Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stojące przed murami ogromne obeliski wież oblężniczych nie pozwalały zapomnieć obrońcom o zamiarach Eliasa.Osłona z mokrych skór nie pozwoliła na wzniecenie pożaru za pomocą płonących strzał, lecz Eadgram i lord konstabl zastanawiali się nad tym problemem przez cały dzień.Wreszcie, po konsulta­cjach z Jarnaugą i Strangyeardem, powstał pewien plan.Ostatni maruderzy z armii króla schodzili w dół do swego obozu, gdy Ead­gram rozkazał umieścić napełnione oliwą bukłaki na ramionach dwóch małych miotarek.Gdy ramiona uwolniono, worki ze świstem poszybowały ponad murem i rozbiły się o skórzaną osłonę machin, a zaraz potem wyleciały w mrok umo­czone w smole i zapalone strzały.Wszystkie cztery wieże natychmiast zamieniły się w ogromne pochodnie.Nie sposób było ugasić takiego pożaru.Stojący na murach obrońcy gratu­lowali sobie wzajemnie, pomimo zmęczenia krzyczeli i tupali uradowani w po­marańczowym blasku płonących wież.Obrońcy zagwizdali na widok Króla Eliasa, który wyjechał konno przed obóz, owinięty w obszerny, czarny płaszcz, upodabniający go do cienia.Kiedy Król uniósł swój dziwny, szary miecz i zawołał jak szaleniec, by spadł deszcz i ugasił ogień na wieżach, roześmiali się niepewnie.Dopiero po chwili, gdy przejechał krótki dystans w jedną i drugą stronę, powiewając czarną peleryną, z gniewu w jego głosie, jaki rozbrzmiewał jeszcze echem, zrozumieli, że on rzeczywiście spodziewał się deszczu i że był wściekły, gdy deszcz nie spadł.Śmiech zamarł na ich ustach i zapadła przeraźliwa cisza.Naglimundczycy scho­dzili z murów w milczeniu, by zająć się swymi ranami.Oblężenie przecież dopiero się zaczęło.Nie zanosiło się na odpoczynek po tej stronie niebios.BINABIKU, znowu mam te dziwne sny.Simon jechał obok Qantaqi, wyprzedzając pozostałych.Dzień był pogodny, lecz przeraźliwie mroźny; był to już szósty dzień ich podróży przez Białe Pu­stkowie.- Jakie sny?Simon poprawił maskę, jaką sporządził dla niego Binabik - kawałek skóry z wyciętymi otworami chroniący go przed oślepiającym blaskiem śniegu.-O Wieży Zielonego Anioła albo jakiejś innej wieży.Ostatniej nocy śniło mi się, że ociekała krwią.Binabik, schowany za własną maską, zmrużył oczy i wskazał na słabo wi­doczny, szary pas na horyzoncie, u podnóża gór.- Jestem pewien, że to jest krawędź lasu Dimmerskog, czy też Qilakitsoq, jak my go nazywamy: Las Cieni.Dotrzemy do niego za dzień lub dwa.Wpatrując się w posępny, szary pasek, Simon poczuł, że wzbiera w nim gniew.- Nic mnie nie obchodzi ten cholerny las - warknął.- I mam już dość śniegu i lodu; nic tylko śnieg i lód! Zamarzniemy na śmierć na tym przeklętym pustkowiu! A do tego jeszcze te moje sny!Troll podskakiwał przez chwilę, gdyż Qantaqa pokonywała akurat kilka niniejszych zasp.Pomimo wycia wiatru słychać było wołanie Haestana.- Strasznie mi przykro - odezwał się wreszcie skandując Binabik, jakby chciał dostosować rytm swej mowy do rytmu podróży.- Przez dwie noce zastanawiałem się w Naglimund, ile zła mogę ci wyrządzić, zabierając na tę wyprawę.Nie wiem, co znaczą twoje sny, a jedynym sposobem dowiedzenia się czegoś na ten temat byłoby wejście na Drogę Snów.- Tak samo jak u Geloe?- Tak, lecz nie ufam swej mocy w tej sprawie; nie teraz i nie tutaj.Może nawet twoje sny mogłyby okazać się nam pomocne, jednak nie uważam za stosowne wchodzenie teraz na Drogę Snów.Jesteśmy tutaj razem i razem mu­simy dzielić nasz los.Mogę tylko powiedzieć, że robię to, co wydaje mi się najlepsze.Simon zastanawiał się przez jakiś czas i wreszcie chrząknął.„Jesteśmy tutaj razem; tak, Binabik ma rację, jesteśmy tutaj razem i za da­leko, aby zawrócić".- Czy Inelu.- drżącymi palcami zrobił znak Drzewa -.czy Król Burz jest diabłem? - odważył się zapytać wreszcie.Binabik zmarszczył czoło.- Diabłem? Wrogiem waszego Boga? Dlaczego o to pytasz? Słyszałeś opo­wieść Jarnaugi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript