Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Było czym innym mówić głosem At­taroi jako przywódczyni, a czymś zupełnie innym powtarzać słowa Attaroi kobiety.S'Armuna mogła przetłumaczyć słowa; nie była w stanie przejąć osobowości tej kobiety Przy dalszym tłumaczeniu Jondalar słyszał je obie.- Taki wysoki, jasnowłosy, taki doskonały, mógłby być part­nerem samej Matki.Patrzcie, jest nawet wyższy od Attaroi, a niewielu mężczyzn jest od niej wyższych.Dawałeś przyjemno­ści wielu kobietom, prawda? Jeden uśmiech tego wysokiego, przystojnego mężczyzny z niebieskimi oczyma, a kobiety dobijaja się, żeby je wpuścił do swoich futer.Czy im wszystkim dałeś przyjemności?Jondalar odmówił odpowiedzi.Tak, kiedyś lubił dawać przy­jemności wielu kobietom, ale teraz chciał tylko Ayli.Ogarnęła go straszliwa rozpacz.Co zrobi bez niej? Co ma za znaczenie, czy będzie żył, czy umrze?- No, Zelandończyku, jeśli dasz Attaroi wielką przyjemność, możesz odzyskać wolność.Attaroa wie, że potrafisz.- Wysoka, przystojna przywódczyni podeszła do niego, kołysząc nęcąco biodrami.- Widzisz? Attaroa ci się odda.Pokaż wszystkim, jak silny mężczyzna daje kobiecie przyjemności.Dziel Dar Muny, Wielkiej Matki Ziemi, z Attaroa, Jondalarze z Zelandonii.Attaroa zarzuciła mu ramiona na szyję i przycisnęła się do niego.Jondalar nie zareagował.Próbowała go pocałować, ale był dla niej zbyt wysoki i nie schylił się.Nie była przyzwycza­jona do wyższych od siebie mężczyzn; nieczęsto musiała sięgać w górę do mężczyzny, szczególnie takiego, który nie chciał się schylić.Czuła się ośmieszona i rozgorzała gniewem.- Zelandończyku! Jestem skłonna mieć z tobą stosunek i dać ci szansę zdobycia wolności!- Nie będę dzielił się Darem Matki w takich okolicznościach -powiedział Jondalar.W jego spokojnym, opanowanym głosie nie było słychać gniewu, który odczuwał, ale nie starał się go ukryć.Jak miała czelność tak obrażać Matkę? - Dar jest święty, należy się nim dzielić dobrowolnie i z radością.Taki stosunek byłby obrazą dla Matki.Splugawiłby jej dar, i jej oburzenie byłoby równie wielkie jak wtedy, gdy mężczyzna bierze kobietę wbrew jej woli.Wybieram kobietę, z którą chcę mieć przyjemności, a nie odczuwam żadnej chęci dzielenia Daru Matki z tobą, Attaroa.Jondalar mógłby zareagować inaczej na zaproszenie Attaroi, ale wyczuwał, że nie jest ono szczere.Większość kobiet uważała go za podniecającego, przystojnego mężczyznę.Umiał zabiegać o ich względy i miał doświadczenie w sprawach wzajemnego pociągu i sposobów zachęty.Mimo jej uwodzicielskich ruchów, nie było w Attaroi ciepła i nie było między nimi żadnego pożą­dania.Wiedział, że nawet gdyby spróbował, nie mógłby spełnić jej oczekiwań.Attaroa osłupiała.Większość mężczyzn była bardziej niż chęt­na, żeby dzielić Dar Przyjemności z tą przystojną kobietą w za­mian za swoją wolność.Podróżnicy, którzy przechodzili przez jej terytorium i na swoje nieszczęście dostawali się w łapy jej myśliwych, na ogół ochoczo korzystali z szansy tak łatwego wyzwolenia się od Wilczyc ludu S'Armunai.Niektórzy się wa­hali, pełni zwątpienia i podejrzeń, co ona knuje, ale nigdy żaden jej nie odmówił.Prędko stwierdzali, że mieli rację, wahając się.- Odmawiasz.- zabełkotała niedowierzająco.- Odmawiasz Attaroi! Jak śmiesz odmówić?! - krzyczała i zwróciła się do swoich Wilczyc.- Rozbierzcie go do naga i przywiążcie do ćwiczebnego pala.Od początku zamierzała to uczynić, lecz miało się to stać później.Chciała, żeby Jondalar dostarczał jej rozrywki przez całą długą, ponurą zimę.Cieszyło ją zwodzenie mężczyzn obiet­nicami wolności w zamian za przyjemność.Uważała to za szczyt ironii.Odtąd zmuszała ich do dalszych aktów poniżenia czy degradacji i na ogół udawało jej się zmusić ich, żeby robili wszystko, czego sobie zażyczyła, zanim była gotowa do ostatecz­nej zabawy.Sami się nawet rozbierali do naga, kiedy mówiła im, że ich puści, jeśli to zrobią.Ale żaden mężczyzna nie mógł dać Attaroi przyjemności.Została w straszliwy sposób wykorzy­stana, kiedy była dziewczynką, i sądziła, że wyzwolą ją zaślu­biny z potężnym przywódcą innej grupy ludzi.Odkryła jednak, że mężczyzna, z którym się połączyła, był gorszy niż to, od czego uciekła.Jego przyjemnościom towarzyszyło zawsze bo­lesne bicie i poniżanie, aż wreszcie zbuntowała się i spowodo­wała jego bolesną i poniżającą śmierć.Nauka zapadła jednak zbyt głęboko w jej duszę.Wynaturzona doznanymi okrucień­stwami, nie umiała odczuwać przyjemności bez zadawania bólu.Attaroi nie interesowało dzielenie Daru Matki z mężczyznami czy kobietami.Sama dawała sobie przyjemności, kiedy obser­wowała mężczyzn umierających powolną, bolesną śmiercią.Jeśli podróżni zbyt długo się nie pojawiali, zabawiała się z mężczyznami S'Armunai, ale po pierwszych dwóch czy trzech, którzy skusili się na jej “przyjemności", pozostali poznali jej grę i nie chcieli się z nią zadawać.Po prostu błagali ją o życie.Czasami, choć nie zawsze, ulegała, szczególnie tym, którzy mieli kobiety żebrzące o łaskę.Niektóre kobiety nie chciały z nią współpracować - nie rozumiały, że eliminacja mężczyzn jest dla ich dobra - ale na ogół potrafiła nad nimi panować przez męż­czyzn, do których były przywiązane, więc trzymała ich przy życiu.Podróżnicy trafiali na ogół podczas cieplejszych pór roku.Ludzie rzadko wędrowali w czasie mroźnej zimy, a ostatnio było ich coraz mniej, żaden się nie pojawił od poprzedniego lata.Kilku mężczyznom udało się uciec dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności.Uciekło także kilka kobiet.Oni ostrzegli innych.Większość ludzi, którzy słyszeli te opowieści, traktowała je jak plotki lub fantastyczne opowieści bajarzy, ale pogłoski o złośli­wych Wilczycach narastały i ludzie trzymali się z daleka.Attaroa była zachwycona, kiedy przyprowadzono Jondalara, ale okazał się gorszy niż jakikolwiek z jej własnych mężczyzn.Nie chciał się zgodzić na jej grę i nie miała nawet satysfakcji z obserwowania, jak się poniża i błaga.Gdyby zrobił choć tyle, może nawet pozwoliłaby mu trochę jeszcze pożyć, po prostu dla przyjemności patrzenia, jak nagina go do swojej woli.Na rozkaz Attaroi Wilczyce rzuciły się na Jondalara.Zamach­nął się, odtrącił oszczepy, a jego twarde pięści uderzały mocno, zostawiając Wilczycom bolesne siniaki.Niemal mu się udało wyswobodzić, ale było ich zbyt wiele.Nie przestawał walczyć, kiedy przecinały wiązania jego tuniki i spodni, żeby zedrzeć z niego ubranie.Oczekiwały tego jednak i poczuł na karku ostrza noży.Zdarły z niego tunikę i związały mu ręce, zostawiając luźny kawałek sznura między nimi.Potem uniosły go i zawiesiły z rękami ponad głową na kołku wystającym z ćwiczebnego pala.Kopał, kiedy ściągały mu buty i spodnie, i udało mu się silnie uderzyć kilka z nich, ale opór podniecał je tylko do dalszego bicia.I wiedziały, że im wolno.Kiedy już wisiał nagi na palu, cofnęły się i patrzyły na niego ze złośliwym uśmiechem, bardzo z siebie zadowolone.Taki był duży i silny, a walka nic mu nie pomogła.Palce nóg Jondalara zaledwie sięgały ziemi i było oczywiste, że większość mężczyzn zwisałaby tu bez żadnego oparcia.Dotyk ziemi dał mu niejakie poczucie bezpieczeństwa i wysłał do Matki Ziemi bezsłowną prośbę, by jakoś go wybawiła z tej niespodziewanej i niebez­piecznej opresji.Attaroa patrzyła z zainteresowaniem na ogromną szramę na jego udzie i w pachwinie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript