[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Jak się okazało,dobór na poziomie grupy ma szanse działać tylko w bardzo szczególnych, raczej mało realistycznychokolicznościach.Oczywiście nie sposób wykluczyć, że w naturalnych warunkach życia plemiennegotakie okoliczności występowały.To zresztą dość ciekawa linia rozumowania, ale nie będę jej tu dłużejrozwijał, pozwolę sobie tylko przypomnieć, że sam Darwin który jednoznacznie opowiadał się za tezą,że dobór działa na poziomie pojedynczego organizmu rozważając plemienny etap w dziejachludzkości, bardzo zbliżył się do koncepcji doboru grupowego:Jeśli między dwoma plemionami ludzi pierwotnych żyjących na tym samym obszarze dojdzie dowspółzawodnictwa, wówczas (gdyby nawet pod innymi względami nie wykazywały żadnych różnic) plemię, któreposiada więcej odważnych, kochających się i wiernych sobie członków, gotowych zawsze do wzajemnegoostrzegania się przed niebezpieczeństwem i do niesienia pomocy drugim oraz do ich obrony, niewątpliwie osiągniesukcesy i zwycięży drugie plemię.[.] Egoiści i kłótnicy nie będą współdziałać ze sobą, a bez współdziałania nicnie można dokonać.Plemię posiadające powyższe przymioty rozwinięte w wysokim stopniu będzie rozprzestrzeniaćsię i zwyciężać inne plemiona; lecz z biegiem czasu, jak świadczy o tym historia, plemię takie może ulec innemu, uktórego te cechy są jeszcze wyżej rozwinięte 87*.Aby uspokoić biologów-specjalistów, którzy przeczytali ten cytat, muszę dodać, że Darwin w zasadzie niemówi stricte o doborze grupowym, w rozumieniu odnoszących sukces ewolucyjny zbiorowości, które pączkują" wzbiorowości potomne, co możemy dokładnie wyliczyć dla całej populacji grup".Darwin raczej starał się pokazać,że grupy, których członkowie zachowują się altruistycznie i wykazują zdolność do współpracy, stają się liczniejszew znaczeniu liczby członków (czyli jednostek).Model darwinowski w tym wypadku opisuje więc problemśrodowiskowy, a nie mechanizm doboru grupowego analogią może tu być wyparcie w Wielkiej Brytanii rudychwiewiórek przez szare.RELIGIA JAKO PRODUKT UBOCZNYPozostawię już jednak teorię doboru grupowego i przejdę do moich własnych poglądów na rolę religii wdarwinowskiej grze o przetrwanie.Należę do tej (coraz liczniejszej) grupy biologów, która w religii widzi produktuboczny innych zjawisk i mechanizmów.Ogólnie zresztą uważam, iż koncepcja produktu ubocznego" powinna byćdla wszystkich darwinistów bardzo ważnym narzędziem.Bardzo często, kiedy pytamy o adaptacyjną wartośćczegokolwiek (jakie ma to znaczenie dla przetrwania?), zadajemy po prostu niewłaściwe pytanie.Trzeba je dopieroprzeformułować, by nabrało sensu.Może zjawisko, którym się interesujemy (w tym wypadku religia), samo w sobienie ma wartości adaptacyjnej, tylko jest produktem ubocznym jakiejś innej cechy czy właściwości istotnej z punktuwidzenia przetrwania.Nie zaszkodzi, jeśli zilustruję to rozumowanie analogią zaczerpniętą z mojej własnejdziedziny z zachowania zwierząt.my wlatują w płomień świecy.To nie jest przypadek to ćmią wersjasamospalenia.Moglibyśmy nazwać ją, dość prowokacyjnie, skłonnością ciem do samopoświęcenia" i zacząć sięzastanawiać, w jaki sposób dobór naturalny mógł faworyzować tego typu zachowanie.Ja jednak sądzę, że przynajmniej jeżeli chcemy znalezć rozsądną odpowiedz powinniśmy nasze pytanie przeformułować.To nie jestsamobójstwo! To pozorne samobójstwo, które w rzeczywistości stanowi efekt uboczny (produkt uboczny) czegośinnego.Czego? Oto jedna z propozycji: Sztuczne światło to dość nowe zjawisko na nocnej scenie.Jeszcze bardzoniedawno jedyne światło, jakie można było dostrzec w nocy, było to światło gwiazd i Księżyca.To obiekty bardzood Ziemi oddalone (na użytek ciem można powiedzieć nieskończenie odległe), co sprawia, że emitowane przeznie promienie świetlne odbieramy jako równoległe.To zaś oznacza, że można posłużyć się nimi jak kompasem.Owady, o czym od dawna wiadomo, wykorzystują obiekty takie jak Słońce do nawigacji, pomaga im ono utrzymaćprosty kierunek lotu, mogą zatem posługiwać się analogicznym narzędziem w nocy (przy odwróceniuwspółrzędnych), by powrócić do domu po nocnej wyprawie.System nerwowy owada potrafi kierować się chwilowątaką oto, powiedzmy, praktyczną zasadą: Leć tak, żeby promienie światła trafiały w twoje oko pod kątem 30�".Zasprawą budowy owadziego oka złożonego, w którym ommatidia promieniście, niczym igły jeżowca, rozchodzą sięod centrum ku obrzeżom, realizacja tego zalecenia układu nerwowego może oznaczać jedynie koniecznośćutrzymywania kierunku tak, by promień światła padał prostopadle na powierzchnię jednego, konkretnegoommatidium.Tyle że taki świetlny kompas może działać dobrze jedynie wówczas, kiedy zródło światła jestwystarczająco oddalone, w innym wypadku bowiem docierające do oka promienia nie są równoległe, lecz ustawionejak szprychy koła.Układ nerwowy stosujący w takim przypadku choćby do znajdującej się w pobliżu świecy,którą uznaje" za Księżyc regułę 30�" (czy jakkolwiek inną regułę kąta ostrego) poprowadzi ćmę po spiralnejtrajektorii wprost do płomienia.Jeśli ktoś nie wierzy, proszę sobie narysować tor takiego lotu; otrzymamyelegancką, logarytmiczną spiralę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|