[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Sheeana rozumiała to, oczywiście.Czy Murbella należała do tych, którzy zawsze wybierają najłatwiejszą drogę? Odrade dostrzegła to pytanie na twarzach towarzyszek.- Agonia to usunie - powiedziała Tamalana.Odrade spojrzała Sheeanie prosto w oczy.- Tak? - W końcu postawiła to pytanie.- Zapewne chodzi o to, że ona nie chce marnować energii.Ale zgadzam się z Tamą: Agonia.- Czy nie popełniamy przypadkiem straszliwego błędu? - spytała Bellonda.Sposób, w jaki zadała to pytanie, wskazywał Odrade, że Bell dokonała mentackiego podsumowania."Zrozumiała, co zamierzam!"- Jeśli znasz lepszą linię postępowania, zdradź ją nam - powiedziała Odrade."Albo siedź cicho."Zapanowało milczenie.Odrade spoglądała po kolei na swoje rozmówczynie.Zatrzymała wzrok na Bell."Pomóżcie nam, wszyscy bogowie, jacy istniejecie! A ja, jako Bene Gesserit, mam w sobie zbyt wiele agnostycyzmu, aby wzywać waszej opieki nie po to tylko, by mieć świadomość, że wykorzystałam wszystkie możliwości.Nie ujawniaj tego, Bell.Jeśli wiesz, co zrobię, wiesz także, że powinno to być odkryte we właściwym czasie."Bellonda kaszlnięciem wyrwała Odrade z zadumy.- Mamy jeść czy rozmawiać? Siostry patrzą.- Może powinnyśmy spróbować jeszcze raz ze Scytalusem? - spytała Sheeana."Czy była to próba odwrócenia mojej uwagi?"- Nie dawać mu niczego! - odpowiedziała jej Bellonda.- On jest w odstawce.Niech żałuje.Odrade spojrzała uważnie na Bellondę.Archiwistka była wściekła z powodu milczenia narzuconego jej przez tajną decyzję Odrade.Unikała spojrzenia w oczy Sheeanie.Zazdrosna! Bell jest zazdrosna o Sheeanę!- Jestem teraz tylko doradcą, ale.- odezwała się Tamalana.- Przestań, Tamo! - przerwała jej Odrade.- Tama i ja rozmawiałyśmy o tym gholi - powiedziała Bellonda.(Idaho był "tym gholą", gdy Bell chciała powiedzieć coś uwłaczającego).- Dlaczego uważał, że powinien kontaktować się z Sheeaną potajemnie? - Spojrzała twardo na Sheeanę."Bellonda nie uznaje wyjaśnień.Czy nie bierze po uwagę uczuciowej skłonności Duncana?" - pomyślała Odrade.- Matka Przełożona to wyjaśniła! - odparowała Sheeana.- Uczucie - zadrwiła Bellonda.Odrade podniosła głos, sama zaskoczona swoją reakcją:- Tłumienie uczuć jest słabością!Tamalana uniosła krzaczaste brwi.- Jeśli się nie ugniemy - wtrąciła Sheeana - możemy się złamać.Zanim Bellonda zdążyła odpowiedzieć, Odrade objaśniła:- Lód można skruszyć albo roztopić.Lodowe dziewice są podatne na jedną formę ataku.- Jestem głodna - powiedziała Sheeana.Czyżby próba pojednania? Nie takiej roli oczekiwano od Myszki.Tamalana powstała.- Może bouillabaisse! Musimy jeść ryby, dopóki nie zniknie nasze morze.Nie mamy dostatecznej ilości składów nullentropicznych.Kątem oka Odrade zauważyła, że jej towarzyszki ruszyły do bufetu.Oskarżycielskie słowa Tamalany przypomniały Darwi ten drugi dzień spędzony z Sheeaną po decyzji o osuszeniu Wielkiego Morza.Stojąc przy oknie Sheeany wczesnym rankiem, Odrade śledziła morskiego ptaka na tle pustyni.Leciał na północ, był tam całkiem nie na miejscu, ale z tego powodu piękny w głęboko nostalgiczny sposób.Białe skrzydła błyszczały w porannym słońcu.Potem, trafiwszy na prąd powietrzny, złożył skrzydła jak jastrząb i zniknął za odległymi budynkami.Kiedy znów się pojawił, niósł coś w dziobie - kąsek połykany w locie.Morski ptak - samotny i zmuszony do przystosowania się."My się przystosowujemy.My rzeczywiście się przystosowujemy."To nie była pokrzepiająca myśl.Nic uspokajającego, raczej wprost przeciwnie - przerażającego.Odrade czuła, że coś zawróciło ją z kursu wprost na skały.Nie tylko jej ukochany Kapitularz, ale cały ludzki wszechświat pozbywał się starych kształtów i przybierał nowe formy.Zapewne w tym nowym wszechświecie słuszne było to, że Sheeana ukrywała coś przed Matką Przełożoną."I ona coś ukrywa."Jeszcze raz kwaśny ton głosu Bellondy przywrócił Odrade świadomość tego, gdzie się znajduje:- Jeśli nie obsłużysz się sama, podejrzewam, że będziemy musiały zatroszczyć się o ciebie.- Bell postawiła przed Odrade miskę aromatycznej zupy rybnej, a obok położyła kromkę chleba czosnkowego.Kiedy wszystkie skosztowały bouillabaisse, Bellonda odłożyła łyżkę i popatrzyła stanowczo na Odrade.- Nie zamierzasz nam nakazać, abyśmy się "wzajemnie miłowały", albo podobnie wyniszczającego nonsensu?- Dziękuję za przyniesienie mi jedzenia - powiedziała Odrade.Sheeana przełknęła łyżkę zupy i szeroki uśmiech rozjaśnił jej twarz.- To pyszne.Bellonda zajęła się jedzeniem.- Niezłe.Tamalana jadła spokojnie, przenosząc uwagę z Sheeany na Bellondę, a następnie na Odrade.Wyglądało na to, że Tama zgadza się na proponowane złagodzenie ograniczeń w dziedzinie uczuć.Nie wypowiedziała przynajmniej żadnych sprzeciwów, choć wydawało się prawdopodobne, że sprzeciwiać się będą właśnie starsze siostry."Miłość, której Bene Gesserit usiłują zaprzeczyć, jest wszechobecna" - pomyślała Odrade.W rzeczach dużych i małych.Ileż istnieje sposobów na przygotowanie smacznych i pożywnych posiłków, przepisów będących prawdziwymi wcieleniami miłości! Choćby ta pożywna bouillabaisse - jej początki były głęboko osadzone w miłości: danie to przygotowała w domu żona, zużywając do tego część połowu, której mąż nie zdołał sprzedać.Najgłębsza istota Bene Gesserit była przepełniona miłością.Z jakiej innej przyczyny służyłyby nie wyrażonym, a odczuwanym potrzebom ludzkości? Dlaczegóżby pracowały w celu jej doskonalenia?Bellonda odłożyła łyżkę i dokładnie wytarła pusty talerz kawałkiem chleba.- Miłość osłabia nas - powiedziała.Nie zabrzmiało to przekonywająco.Równie dobrze mogłaby te słowa wyrzec nowicjuszka.Prosto z Kody.Odrade ukryła rozbawienie i odpowiedziała jej innym cytatem:- Wystrzegaj się żargonu.Zwykle ukrywa ignorancję i niesie mało wiedzy!W oczach Bellondy zagościła pełna szacunku ostrożność.Sheeana odsunęła się od stołu i wytarła usta serwetką.Tamalana zrobiła to samo.Odchyliła się do tyłu w swoim specjalnie wykonanym fotelu, jej oczy błyszczały wesoło."Tama wie! Chytra stara czarownica wciąż rozumie mnie dobrze.Ale Sheeana.jaką grę prowadzi Sheeana? Mogłabym przysiąc, że wywołuje wokół zamieszanie, aby odciągnąć od siebie moją uwagę.Jest w tym niezła, nauczyła się tego u mnie na kolanach.Dobrze.to gra dla nas dwóch.Nacisnę Bellondę i będę śledzić zachowanie mojej małej sierotki z Diuny."- Ile jest warte poważanie, Bell? - spytała Odrade.Bellonda przyjęła ten przytyk w milczeniu.W podstawowych zasadach Bene Gesserit ukryta była definicja poważania i wszystkie ją znały
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|