Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
."Jakoż pan Strusz z Możajska przyszedł na tę trwogę.A do nas przyjść nie miał jako.Broniono długo tego zarzecznego miasta, bo toHistoria moskiewskiej wojny.89jest słoboda strzelecka1; miał go kto bronić.Jednak przecie choć z trudnością i nie bez szkody znacznej naszej, domogli się nasi i zapalili.I coraz to dalej zajmowało się, aż się ogień dobrał do parkanów.Parkany tam w ścianę budowane.Zajęły się i parkany, i wygorzały wszystkie wszczęt.Bo też już nie broniono.Już ludzie ustępowali z miasta do przyległych słobod i do monasterów; także i z Białych Mu­rów wszyscy ludzie wyszli w pole, że już snadno było bez obrony na­szym wszystko wypalić wszczęt.W tym ogniu wszystkim pogorzało ludzi gwałt, i pobito [ich] niemało.Wielką, nieoszacowaną wtenczas Moskwa szkodę wzięła.Nazajutrz, to jest we czwartek, ci obywatele moskiewskiego mias­ta, zdesperowawszy o pomocach swych postronnych, poczęli miłosier­dzia prosić i poddawać się.Przyjęliśmy od nich tę pokorę.Zakazano zabijać Moskwy i otrębowano zaraz.A tym, co się poddawali i chrest znowu królewiczowi Władysławowi całowali, kazali mieć znaki [i] rę­cznikami się przepasować.I tak mieliśmy pokój przez Wielki Czwar-tek.W Piątek Wielki[2] przyszła nam wieść, że Proszowieckr* ze trzy­dziestą tysięcy idzie i już jest blisko miasta.Wyprawił pan Gąsiowski przeciwko niemu pana Zborowskiego i pana Strusa z częścią wojska.Potkali się z nim w półtora mil od stoli­cy.Potarł się zrazu komunikiem nieźle z naszymi, ale jak go wsparto i ubito mu ludzi ze dwieście, ustąpił w hulaj grody, które miał z sobą.Nasi nie mieli z to4 siły natrzeć na hulajgrody [i] wrócili się na noc do miasta.A Proszowiecki z wojskiem swoim odciągnął kilka mil nazad, i tam doczekał się Leponowa i inszych z większą potęgą.Złączył się i Zarudzki z nimi, i przyszli wszystkim tym wojskiem, którego liczyło1 Czyli wolna osada wojskowa zamieszkała przez strzelców.2 W 1611 r.- l kwietnia.3 Andriej Zacharowicz Proszowiecki - był dowódcą Kozaków drugiego Dymitra; po jego śmierci przeszedł na stronę przeciwników królewicza Wła­dysława.4 z to - na to, na tyle90 Mikołaj Marchockisię sto tysięcy pod stolicę, w Poniedziałek Wielkanocny1 i stanęli za Wiauzą rzeką, nad rzeką Moskwą, blisko Siemionowego monasteru2.Ten monaster zaraz osadzili; i choć tak wielkie wojsko mieli, nie ufając, hulajgrodami do koła ostawili się.W kilka dni wybraliśmy się do nich w pole wszystkim wojskiem, mało co w murach zostawiwszy.Natarliśmy blisko pod ich obóz, ale oni wynijść nie chcieli.Była tuż pod obozem ich osada wioska, w której oni mieli strzelce swoje.Tam pan Gąsiowski piechoty niemieckiej mając z sobą ze sto muszkiete-rów, puścił do tej wioski, żeby mogli wystrzelać moskiewską piechotę; ale [nic] nie wskórali.Wyparto ich stamtąd i nastrzelano po trosze, że piechota nasza musiała ustępować ku jeździe, a potem i nam konnym ta piechota moskiewska poczęła szkodzić i pod moją chorągwią towa­rzysza Jurkowskiego3 w oko trafili.W głowie została kula, [a] on sam z konia za zabitego4 spadł.Dotrzeźwiliśmy się go potem.Przyszło do tego, że towarzystwo mając długie rusznice, musieli zsiadać z koni i strzelać się z ona piechotą.A chorągwi cofnęliśmy dobrze nazad, bośmy byli blisko bardzo, a niepotrzebnie natarli.Ustą­piła piechota moskiewska, a jazdy wywabićeśmy nie mogli; i stojąc tak długo, przyszło nam schodzić ku miastu: co oni obaczywszy, wysunęli się za nami ze swoich onych fortelów.Cośmy się do nich na czoło obrócili, to oni nazad cofnęli się; co my zaś ku miastu postąpim, to oni za nami.Awo z trudnością i z niebezpieczeństwem to zejście z pola od nich nam przyszło.Bo oni taki mają sposób, posuniesz się do niego, to ucieka, czynisz odwrót, to on za tobą.A to jednak zeszliśmy dobrze z łaski Bożej i więcej o nich nie kusiliśmy się, bośmy nie mieli z to siły; okrom o ten monaster pokusili się byli nasi z petardą, ale nic nie sprawili.1 W 1611 r.- 4 kwietnia.2 Monaster Siemionowy położony był poza murami ówczesnej Moskwy na południowy wschód od niej.3 Jan Jurkowski, poeta okresu Dymitriady - pozostawił wierszowany pa­miętnik z tamtych czasów - czyżby przodek szanownego obecnego wydawcy tejże książki?[4]Tzn.sądzono, że został zabity.Historia moskiewskiej wojny.91Prędko potem naparł się jeden nasz ze swym pułkiem pod tenże ich obóz; ażeby nie przechodzić Wiauzę, pozwolił mu tego pan Gąsio-wski.Wyszedł i stanął na tej stronie na pogorzeliskach.Moskwa oba-czywszy [to], wypadli nań potężnie.On że i miejsca nie miał sposob­nego kopijnikowi do potkania, przyszło mu uchodzić aż do miasta.Stąd zaraz Moskwa wzięła serce i tejże nocy z tamtego miejsca poczęli się prowadzić w sąsiedztwo z nami w Białe Mury; bo od nas nie mogły być dla małości ludzi a dla wielkości miejsca osadzone.Raniusieńko jedno brzask pojrzymy, a Moskwa już Białych Murów część większą opanowali.Obóz po podmurzu swój między murem i rzeką Wiauzą postawili, końcem go do rzeki Moskwy przytknąwszy, a drugi koniec obozu pociągnął się ku Nieglinnej rzece, która przez miasto idzie.Widząc my już taką rzecz, i to, że ich zbyć trudno; i owszem oba­wiać się było potrzeba, aby wszystkich Białych Murów w krąg nas nie obsiedli; ułapiliśmy ich też część mniejszą, jakoby na drugiej stronie Nieglinnej, mianowicie bram cztery: Miekicką [Nikicką], którą osa­dziliśmy dwiema sty piechoty niemieckiej; ta miała bliskie sąsiedztwo z Moskwą w Twerskiej bramie, którą też oni opatrzyli dobrze; druga nasza brama Harbacka [Arbacka], trzecia Czartolska [Czertolska], czwarta baszta narożnia nad rzeką Moskwą o pięciu wieżach i brama Wodna.To wszystko osadziliśmy polską piechotą, której nie mieliśmy i dwóch set.I tak oni w tamtej części, a my w tej zostaliśmy.Taki dział stanął i nad ich i nad nasze wolą między nami.W tym czasie rychło jakoś po Wielkiejnocy, wzięty od króla Smo­leńsk1 częścią drabinami nasi opanowali mury nade dniem, a część instrumentem na kształt petardy w rynsztoku podsadzonym mur roz­rzuciwszy, z kawalerem w zamek wpadli i tak wszytek opanowali.Se-hin sam który był na tym zamku starszym, bronił się długo na jednej baszcie, ale i ten wzięty.Już też natenczas nie bardzo było wiele Mos­kwy w Smoleńsku, bo byli wymarli dla długiego oblężenia zapowie-trzeni: a najdowali się tak uporni, żeby naszym w ręce nie przyszli, sami się, prochy pod się podsadziwszy, palili.[1]W tym miejscu glosa na marginesie: „Smoleńsk wzięty 13 lun 1611".[2] Tzn.zarażeni chorobą.92 Mikołaj MarchockiKról po wzięciu mało co się już zabawił pod Smoleńskiem; miasto tego, co miał iść pod stolicę, wrócił się do Polski [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript