Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie wolno mi zmieniać hasła w niczyjej obecności, nawet przy tobie, Lovelocku.Nie masz nic przeciwko temu, że wyjdziesz z gabinetu?Ja? Przeciwko wychodzeniu? Od razu wystukałem odpowiedź:"A może pójdę do domu i zajrzę do dziewczynek?"- Świetny pomysł, Lovelocku.Dziesięć minut później, upewniwszy się, że Lidia i Emmy już śpią po obiedzie, a Mamuśka zabawia Penelopę opowiadaniami o mękach opiekunki nad dziećmi niewdzięcznej synowej, która nie ma serca, bo źle traktowała męża, zostałem sam na sam z komputerem Carol Jeanne.Przed uruchomieniem mojego drzemiącego programu otworzyłem komputer, by sprawdzić, czy nie ma w nim elektronicznych urządzeń szpiclowskich.Oczywiście, dawna pluskwa w dalszym ciągu tam była i nie zdjęto z niej tego, czym ją unieszkodliwiłem.Fakt ten wziąłem za oznakę, że agentki zrezygnowały, ale wtedy przypomniałem sobie zawzięte miny Val Pell i Mendozy, więc otworzyłem jeszcze monitor, klawiaturę, mysz oraz drukarkę.Naturalnie, wszędzie zainstalowały stosowne urządzenia, tak że z pewnością otrzymałyby pełen wykaz wszystkich uderzeń w klawisze oraz wszystkich liter, które pokazałyby się na ekranie czy zostały wydrukowane.Nawet nie próbowałem unieszkodliwić tych pluskiew.Po prostu je usunąłem, połamałem w nich, co się dało, i zostawiłem na biurku Carol Jeanne, żeby zrobiła awanturę agentkom.Uporawszy się z tym, uruchomiłem mój program.Nie tracąc czasu, zajrzałem do systemu zabezpieczeń i znalazłem oba hasła Carol Jeanne: główne i pomocnicze.Niejako przy okazji odszukałem też hasła Neeraja oraz uniwersalne hasła Van Pell i Mendozy.Oczywiście, zdobyłem je nie bez trudności - nie trzymano ich ot tak po prostu w jakimś katalogu.Wszystkie były zaszyfrowane, ja jednak miałem pełną kontrolę nad systemem i potrafiłem zrobić to, czego nie mogły nawet agentki: rozszyfrowałem hasła, żadnego z nich nie znając.Mój program funkcjonował idealnie.System stał się moim niewolnikiem, co napawało mnie radością, bo miałem poczucie siły - rzecz w moim wypadku niezwykła - a choć mi się bardzo podobało, szybko minęło.Otóż, uzbrojony w ich hasła, zacząłem docierać do wszystkich tajnych miejsc, do których przedtem nie mogłem zajrzeć.Van Pell i Mendoza dysponowały sporą kartoteką, zawierającą znacznie więcej materiałów o mnie niż na temat Carol Jeanne.Okazało się, że moje pierwsze wrażenie było mylne.Wcale nie uważały mnie za nieszkodliwą małpę, która tylko wykonuje rozkazy swojej pani.Z licznych meldunków i notatek służbowych jasno wynikało, że zdaniem agentek Carol Jeanne straciła nade mną kontrolę.Obie kilkakrotnie zalecały, by mnie zlikwidowano, najlepiej w sposób nie budzący podejrzeń."Dość łatwo to zrobić", pisała Val Pell w ostatniej notatce."On często wychodzi sam i mógłby, na przykład, "spaść" ze ściany.Niedobrze, jeśli ktokolwiek z takimi umiejętnościami posługiwania się komputerem jest na wolności, zwłaszcza że on wyraźnie realizuje jakiś własny plan."Ogarnął mnie strach.Kiedy się uspokoiłem na tyle, by odzyskać jasność myśli, uświadomiłem sobie dwa pocieszające fakty.Wprawdzie agentki chcą mojej śmierci, ale przynajmniej nazwały mnie "on" i w odniesieniu do mojej osoby użyły słowa "ktokolwiek".No i nie miały pojęcia o istnieniu Faith ani o tym, że ukradłem materiały do budowy jej gniazda.Zorientowałem się, że jedynie obserwowały mnie z daleka, i tylko od czasu do czasu.To im wystarczyło, by stwierdzić, że często się oddalam od Carol Jeanne.Jeśli zaś chodzi o ich znajomość mojej wiedzy komputerowej, sam im ją nieopatrznie zademonstrowałem.Wyciągnąłem oczywisty wniosek: nie wolno mi odstępować Carol Jeanne ani na krok.W jej obecności nigdy nie ośmielą się mnie zabić.Nie mogłem jednak zostawić Faith bez opieki.Minęły już prawie dwie godziny, więc najwyższa pora, bym odwiedził małą i wrócił do biura.Ciągle się zastanawiałem nad moim strasznym dylematem.Najgorsze, że zbliżał się start, co wymagało przeniesienia gniazda, i to z bardzo prostego powodu: kiedy wystartujemy, "Arka" przestanie się obracać i wówczas sztuczną grawitację zapewni nam przyśpieszenie.Wtedy ściana, na której zbudowałem gniazdo, stanie się podłogą.Spadnie na nią cała gleba i zasypie wszystkie rury, przewody i kanały.Musiałem przenieść gniazdo znacznie wcześniej niż za dwa tygodnie.Pracownicy konserwacji, oczywiście, przeprowadzą dokładną inspekcję wszystkich urządzeń na ścianie.Przygotowania do tego zajmą im jakiś czas - zdążyłem już przestudiować ich metody pracy i doszedłem do wniosku, że pełna inspekcja ściany potrwa sześć dni.Oznaczało to, że nie muszą się śpieszyć, więc dziś nie zaczną.Na pewno jednak przyjdzie taki dzień, że trzeba będzie się przenieść.Dopiero teraz przeraziłem się nie na żarty.Ludzie zostaną stłoczeni po cztery osoby w niewielkich pokoikach, które obecnie służyły za kawalerki.W miasteczkach nie będzie żywej duszy.Wszystkie drzewa i krzewy, po uprzednim zabezpieczeniu korzeni, umieści się w magazynach, w tej chwili pustych.Innymi słowy, na całej "Arce", zapanuje ogromny ruch i w ciągu najbliższych dwóch tygodni każde miejsce nie tylko obejrzą, lecz również bardzo dokładnie sprawdzą.A przecież należało gdzieś ukryć Faith.Co gorsza, musiałem to zrobić ze świadomością, że Mendoza, Van Pell czy inny przerośnięty agent może szukać okazji, by mnie wykończyć, pozorując wypadek.Później powiedzą: "Och, bardzo nam przykro, doktor Cocciolone, ale pani świadka śmiertelnie przygniotło drzewo".Albo: "Pani świadek zginął porażony prądem, kiedy dotknął kabla, który dotychczas nigdy nie był pod napięciem".Albo: "Pani świadek wnosił na ścianę dużą, metalową skrzynkę i spadł.Bardzo pani współczujemy, bo brak świadka to straszna niewygoda, ale może następny będzie potulniejszym zwierzęciem.Na przykład świnia czy choćby gupik.Nosi się go w plastikowym pojemniku, jak mocz do analizy.Taki świadek nigdy nie chodzi samopas i nie rozmontowuje urządzeń zabezpieczających".Tylko że dla Carol Jeanne trudno byłoby im załatwić nowe udoskonalone zwierzę.Gdybym zginął, pewnie daliby jej Pink.No, bo jak by to wyglądało, gdyby Red miał świadka, a ona nie? Co za ponure myśli, ale śmierć naprawdę wydawała mi się całkiem realna, kiedy wchodziłem po ścianie do gniazda Faith.Małpka nawet nie popatrzyła na mnie i wówczas zauważyłem, że wypadają jej włosy.Już miała kilka placków łysiny.Poza tym wychudła z niedożywienia.Jeśli jednak uda mi się niespostrzeżenie znieść ją na dół i gdzieś ukryć, chyba mimo wszystko powinna dojść do siebie dzięki silniejszej grawitacji [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript