Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oficerowie gorliwie potakiwali, ale rzadko sami mieli coś do powiedzenia, chyba że otrzymali bezpośrednie pytanie.Stewardzi - w kurtkach równie białych jak śnieżny obrus na stole - bezszelestnie podsuwali i zabierali talerze z herbem - symbolem Lewiatana: biały wieloryb w natarciu, głowa wynurzona ze złotego śladu, ogon wznie­siony ku niebu.Tylko brak kobiet przy stole i prosty funkcjonalny sufit wskazywały na to, że ta kolacja nie odbywa się w jadalni pierwszej klasy luksusowego statku pasażerskiego.Drugi oficer jadł mało, chociaż posiłek był obfity, zdawał sobie bowiem sprawę z fałdki, jaka utworzyła mu się na podbródku, sprawiając wrażenie różowej brody.Wypił troszkę białego wina do ryby, ale jedynie udawał, że popija czerwone wino do dania mięsnego.Chciał mieć jasną głowę, ponieważ wiedział, że przy kawie Ogilvy zapyta go o nowy kurs.Odmówił też stewardowi, dziękując za ziemniaki i drugą porcję mięsa, na którą Pakistańczyk gorąco go namawiał.Uległ jednak targającej go niepewności i nerwowo zaczął smarować masłem bułkę.W myślach powtarzał, co powie kapitanowi, i sięgał właśnie po drugą bułkę, kiedy Ogilvy zwrócił się nagle do niego:- No i co, Drugi, z czym pan do mnie przychodzi? Stewardzi uprzątnęli już stół przed kapitanem, oficerowie zaczęli zerkać w jego kierunku, oczekując sygnału na przejście do salonu.Teraz rozsiedli się z powrotem, ponieważ nie było w zwyczaju prowadzenie rozmów służbowych podczas kolacji, i zaciekawiło ich pytanie kapitana.Wymieniali między sobą spojrzenia, czekając na odpowiedź drugiego oficera.Ten otarł usta, wypił łyk wody z krysz­tałowej szklanki i szczegółowo przedstawił kapitanowi nową drogę.Z wyjątkiem kapitana wszyscy byli zdziwieni.- Doskonale! - skomentował kapitan.- Bardzo pomysłowe.- Dziękuję, kapitanie - odparł drugi oficer.Ogilvy zaproponował drobną zmianę w trzecim dniu, ale autor planu wiedział, że kapitan był zadowolony.Z miłym uczuciem czekał na kawę i dobry koniak w salonie.- Ekstraspacerek? - spytał główny elektryk.Pierwszy raz płynął na Lewiatanie, zastępując kadrowego oficera.- Właśnie - odparł Ogilvy z lekceważącym uśmieszkiem.- A po co? - brnął odważnie nowy oficer, a pozostali czekali na kapitański wybuch.Chociaż główny elektryk i główny mechanik mieli tę samą pensję i tę samą liczbę złotych galonów, co kapitan, Ogilvy nigdy nie pozwalał przy kolacyjnym stole na jakiekolwiek wyzwanie, godzące w jego autorytet.Kapitan Ogilvy lubił mieć zespół młodych oficerów, którzy oka­zywali mu tradycyjny szacunek.Wszyscy jego podwładni, zadowoleni z wysokiej rangi w młodym wieku, usiłowali nie rozdrażniać kapitana.Drugi oficer też wiedział, że jest wyjątkowo młody na swoją funkcję.Zawdzięczał to Ogilvy'emu, który pilotował go przez wszystkie szczeble od chwili, gdy go sobie upatrzył jako młodego kandydata oficerskiego w P&O.Nowy główny elektryk miał około czterdziestu lat.Przecierpiał wiele na pokładach licznych statków, zanim uznano, że elektronika jest ważnym elementem wyposażenia, i teraz był bardzo dumny, że jest panem siebie.Jego pytanie wywołało lodowaty uśmiech kapitana.- Z tej prostej przyczyny - odparł Ogilvy - że człowiek, który ma zamiar atakować ten statek, uczyni to gdzieś na szlaku wokół zachodnioafrykańskiego wybrzuszenia.Gdzieś między Wyspami Kanaryjskimi a Wybrzeżem Kości Słoniowej.Oficerowie poważnie pokiwali głowami.Otrzymali też pierwszą wskazówkę, że Ogilvy nie lekceważył szaleńca i groźby zamachu.Od razu zaakceptowali też negatywny stosunek do nowego głównego elektryka.Ogilvy roześmiał się.- Ale jegomość będzie rozczarowany!Drugi oficer zawtórował śmiechem, pierwszy także, ale zdawkowo, natomiast główny elektryk nie zrezygnował:- Skąd pan tak dobrze wie, kapitanie, gdzie ten człowiek będzie na nas czekał?Ogilvy zmarszczył brwi.To już było wyraźne wyzwanie.Ten nowy mu się nie podobał.Drugi oficer, bojąc się kapitana, podzielał wszystkie jego uprzedzenia, i teraz z ochotą solidaryzował się z kapitańską oceną niechlujnego nieco wyglądu elektryka i zbędnego otwierania ust.Główny elektryk miał co najmniej piętnaście kilo nadwagi, włosy zmierzwione, strój podczas kolacji po prostu nie do przyjęcia, tak jakby okrętowa pralnia nie zapewniała każdemu najwyższej jakości usług.A poza tym ten pan nie czynił tajemnicy z faktu, że ma doskonałą ofertę z firmy Decca i być może rzuci morze, aby pracować w tym elektronicznym koncernie.Główny elektryk opowiadał także, że tęskni za żoną oraz przy­znawał się do ciekawej dolegliwości: otóż po latach pływania na wszystkich morzach zaczął nagle cierpieć na chorobę morską.Lekarze mu powiedzieli, że to jest psychosomatyczne, ale w kilka dni po przybyciu na pokład Lewiatana głośno zaczął obwieszczać wszem wobec, iż to jest statek, który go wyleczył, gdyż zachowuje się jak budynek.I powiedział, że będzie chciał pozostać na Lewiatanie na stałe, jeśli nie uda mu się załatwić pracy na lądzie.Ogilvy odpowiedział, stosując metodę wykładu dla niemądrego dziecka:- Oceniwszy żeglarskie możliwości jego jachtu, wziąwszy pod uwagę czas opuszczenia przez niego Anglii, pogodę, pływy, prądy oraz wiatry wzdłuż zachodniego brzegu Afryki, a także uwzględniwszy fakt, iż zamierza on natrafić na Lewiatana za pomocą radaru, doszedłem do niepodważalnego wniosku, że będzie on mógł próbować napaść na statek jedynie na szlaku wokół zachodniej Afryki.- A dlaczegóż to, kapitanie? - Główny elektryk nie dawał za wygraną.- Nie dysponuje szybkością, która by pozwoliła mu dogonić nas - odparł Ogilvy lodowatym tonem.- A więc musi czaić się na szlaku, czekając na nas.Jego radar uprzedzi go na kilka godzin przed naszym pojawieniem się.A więc musi czekać tam, gdzie sądzi, że będziemy przepływać.W pasie żeglugi.W pasie wielkiego ruchu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript