[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Ucieszyłam się, że zabrałam ze sobą francuskąsuknię z zielonego jedwabiu, bo do domu Letycji na Mount Street w dzielnicy Mayfairprzyszło około dwudziestu osób.Na stole, przykrytym delikatnym lnem, lśniły szkłai srebra, a goście, wśród których nie brakowało znanych osobistości, mieli eleganckiestroje.Chociaż wiem, że dobrze wyglądam w jedwabiu, i chociaż miałam modnie ucze-sane włosy, poczułam się jak dawniej:, że zbyt długo siedziałam na wsi, żeby móc roz-mawiać o polityce, pasjonować się projektem reform i tym, czy rząd upadnie i co sięwówczas stanie, skoro król jest bardzo chory i lada dzień może umrzeć.Podczas obiadu moją uwagę przykuł mężczyzna siedzący na przeciwko: szczupły,o jasnej karnacji, z wyrazem raczej surowości niż pogardy na twarzy, ale z zaintereso-waniem w oczach, które muszę przyznać często spoglądały w moją stronę.Nie224byłam zdziwiona, że podczas koncertu po kolacji udało mu się zająć miejsce obok mnie;jego pierwsze słowa były następujące: I cóż pani sądzi o reformie? Jest pani za czyprzeciw? Panie, nie jestem politykiem odparłam i zaśmiałam się, żeby ukryć zmiesza-nie. Uważam jednak, że prawo wyborcze powinno zostać zmienione i że powinnobyć bardziej sprawiedliwe od obecnego.W mojej okolicy duże miasta nie mają żad-nego głosu, podczas gdy z maleńkich miasteczek na południu jest po dziesięciu człon-ków parlamentu i więcej.Mężczyzna, którego oczy jak zauważyłam ładnie lśniłyi który okazał się mniej wyniosły, niż mi się na początku wydawało, pokiwał głową i za-pytał: Gdzie też pani mieszka, że wie tak wiele? W małym miasteczku w Yorkshire.Na pewno pan o nim nie słyszał.ToGimmerton, przy drodze, do Keighley. Znam Gimmerton, madame, chociaż nigdy tam nie byłem.Sam też pochodzęz Yorkshire; z Crawford niedaleko Skipton, o którym mogła pani słyszeć.Prowadzę in-teresy w całym Yorkshire: w Keighley, Bingley i Bradford.Czy Gimmerton nie jest zbytodludne dla tak pięknej kobiety? Czy pani mąż jest dzisiaj z nami?I rozejrzał się wokoło z zainteresowaniem. Jestem wdową, sir odrzekłam a do samotności w Gimmerton zdążyłamprzywyknąć, bo tam się urodziłam.Wtedy podeszła Letycja, złożyła dłonie w udanym zdumieniu i zawołała: A toście się dobrali! Na pewno się znacie.Pochodzicie przecież z tych samychstron.Ale mężczyzna powiedział: Proszę nas sobie przedstawić, pani Chetwynd, bo chociaż jesteśmy sąsiadami, jaksię wydaje, nie mieliśmy przyjemności dotąd się spotkać. Pani Heathcliff, pozwoli pani, że jej przedstawię pana Jana Tempesta.Kiedy wymieniła nasze nazwiska, popatrzyliśmy po sobie zdumieni, bo ja, rzecz jasna,słyszałam o panu Tempeście (kto by nie słyszał o Tempestach z zamku Crawford?), a onzawołał: Znałem krótko pani męża, pani Heathcliffa.Robiliśmy razem interesy.Teraz panibrat, Rainton, jest razem ze mną członkiem rady kilku spółek.Cóż za szczęśliwy zbiegokoliczności; szkoda tylko, pani Heathcliff, że wcześniej się nie poznaliśmy!Wstał, ukłonił mi się nisko, Agnieszko, i pocałował mnie w rękę, a we mnie obu-dziły się uczucia, jakich nie zaznałam od lat i nie muszę Ci chyba tłumaczyć, co mamna myśli.Przegadaliśmy cały wieczór.Nie starczyło nam czasu na wszystko, co mieli-śmy sobie do powiedzenia, chociaż sama nie wiem, o czym mówiliśmy, bo na pewnonie dyskutowaliśmy o interesach ani o tym podobnych rzeczach.Ale on okazał się uta-225lentowanym gawędziarzem, a kiedy opowiadał o swoich podróżach, tyle samo się śmia-łam, co płakałam.Zdawało mi się nawet, że interesuje go to, co ja mam do powiedze-nia i wypytywał się o Gniazdo, o Gimmerton i o dzieci.Kiedy trzeba się było pożegnać,spytał, jak długo będę w Londynie i czy mógłby mi towarzyszyć do opery.Pózniej się okazało, że sam miał wyjechać nazajutrz.Ale żeby widywać się ze mną,Agnieszko, został w Londynie jeszcze cały tydzień i spotykaliśmy się codziennie.Potemodwiózł mnie swoim powozem do domu, i po drodze przenocowaliśmy w zamkuCrawford, gdzie poznałam jego matkę, siostrę Jessicę i ojca, sir Karola Crawforda, sta-ruszka.Ależ było nam wesoło w Londynie! Chodziliśmy na bale i na kolacje.Codziennie by-liśmy w teatrze, w operze, na jakimś przyjęciu albo na balu, a w modę weszła akurat ga-lopka.Przypomniało mi się, Agnieszko, że kiedy byłam młoda, najnowszy taniec, walc,wydawał się nam bardzo śmiały.Czułam się jak we śnie; jakbym nie była dojrzałą ko-bietą, ale na powrót beztroską dziewczyną
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|