[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Plotka rosła coraz bardziej.Lekarz wydał akt zgonu szok, atak serca, zapaść.Teterminy medyczne niewiele wyjaśniały.Chociaż biedna zmarła dopiero od miesiąca le-żała w grobie, wydano nakaz ekshumacji i sekcji zwłok. W wyniku której nic nie wykryto podsumował ponuro sir Henry. Przynajmniej raz dym był bez ognia. Cała ta sprawa jest rzeczywiście bardzo niejasna dodała pani Bantry. Podadresem, który podała Zarida, nikt nigdy nie słyszał o takiej osobie! Pojawiła się jak duch, a potem zniknęła dorzucił pułkownik. Jak duch.a to dobre! A co ciekawsze, ta mała Carstairs, która ją rzekomo poleciła, nigdy o niej nie sły-szała.Całe zebrane towarzystwo spojrzało po sobie. Cóż za tajemnicza historia zauważył dr Lloyd. Można oczywiście zgadywać, ale żeby zgadnąć. pokiwał głową. Czy pan Pritchard ożenił się z panną Instow? zapytała panna Marple łagod-nym głosem. Dlaczego pani o to pyta? komisarz był wyraznie zdziwiony.Panna Marple spojrzała nań niebieskimi oczyma. Wydaje mi się to istotne.A więc, czy się pobrali? Cóż, jakby to powiedzieć. pułkownik Bantry potrząsnął głową. Wszyscyspodziewali się, że to nastąpi, ale upłynęło już 18 miesięcy od tamtej tragicznej nocy i nic.Chyba nawet nie widują się za często. To ważne, bardzo ważne starsza pani nie skomentowała jednak tego szerzej. A więc i pani jest tego samego zdania, co ja pani Bantry powiedziała z wol-na. Sądzi pani. No, no.Dolly, nie wyciągaj pochopnych wniosków.To niesprawiedliwe.Niemożna przecież oskarżać nikogo bez dowodów winy. Oh, nie bądz taki zasadniczy! Mężczyzni zawsze boją się wypowiedzieć zdecy-dowanie w jakiejkolwiek sprawie! Przecież to, co tu mówimy, nie wyjdzie poza mury69tego pokoju.Ja zresztą mam własny pogląd na tę sprawę może to Jean Instow prze-brała się za Zaridę.Całkiem możliwe, że zrobiła po prostu żart.Ani przez chwilę nie my-ślałam, że zrobiła to w złych zamiarach.Ale jeśli pani Pritchard była na tyle niemądra,by umrzeć ze strachu cóż można na to poradzić? To właśnie panna Marple miała namyśli prawda? Niezupełnie, droga pani sprostowała stara dama. Bo na przykład gdybymto ja zamierzała kogoś zabić co oczywiście jest niemożliwe w moim wypadku, by-łoby to okropne.Bardzo nie lubię, gdy ginie jakiekolwiek stworzenie, nawet osy, i zawszemam nadzieję, że ogrodnicy tępią je tak humanitarnie, jak tylko możliwe.Ale o czymto ja mówiłam?. Gdyby zamierzała pani kogoś zabić. podpowiedział sir Henry. A tak! Gdybym miała to zrobić, z pewnością nie zawierzyłabym strachowi czyprzerażeniu.Wiem, że w książkach ludzie umierają od tego, ale wydaje mi się to nie-zbyt pewnym sposobem na uśmiercenie kogokolwiek.Poza tym większość ludzi cho-rych nerwowo jest w gruncie rzeczy dzielniejsza, niż się nam wydaje.Ja osobiście wy-brałabym jakiś niezawodny i szybki sposób i na pewno działałabym zgodnie z planem dokładnie i stanowczo. Panno Marple! Pani mnie przeraża niby to ze strachu zawołał komisarz. Mam nadzieję, że nigdy nie zrobi pani czegoś podobnego mnie.Pani bez wątpieniapopełniłaby zbrodnię doskonałą!Starsza pani spojrzała na niego z naganą w oczach. Wydaje mi się, że wyraziłam się dostatecznie jasno.Nigdy nie zabiłabym nikogo.Nie, ja po prostu postawiłam się na miejscu.pewnej osoby. Czy myśli pani o Pritchardzie? wolał się upewnić pan Bantry. Nie mogęwciąż uwierzyć, że on mógłby to zrobić.Nawet panna Copling nie jest tego pewna.Mniej więcej w miesiąc po śmierci pani Pritchard widziałem się z nią.Nie wiedziała, jaksię to stało prawdę mówiąc niewiele można było z niej wydobyć ale nie potrafiłaukryć swego przeświadczenia, że George jest w jakiś sposób odpowiedzialny za śmierćżony.Była o tym przekonana. No cóż, może była bliska prawdy powiedział dr Lloyd. Zwracam państwuuwagę na intuicję pielęgniarek w podobnych wypadkach
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|