[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Zanim w kaplicy przebrzmiały echa ekstatycznej radości, telewpływowe polezniknęło, myślowy Szczurołap z Hameln przestał grać, a tysiące przerażonychczłonków szczurzej społeczności dojrzało do przekonania, że niezależnie od tego,co im powiedziano, wcale nie chcą tu być, i rozpierzchło się do milionów nor. To działa! krzyknął Wielebny Hipokryt, obserwując znikające w norachnieprzeliczone szczurze ogony. Sugestywne Oddziaływanie Umysłowe zdałoegzamin! Sugestywne Oddziaływanie Umys.Co u diaska.? pisnął pytającocichy, bzyczący głos. Cudownie! To, u diaska! No, niezupełnie, teraz wszystkie się rozbiegły,ale gdybym nie rozgryzł tego przypisu, siedziałbym tylko i cierpł odparł Hi-pokryt, nie zauważywszy, że bzyczący głos wydobyła z siebie unosząca się o calod jego nosa muszka owocowa.Prawdę mówiąc, w obecnym stanie nie widziałbyw tym pewnie nic nadzwyczajnego.Cały buzował szczęściem. Zrobiłem to!Przyzwałem wszystkie te szczury, po prostu myśląc o serze.Ha! I co oni wiedząo ewolucji!Przyzwałem? pomyślała z podnieceniem muszka, pocierając w myślachszponiastą łapą podbródek i nagle dostrzegając potencjalne korzyści płynące z sy-20tuacji, w której się znalazła. Och, ileż bym dał, żeby móc zrobić to samo z ludzmi! Co dokładnie byś dał? zabzyczała muszka owocowa.W jej małym umy-śle pojawiły się pierwsze zarodki planu. Cokolwiek! Cokolwiek? Absolutnie cokolwiek! Zupełnie absolutnie cokolwiek? zaskrzeczał owad.Jeszcze tylko jedenraz i będzie mój, pomyślał. Dokładnie! Absol. Wielebnemu nie było dane dokończyć.Z radosnym krzykiem nietypowego entuzjazmu, którego nie jesteśmy skłonnikojarzyć z niewielkimi uskrzydlonymi owadami, część podłogi eksplodowała, dośrodka buchnęły słupy gorącej pary, rozległ się zgrzyt dziesiątków czarnych szpo-nów i kilka sekund pózniej w kaplicy nie było już śladu po Wielce WielebnymHipokrycie III.Następnie podłoga zasklepiła się z głośnym trzaskiem, a mała, cierpiąca napotworny ból głowy muszka owocowa uderzyła w świeżo wypolerowany lichtarz.Ponuro potrząsnęła łebkiem, potarła przekrwione oczy, po głębszym zastano-wieniu sprawdziła kolor swojej tutki, po czym postanowiła już nigdy, przenigdynie siadać na sfermentowanej brzoskwini.Przez trzy dni latała, a film się jej urwał.* * *Gdzieś pośród karmazynowego mroku Wielce Wielebny Hipokryt III otworzyłoczy, skierował je na potężnego osobnika majaczącego w ciemności i zamknąłsześć razy szybciej.To tylko zły sen, usiłował przekonać samego siebie, bardzozły sen.Za dużo wina.Jak tylko otworzę oczy, to zniknie, ponieważ takie rzeczynie istnieją.Raz, dwa, trzy.Niestety, wciąż tam był, wysoki na dziewięć stóp.Stał wyprostowany na ko-pytach, a całe ciało okryte miał ściśle przylegającymi, błyszczącymi złowrogo łu-skami.Usta wypełniała mu po brzegi niedobrana kolekcja zbyt wielu jak na niego(czy też, po prawdzie, kogokolwiek) zębów.W dodatku, co niepokoiło Hipokry-ta, stwór wpatrywał się w niego z tą chłodnie skalkulowaną chciwością, którejcranachańscy poborcy podatkowi zawdzięczali swą złą sławę w całych Talpach. Zgrabna sztuczka z tymi szczurami powiedział stwór i puścił do niegooko.Wielebny Hipokryt krzyknął i na krótko stracił przytomność, ciężko jednakokreślić, w jakiej dokładnie kolejności zrobił te dwie rzeczy.21Kiedy doszedł do siebie i zebrał w sobie na tyle, żeby znów otworzyć oczy,stwór wciąż na niego patrzył. Jak to zrobiłeś? zapytał niskim, zgrzytliwym głosem, wydawszy uprzed-nio rodzaj gwizdu, od którego ciarki przechodziły po kręgosłupie. Znaczy sięnumer ze szczurami, hę? Jak to się robi? Od niechcenia smagnął ostro zakoń-czonym ogonem. G.g.g. zaczął Wielebny Hipokryt w napadzie oszałamiającejkomunikatywności. Gra świateł? spróbował odgadnąć stwór. Nie, na pewno nie. G.g
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|