Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Proszę mi go wydać.I niewiele myśląc uchwycił Tomasza za kołnierz.174 ROZDZIAA VIIIFILOZOFICZNYWszyscy weszli do cyrku na powrót, a Sleary podparł drzwi, aby nie dopuścić ciekawych.Bitzer, trzymając za kołnierz Tomasza, stanął na środku areny i mrugając spozierał w mrokuzapadającego wieczoru na swego niegdyś przełożonego. Bitzer  rzekł Gradgrind złamany i podupadły na duchu  czy ty masz serce? Cyrkulacja krwi, panie  odrzekł uśmiechając się na pytanie tak naiwne  nie mogłabysię odbywać bez niego.%7ładen człek, obeznany z nauką Harveya o cyrkulacji krwi, nie będziewątpił, że muszę mieć serce. Czyż ono niedostępne jest uczuciu litości i miłosierdzia?  zawołał Gradgrind. Ono jest przystępne tylko dla rozsądku  odpowiedział ten nadzwyczajny chłopak  nawszelki inny głos głuche.Stali patrząc na siebie.Gradgrinda lice tak samo było blade, jak Bitzera. Z jakiejże przyczyny, z jakiej przyczyny rozumowej chociażby, stawiasz przeszkodyucieczce tego niepoczciwego chłopca i ranisz serce nieszczęsnego ojca?  rzekł Gradgrind.Spójrz na biedną siostrę jego! Miej litość nad nami! Aaskawy panie  rzekł Bitzer głosem rachunkowym, wykładając rzecz ściśle i logicznie. Gdy mnie pan pytasz o powody, jakie mam do pochwycenia Tomasza Gradgrinda, syna, torzeczą jest rozsądku odpowiedzieć panu na to.Ja pierwszy posądzałem pana Tomasza o tękradzież.Miałem na niego oko, a wszystko moje podejrzenie potwierdzało.Moje przekonaniazatrzymałem przy sobie; mam przeciw niemu wiele dowodów, nie licząc dzisiejszej ucieczkiani też wyznania, które własnymi usty przed chwilą uczynił, a które podsłuchałem.Miałemtakże przyjemność śledzić od wczoraj kroki pańskie i jego domowych, i jako cień pańskiprzybyłem tu za panem.Mam zamiar dostawić pana Tomasza Gradgrinda, syna, do Coketowni oddać w ręce pana Bounderby.Bo nie wątpię o tym, że za to pryncypał mój odda mi miej-sce, które zajmował syn pański.A życzę sobie mieć to miejsce, gdyż będzie ono krokiem na-przód w mej karierze; nie mam zaś powodów do odmawiania sobie samemu przysług. Jeśli tylko chodzi o twój własny interes. zaczął Gradgrind. Przepraszam, że przerwę  odrzekł Bitzer  ale panu wiadomo, że cały ustrój społecznystoi na osobistym interesie; w każdym zdarzeniu tylko do osobistego interesu odwołać sięnależy.Jest to jedyna nasza podpora i wiara; już tak jesteśmy stworzeni.W takich zasadachbyłem wychowany.Jest to katechizm mego dziecięcego wieku, jak to panu wiadomo. Jakąż sumę pragnąłbyś mieć, żebyś się zrzekł spodziewanej kariery. Bardzo panu dziękuję za korzystną propozycję, ale sprzedać tego nie chcę, bo zle bym natym wyszedł.Czując, że jasny rozum pański targ mi taki zaproponuje, naprzód obliczyłemwszystko i przekonałem się, że nawet bardzo wysoka suma nie wynagrodzi mi ryzyka wyni-kającego ze sprzymierzenia się z przestępcą i nie zrównoważy wartości moich widoków nalepszą przyszłość w banku. Bitzer! Bitzer!  zawołał Gradgrind rozkładając ręce, jakby tym ruchem chciał rzec: patrz, jaknieszczęśliwy jestem!  Bitzer! Wspomnij, że byłeś wychowany w mej szkole.Jeżeli wspomnienie175 trudów podjętych dla ciebie, opieki rozciąganej nad tobą dozwoli ci zapomnieć na chwilę o osobi-stym interesie, to błagam cię, abyś ze względu na nie pozwolił mu odejść. Prawdziwie, dziwić się wypada  odrzekł dawny uczeń usposobiony do dyskusji  że pantak się upierasz przy zdaniu, które nie da się obronić.Za moją naukę płacono, zatem był tohandel; a gdy nauka się skończyła, to i interes się zakończył.Główną zasadą Gradgrinda było, aby nikomu nic darmo nie dawać.Filozofia.Gradgrindanie pozwalała na to, aby cokolwiek i kiedykolwiek mogło przyjść darmo, i aby ktoś miał po-magać komuś bez wynagrodzenia.Uczucie wdzięczności należało według niego wyrwać zkorzeniem z umysłów, jako też i wszystkie cnoty z tego uczucia wypływające.Każdy krokludzkości, od urodzenia do śmierci, powinien był być li tylko sprzedażą i kupnem.I chociażpo tej drodze nie łatwo dojść do nieba, to przecież niebo nie jest miejscem polityczno-ekonomicznym, a zatem nie ma po co tam zaglądać. Nie przeczę  dodał Bitzer  że moja nauka i wychowanie bardzo były tanie.Ale to i do-brze  sporządzono mnie jak najtaniej, abym się mógł sprzedać jak najdrożej.Tu przerwał mu płacz Ludwiki i Cesi. Ba, niech panie nie krzyczą i nie płaczą; czyż to przyzwoicie? To tylko pogarsza położe-nie.Zdaje się państwu, żem się uwziął na pana Tomasza.Bynajmniej! Zdrowy rozsądek iwyrachowanie radzą, abym go oddał w ręce panu Bounderby.Gdy dobrowolnie ze mną sięnie uda, narobię hałasu; będę krzyczał: trzymajcie złodzieja! Ale on nie będzie się opierał,możecie być tego pewni [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript