[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Falstad zarumienił się potężnie pod wielką brodą.Rhonin poczuł ukłucie zazdrości.- Uważaj na siebie - ostrzegła jeźdźca.- Będę! - Jednym, świadczącym o dużej praktyce skokiem, znalazł się na grzbiecie gryfa.Pomachał do dwójki i lekko ścisnął piętami boki zwierzęcia.- Może jeszcze się spotkamy, kiedy wojna się skończy!Gryf uniósł się w niebo i zrobił jedno kółko, żeby Falstad mógł jeszcze raz ich pożegnać.Później bestia skręciła na zachód i niski wojownik zniknął na horyzoncie.Rhonin pomachał do zmniejszającej się postaci, przypominając sobie z pewnym poczuciem winy swoje pierwsze opinie na temat krasnoluda.Falstad wykazał się jednak na wiele sposobów, na więcej niż on sam się wykazał, czuł czarodziej.Łagodna dłoń wzięła jego ranną rękę, unosząc ją powoli do góry.- Tym już dawno trzeba się było zająć - zganiła go Vereesa.- Złożyłam przysięgę, że zadbam o twoje bezpieczeństwo.To nie wygląda dla mnie dobrze.- Czy twoja przysięga nie przestała obowiązywać, kiedy dotarliśmy do brzegów Khaz Modan?- Może, ale wygląda na to, że ciebie trzeba chronić przed samym sobą w każdej chwili! Co jeszcze sobie zrobisz? - Elfka jednak również uśmiechnęła się lekko.Rhonin pozwolił jej się zająć złamanym palcem, zastanawiając się, czy może uda mu się kontynuować znajomość z Vereesą po tym, jak smoki zaniosą ich do Lordaeron.Z pewnością dla przywódców byłoby lepiej, gdyby oboje razem składali raporty, co pozwoliłoby im dokładniej poznać wszystkie wydarzenia.Będzie musiał to zaproponować Vereesie i poznać jej reakcję.Dziwne, pomyślał nagle, że można tak szybko przejść niemal od pragnienia śmierci, jak się czuł na początku, do chęci życia jak najpełniej - i to po tym jak prawie został spopielony, zgnieciony, przebity, pozbawiony głowy i pożarty.Zawsze będzie żałował tego, co stało się podczas jego poprzedniej misji, ale już go to nie dręczyło.- Gotowe - oznajmiła Vereesa.- Trzymaj to tak, dopóki nie znajdę lepszego materiału.Powinno się wtedy dobrze zagoić.Odcięła kawałek materii z płaszcza i przygotowała swego rodzaju łupki z kawałka drewna ze złamanego topora.Rhonin przyjrzał się uważnie jej robocie i uznał ją za wyjątkową.Nie powiedział jej, że po powrocie do sił byłby w stanie samodzielnie wyleczyć rękę.Tak bardzo chciała mu pomóc.- Dziękuję.Miał nadzieję, że wypełnienie zadania zajmie smokom sporo czasu.Teraz, kiedy nie musiał się obawiać orków, Rhonin wcale nie spieszył się do domu.* * *Kiedy do Sojuszu w końcu dotarły wieści o upadku Grim Batol i uwolnieniu smoków, które przestały wspomagać i tak przegraną sprawę Hordy, ludzie zaczęli świętować.Teraz wojna z pewnością się skończy.Pokój z pewnością był w zasięgu ręki.Każde z większych królestw chciało usłyszeć słowa czarodzieja i elfki, zadając tej dwójce wiele pytań.Z Aerie nadeszło słowo potwierdzenia od jednego z jeźdźców gryfów, sławnego bohatera Falstada.Podczas gdy Rhonin i Vereesa odwiedzali kolejne królestwa - i w tym czasie robili się sobie coraz bliżsi - ten, który nosił przebranie czarodzieja Krasusa, złożył swój raport w Komnacie Powietrza.Z początku został powitany wrogo przez swoich towarzyszy, szczególnie tych, którzy wiedzieli, że okłamał ich wszystkich.Nikt jednak nie mógł kwestionować wyników, a czarodzieje byli przynajmniej pragmatyczni, gdy chodziło o wyniki.Drenden potrząsnął ukrytą w cieniu głową w stronę czarodzieja bez twarzy.- Mogłeś zniszczyć wszystko, co pragnęliśmy osiągnąć! - grzmiał.Burza szalejąca w tej chwili w komnacie wtórowała jego słowom.- Wszystko!- Teraz to rozumiem.Jeśli chcecie, zrezygnuję z członkostwa w radzie, przyjmę nawet pokutę lub wygnanie, jeśli tylko takie jest wasze życzenie.- Niektórzy proponowali coś więcej niż tylko wygnanie - stwierdziła Modera.- O wiele więcej.- Przedyskutowaliśmy to jednak i stwierdziliśmy, że sukces młodego Rhonina przyniósł Dalaranowi same korzyści, nawet ze strony tych sojuszników, którzy początkowo protestowali, że nie wiedzieli o tej nieprawdopodobnej misji.Elfy są szczególnie zadowolone, gdyż jeden z nich również brał w tym udział.- Drenden wzruszył ramionami.- Wygląda na to, że nie ma powodu, by kontynuować tę dyskusję.Uznaj się za oficjalnie zganionego, Krasusie, ale przyjmij ode mnie osobiste gratulacje.- Drenden! - warknęła Modera.- Jesteśmy tu sami, mogę mówić, co zechcę.- Splótł palce.- Teraz, jeśli nikt nie ma nic do powiedzenia, chciałbym podnieść temat niejakiego lorda Prestora, wybranego władcą Alterac, który, jak się zdaje, zniknął z powierzchni ziemi!- Dworek jest pusty, słudzy uciekli - dodała Modera, wciąż niezadowolona z powodu wcześniejszych komentarzy Drendena na temat Krasusa.Jeden z pozostałych magów, ten przysadzisty, w końcu się odezwał.- Zaklęcia otaczające to miejsce też się rozpłynęły.Są ślady, że dla tego maga renegata pracowały gobliny!Cała rada popatrzyła na Korialstrasza.Ten rozłożył szeroko ręce, jakby był równie zaskoczony co reszta rady.Lord Prestor najwyraźniej był górą w całej tej sytuacji, mógł zyskać wszystko.Reszta chciała oczywiście wiedzieć, dlaczego to wszystko porzucił.- Jestem równie zdziwiony jak wy.Może uświadomił sobie, że nasze połączone siły mogły go w końcu doprowadzić do upadku.Tak bym zgadywał.Z pewnością nic innego nie wyjaśnia, dlaczego miałby zrezygnować z tego wszystkiego.To odpowiadało innym magom.Korialstrasz wiedział, że jak inne istoty byli czuli na pochlebstwa.- Jego wpływ już topnieje - kontynuował.- Z pewnością słyszeliście, że Genn Szara Grzywa już ponowił swój protest dotyczący objęcia przez Prestora władzy i dołączył się do tego nawet lord admirał Proudmoore
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|