[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Quién sabe? Nie przybywam, żeby poddawać Cezara psychoanalizie, ale by bronić jego osoby.Oczywiście odpłatnie.Potrzeba im tu ministerstwa bezpieczeństwa, po to, by ludzi z dołów trzymać w dole.- Tak - zgodził się Allerton.- Musimy zachować jednolitość opinii.- Opinii! A co my tu prowadzimy? Klub dyskusyjny? Daj mi rok, a ludzie nie będą tu mieli żadnych opinii.“Proszę się ładnie ustawić w kolejce po waszą rację pysznej potrawki z głów rybich, ryżu i margaryny.A tu wasza darmowa racja napoju z domieszką opium”.Jeśli przestają ustawiać się w kolejce, przestajemy dodawać opium i wszyscy leżą dookoła, srając pod siebie, bo są zbyt słabi, żeby się ruszyć.Uzależnienie od jedzenia jest najgorsze ze wszystkich.Inny problem to malaria.Osłabiająca przypadłość, wynaleziona specjalnie po to, by odebrać moc duchowi rewolucyjnemu.- Lee uśmiechnął się.- Wyobraź sobie tylko jakiegoś starego niemieckiego lekarza-humanistę.Mówię mu:- No, doktorku, osiągnął pan świetne wyniki w walce z malarią.Liczba zachorowań spadła niemal do zera.A on mi odpowiada:- A, tak.Robimy, co w naszej mocy, prawda? Widzi pan ten wykres? Przedstawia on spadek zachorowań na malarię w ciągu ostatnich dziesięciu lat, od kiedy zastosowaliśmy nasz program leczenia.- Taak, doktorku.Teraz chcę, żeby ta linia wróciła do dawnego poziomu.- Och, nie mówi pan chyba poważnie.-I jeszcze jedno.Niech pan sprawdzi, czy może pan sprowadzić szczególnie przykrą odmianę tęgoryjca dwunastnicy.- Tych górali możemy zawsze unieruchomić, odbierając im koce.Zostaną tam jak zamarznięte jaszczurki.Wewnętrzna ściana w pokoju Lee kończyła się około pół metra od sufitu, tak by powietrze mogło dostawać się do sąsiedniego pokoju, pozbawionego okien.Mieszkaniec tamtego pokoju powiedział coś po hiszpańsku, co miało znaczyć, że Lee powinien się zamknąć.- Och, stul pysk - krzyknął Lee, zrywając się na równe nogi.- Przybiję tu koc i zasłonię tę dziurę! Odetnę cię od twojego pierdolonego powietrza! Oddychasz tylko za moją zgodą.Dostałeś pokój wewnętrzny, bez okien.Nie zapominaj więc o tym i zamknij swoją nędzną gębę!Odpowiedział mu potok chinga* i cabron*- Hombre - spytał Lee - En dónde está su cultura?*- Chodźmy spać - wtrącił Allerton.- Jestem zmęczony.Rozdział 9Płynęli łodzią do Babahoya, bujając się na hamakach, popijając brandy i patrząc, jak dżungla umyka do tyłu.Źródła, mech, piękne czyste strumienie i drzewa dochodzące do sześćdziesięciu metrów wysokości.Lee i Allerton milczeli, podczas gdy łódź pięła się w górę rzeki, wdzierając się w spokój dżungli dźwiękiem przypominającym warkot kosiarki do trawy.Z Babahoya pojechali do Ambato autobusem przez Andy; trzęśli się na zimnie przez czternaście godzin.W chacie na szczycie przełęczy, wysoko ponad linią drzew, zatrzymali się na skromny posiłek złożony z gotowanego grochu.Młodzi tubylcy w filcowych kapeluszach jedli swój groch z ponurą obojętnością.Po klepisku pomykało kilka piszczących świnek morskich.Ich wrzaski przypominały Lee jego własną świnkę, którą miał w dzieciństwie w Fairmont Hotel w St.Louis.Przeprowadzał się wtedy z rodziną do nowego domu przy Price Road.Pamiętał, jak świnka piszczała i pamiętał smród unoszący się z klatki.Minęli pokryty śniegiem szczyt Chimborazo, oblany zimnym blaskiem księżyca i owiany dzikim wiatrem wysokich Andów.Widok rozpościerający się z wysokogórskiej przełęczy przypominał inną, większą niż Ziemia planetę.Lee i Allerton przytulali się do siebie pod kocem, popijając brandy, czując w nozdrzach zapach dymu drzewnego.W ochronie przed deszczem i chłodem obaj mieli na sobie kurtki z demobilu zapinane na suwaki.Allerton wydawał się niematerialny jak zjawa; Lee niemal mógł widzieć przez niego autobus-zjawę.Z Ambato do Puyo jechali drogą prowadzącą nad krawędzią wąwozu o głębokości trzystu metrów.Zjeżdżali w soczystozieloną dolinę, mijając po drodze wodospady, lasy i strumienie.Autobus zatrzymywał się kilkakrotnie; trzeba było usuwać kamienie, które stoczyły się na drogę.W autobusie Lee rozmawiał ze starym traperem o nazwisku Morgan, który mieszkał w dżungli od trzydziestu lat.Lee spytał go o ayahuasca.- Działa jak opium - odparł Morgan.- Wszyscy moi Indianie jej używają.Kiedy wezmą ayahuasca, przez trzy dni nie mogę zmusić ich do żadnej pracy.- Sądzę, że może być na to niezły rynek - powiedział Lee.- Mogę mieć jej tyle, ile tylko zechcecie - oświadczył Morgan.Minęli bungalowy z prefabrykatów w Shell Mara.Przedsiębiorstwo Shell Company straciło dwa lata i dwadzieścia milionów dolarów, nie znalazło ropy i wycofało się
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|