[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Pierwszego ataku barbarzyńców nie mógł powstrzy-mać Sylanus, tak samo drugiego Malliusz, a trzeciego Cepion277;wszyscy musieli uciekać i opuścić swoje obozy.Byłoby z nami krucho,gdyby w tym czasie nie żył Mariusz.On również nie odważył się z miej-sca atakować, ale trzymał wojsko w obozie, dopóki nie osłabła owa nie-zwyciężona dzikość i gwałtowność, które barbarzyńcy uważali za objawmęstwa.Przeto wycofali się z głośnym wołaniem pytając Rzymian, czymają coś do przekazania swym żonom.Taką mieli pewność zdobycia Rzy-mu ! Jak energicznie rzucali grozby, tak też z równą energią przeprawialisię w potrójnym szyku bojowym przez Alpy, to znaczy przedmurze Ita-lii.Mariusz natychmiast szybko maszerując krótszymi drogami wyprzedziłwroga i jako pierwszych dopadł Teutonów u samego podnóża Alp, w miej-scu zwanym Akwe Sekstie278, gdzie o dobroci bogów ! zwyciężyłich w bitwie.Dolinę i płynącą przez jej środek rzekę trzymali wrogowie,podczas gdy naszym brakowało wody.Nie wiadomo, czy wódz rozmyślnietak postąpił, czy też swój błąd obrócił w skuteczny plan strategiczny.Pewne jest, że męstwo pobudzone koniecznością było powodem zwycię-stwa.Albowiem gdy wojsko żądało wody, odrzekł: Jeśli jesteście mę-żami, oto tam ją macie !" Walczono więc z taką zaciętością i do takiejdoszło rzezi wrogów, że zwycięski Rzymianin pił z zakrwawionej rzekityleż wody, co krwi barbarzyńców.Sam też król Teutobodus, który ska-cząc zwykle z konia na konia zmieniał je w liczbie od czterech do sze-ściu, podczas tej ucieczki dosiadł zaledwie jednego i został ujęty w naj-bliższym lesie.W czasie triumfu przedstawiał wspaniały widok dla oka,gdyż swoim nadzwyczaj wysokim wzrostem górował nad innymi pomni-kami zwycięstwa.Pobiwszy na głowę Teutonów Rzymianin zwrócił się przeciw Cym-brom.Ci zaś któż by uwierzył ? w czasie zimy, która jeszcze wyżejwznosi Alpy, zeszli z grani trydenckich do Italii, siejąc zagładę.Sforso-wali rzekę Atezis nie za pomocą mostu czy okrętów, lecz najpierw w ja-kiejś barbarzyńskiej głupocie starali się pokonać prąd rzeki własnymi cia-łami.Następnie, skoro użycie rąk i tarcz nie dało rezultatów, przekroczyli276Marek Juniusz Sylanus, konsul z 109 r., poniósł kilka razy klęskęna terenie Galii z rąk Cymbrów i Teutonów.277Gneusz Malliusz Maksymus, konsul z 105 r.i prokonsul Kwin-tus Serwiliusz Cepion ponieśli klęskę pod Arausio w południowej Galii.278Rok 102.Aquae Sextiae niedaleko Marsylii.rzekę zapełniwszy ją pniami drzew.Gdyby natychmiast w szyku goto-wym do walki uderzyli na miasto, powstałoby wielkie niebezpieczeństwo.Lecz w Wenecji, która jest chyba najprzyjemniejszą okolicą Italii, samażyzność ziemi i łagodność klimatu osłabiła ich męstwo.Ponadto zniewie-ścieli od jedzenia chleba, gotowanego mięsa i picia rozkosznego' wina.W takich okolicznościach zaatakował ich Mariusz.Przybyli sami, bo279w barbarzyńcach nie było żadnego śladu strachu.Poprosili naszego wo-dza o ustalenie dnia bitwy, a ten wyznaczył im najbliższy.Starli się na280rozległej równinie, która nazywa się Polem Raudyjskim.Po ich stro-nie poległo sześćdziesiąt pięć tysięcy, po naszej mniej niż trzystu żoł-nierzy281; przez cały dzień ginął barbarzyńca.Również nasz wódz wsparłmęstwo podstępem, idąc w ślady strategii Hannibala pod Kannami: naj-pierw trafił na dzień mglisty, tak że mógł niespodziewanie zaskoczyć wro-ga, ponadto również wietrzny, na skutek czego piasek sypał wrogomw twarz i oczy, a wreszcie mógł ustawić szyk bojowy frontem na wschód,dzięki czemu od odbicia światła w przyłbicach, o czym wkrótce donieślijeńcy, niebo zdawało się płonąć.Nie mniej gwałtownie zmagano się teżz ich żonami, które za obwarowaniem z wozów i rydwanów bojowych,wysokiej postawy, walczyły jakby z wież obronnych toporami i dzidami.Ich śmierć była tak samo niezwykła jak bitwa.Skoro bowiem wysłane doMariusza poselstwo nie uzyskało dla nich wolności i godności kapłańskiej,bo nie godziło się to z prawami religijnymi, podusiły i porozstrzaskiwalywszystkie swoje dzieci, a same poniosły śmierć albo z ran nawzajem so-bie zadanych, albo zawisnąwszy na drzewach i dyszlach od wozów, doczego użyły sznurka splecionego z własnych włosów282.Król Boiorykswalcząc dzielnie w pierwszym szeregu zginął nie bez pomsty.Trzeci zastęp, Tygurynowie, którzy niby tylna straż zajęli szczyty AlpNoryckich i rozproszyli się w różne strony, przepadł w haniebnej ucieczce283i rozboju.Tę tak radosną i tak pomyślną wiadomość o uwolnieniu Italiii bezpieczeństwie państwa naród rzymski otrzymał nie, jak zwykle, odludzi, ale, jeśli można wierzyć, od samych bogów.W tym dniu mianowi-279Miejsce najprawdopodobniej zepsute.Tłumaczenie według korekty K.Hal-ma.280w r.101 w północnej Italii pod miastem Vercellae.281Orozjusz (V 16, 16) i Eutropiusz (V 2), podają liczbę 140 tysiący poległychGermanów, a 60 tys.wziętych do niewoli.Ilość poległych Rzymian jest zgodnaz Florusem.Wellejusz Pat.(II 12, 5) mówi o ponad 100 tys.zabitych i wziętych doniewoli.282Podobne wydarzenia opisuje Orozjusz (V 16, 13; V 16, 17 i n.), donosząco kobietach Tygurynów, Ambronów i Cymbrów, oraz Waleriusz Maks.(VI l, ext.3) o kobietach Teutonów.283Zadawali oni jednak Rzymianom poważne klęski.Z ich rąk zginął nad Ga-rumną (r.107) konsul Lucjusz Kasjusz i jego legat Lucjusz Kalpurniusz Pizon,a Gajusz Publiusz zawarł z nimi haniebny pokój
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|