[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Modlitwa we dwoje jest jednak milsza niż modlitwa w samotności.Chciałabym, żeby cały świat wiedział o Moim przeznaczeniu – nie ze względu na Mnie, lecz żeby połączył się ze Mną w uwielbianiu Mego Pana.Roztropność zabroniła Mi wyznać prawdę Zachariaszowi.Byłoby to wyjściem poza działanie Boże.Chociaż byłam Jego Oblubienicą i Matką, to przecież zawsze byłam Jego służebnicą.Nie powinnam więc była – dlatego tylko że Mnie bezgranicznie miłował – pozwalać sobie na zajmowanie Jego miejsca i stawianie Siebie wyżej [zmieniając Jego] postanowienie.Elżbieta rozumie, dzięki swej świętości, i milczy.Święty jest bowiem zawsze uległy i pokorny.Dar Boży powinien nas czynić coraz lepszymi.Im więcej otrzymujemy od Boga, tym więcej powinniśmy dawać.Im więcej otrzymujemy, tym większym jest to znakiem, że On jest w nas i z nami.Im bardziej zaś On jest w nas i z nami, tym bardziej musimy starać się zbliżać do Jego doskonałości.Oto dlaczego odłożyłam Moją pracę i pracowałam dla Elżbiety.Nie pozwoliłam się opanować obawie, że zabraknie Mi czasu.Bóg jest Panem czasu.On zaopatruje – nawet w sprawach codziennych – tego, kto Mu ufa.Egoizm nie przynagla, lecz opóźnia; miłość zaś nie opóźnia, lecz przyspiesza.Niech to będzie zawsze obecne [w waszej pamięci].Jaki pokój [panował] w domu Elżbiety! Gdybym nie myślała o Józefie i o tym.o tym.o tym [cierpieniu] Mojego Dziecka, które będzie Odkupicielem świata, byłabym szczęśliwa.Krzyż jednak już rzucał swój cień na Moje życie i jak żałobne dźwięki słyszałam głosy Proroków.Nosiłam imię Maryja i gorycz zawsze mieszała się ze słodyczą wlewaną przez Boga w Moje serce.I wciąż powiększała się, aż do śmierci Mojego Syna.Kiedy Bóg wzywa nas, Mario, żebyśmy się stali ofiarami dla Jego czci, wtedy o, jakże słodko jest być miażdżonym, jak ziarno, przez młyńskie koło, dla przetworzenia naszej boleści w chleb.On umocni słabych i uczyni ich zdolnymi do osiągnięcia Nieba! Na teraz dość.Jesteś zmęczona, choć szczęśliwa.Odpoczywaj więc, z Moim błogosławieństwem.»36.NARODZINY CHRZCICIELA(por.Łk 1,57nn)Tego samego dnia A, 2649-2656Pośród odrażających wydarzeń, jakich nam teraz dostarcza świat, zstępuje z Nieba to pełne pokoju widzenie.Nie wiem, jak się to może dziać, bo – pośród ciągłego stykania się z niegodziwością ludzi, tak kontrastującą z tym, co żyje we mnie – czuję się jak źdźbło słomy unoszone wiatrem.Znowu widzę dom Elżbiety.Jest śliczny letni wieczór, rozjaśniony jeszcze przez zachodzące słońce.Widać już sierp księżyca.Wygląda jak srebrny przecinek, umieszczony na wielkim ciemnoniebieskim suknie nieba.Pachną mocno róże, a pszczoły odbywają ostatnie loty.Są jak złote krople w cichym i ciepłym powietrzu wieczoru.Z łąk dochodzi mocna woń schnącego w słońcu siana.To niemal zapach gorącego chleba, właśnie wyjętego z pieca.Może pachnie też bielizna, która wszędzie się suszy.Sara teraz ją składa.Maryja przechadza się, podając ramię kuzynce.Spacerują wolno, tam i z powrotem, w ocienionym tunelu.Maryja patrzy bacznie na wszystko i choć jest zajęta Elżbietą, widzi, jak Sara stara się złożyć długie sukno zdjęte z żywopłotu.«Usiądź i zaczekaj na Mnie» – mówi do krewnej.Idzie pomóc starej służącej naciągnąć płótno, żeby je wyrównać, i potem składa je starannie.«Jest w nim słońce, jest jeszcze ciepłe – mówi z uśmiechem [Maryja].Dodaje jeszcze, aby sprawić przyjemność kobiecie: – Po twoim praniu płótno stało się bielsze, niż było dotąd.Tylko ty potrafisz to tak dobrze zrobić.»Uradowana Sara oddala się z pachnącym naręczem [prania].Maryja powraca do Elżbiety i mówi:«Jeszcze kilka kroków.To ci dobrze zrobi.»Widząc, że zmęczona Elżbieta nie chce się ruszyć, mówi:«Chodź, sprawdzimy tylko, czy twoje gołębie są wszystkie w gniazdach i czy mają świeżą wodę w zbiornikach.Potem wrócimy do domu.»Gołębie są chyba ulubieńcami Elżbiety.Gdy podchodzą blisko prostej wieżyczki, zastają już wszystkie gołębie zgromadzone.Samiczki siedzą na jajkach, a samce stoją nieruchomo przed nimi.Widząc jednak dwie niewiasty, gruchają radośnie na powitanie.Elżbieta jest wzruszona.Ogarnia ją słabość właściwa jej stanowi i napełnia obawami, które wywołują płacz.Elżbieta, podtrzymywana przez kuzynkę, mówi:«Gdybym umarła.biedne moje gołąbeczki! Ty nie zostaniesz.Gdybyś została w moim domu, nie miałoby dla mnie znaczenia, czy umrę.Doznałam największej radości, jakiej może zaznać niewiasta.A już pogodziłam się z losem myśląc, że nigdy jej nie zaznam.Nawet gdybym teraz umarła, nie miałabym prawa się skarżyć przed Panem, gdyż On – niech będzie błogosławiony – obsypał mnie dobrodziejstwami.Ale jest Zachariasz.i będzie dziecko.Starzec byłby bez małżonki jak ktoś zagubiony na pustyni.Drugi zaś – taki maleńki – bez mamy byłby jak kwiat skazany na śmierć z powodu zimna.Biedne dziecko, bez pieszczot matki!.»«Skąd ten smutek? Bóg dał ci radość macierzyństwa i nie odbierze ci jej teraz, gdy będzie pełna
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|