[ Pobierz całość w formacie PDF ] . Ponti był zachwycony.Mafia zwykle potrafi wykręcić się ze wszystkiego dostarczajączastępcy fałszywych świadków, ale z odciskami palców rzecz sięma inaczej.To nam przynajmniej powie, kto podłożył bombę istąd trafimy być może do kogoś innego. Byłem pewien, że pan się ucieszy tym, że udało mi sięwymknąć śmierci powiedział Simon z ironią. Mój drogi przyjacielu, cieszę się nad wyraz.%7łyczę panuwielu takich opresji, z których wyjdzie pan cało i za każdymrazem z dowodem rzeczowym.Oczywiście zabrał pan to z sobą?Simon krzywo się uśmiechnął i podrzucił kluczyki odsamochodu. Znajdzie pan wszystko w bagażniku.Proszę zostawićkluczyki pod przednim siedzeniem, to dość bezpieczne miejsce.Myślę, że Alessandro nie zmarnuje czasu, żeby obmyślićnastępne posunięcie. Mam nadzieję, że to nie potrwa długo powiedziałdetektyw ale kiedy tylko pan znów zechce skontaktować sięze mną, proszę, oto mój numer telefonu. Napisał numer nastronicy swego notesu, wyrwał ją i podał Simonowi. To niejest kwestura, ale miejsce, gdzie może pan z zaufaniempowierzyć każde polecenie i gdzie zawsze znajdą mnie bardzoszybko.Dobranoc i powodzenia. Wzajemnie odrzekł Simon.Zamknął drzwi i znów zasunął zasuwkę, tylko dla zasady,potem położył się i zasnął spokojnie jak dziecko.Był to udany dzień i pełen wrażeń, a jutrzejszy zapowiadałsię jeszcze bardziej atrakcyjnie.W radosnym przekonaniuutrzymywało go to, że świat jest pięknym miejscem, w którymmożna mieć wiele przyjemności.ROZDZIAA 4Jak Zwięty poszedł na cmentarzi don Pasquale wystąpił z propozycją1Punktualnie o dziesiątej Simon oznajmił swoje przybycieprzed mury posiadłości Destamiów donośnym odgłosemklaksonu, którego echo rozniosło się po sąsiednich wzgórzach.Odpowiedziało mu tu i ówdzie szczekanie psów i stado gołębizałopotało nad głową, nim zapowiedział swą wizytę w sposóbbardziej konwencjonalny, przez naciśnięcie dzwonka przywejściu.Nie przypuszczał, aby istniało poważne niebezpieczeństwo,że Destamio poświęci swój rodowy portal umieszczając w jegosamochodzie jeszcze jeden ładunek wybuchowy, lecz pojęcianie miał, co go czekało dalej.Czy jakiś pluton eliminacyjny ocharakterze bardziej osobistym będzie go oczekiwał, abypowitanie stało się ostatnim powitaniem, czy też Destamioodrzucił myśl, że Zwięty będzie miał tupet wrócić i upomniećsię o swoje spotkanie z Giną? Czy donna Maria będzietelefonować jak oszalała, żeby zapytać, co ma teraz robić,podczas gdy Ginę pośpiesznie zamkną w jakimś miejscu, któremogłoby być wersją średniowiecznego więzienia w tejrezydencji? Albo czy też dom w nieodgadniony sposóbpozostanie głuchy i ślepy na jego przybycie, traktując go jakniepożądanego domokrążcę, dopóki nie zrezygnuje i nieodejdzie? Był tylko jeden sposób, żeby się przekonać: pójśćtam, zadzwonić i zobaczyć, co się stanie.Furtka w bramie otworzyła się i w słonecznym blasku wyszłaGina wdzięcznym, tanecznym krokiem, a Simon, z twarząrozjaśnioną uśmiechem, trzymał otwarte dla niej drzwiczki odsamochodu.Cokolwiek miało zdarzyć się dalej, przygoda nie utknęła wmartwym punkcie. To jest o wiele więcej, niż naprawdę się spodziewałem powiedział, gdy zajęła miejsce na skórzanym siedzeniu i wielkisamochód ruszył z impetem pioruna. Dlaczego? spytała. Bałem się, że donna Maria zmieni zdanie i nie puści panize mną albo zmusi panią do rezygnacji. Dlaczego miałaby to zrobić? Nie ma nic złego w tym,żebym się widywała z panem, prawda?Mówiła to z uśmiechem, i lekki akcent powściągliwości w jejgłosie dał mu do zrozumienia bardzo wyraznie nie tylko, że onaodgrywa tu pewną rolę, lecz że nie jest nią zachwycona.Fałszbył tak dostrzegalny jak jej wczorajsza szczerość.W tej chwilijednak Simon nie był skłonny wyjawić, że jej wysiłek jużposzedł na marne. Czyż to byłoby możliwe odpowiedział łagodnie jeśliżadne z nas nie ma nic złego na myśli?Powstrzymał się od podkreślenia tej rozmyślnejdwuznaczności i patrzył na nią, żeby zaobserwować wrażenie,jakie to na niej zrobi, ale jej milczenie powiedziało mii, że musisię nad tym zastanowić.Przyjemność oczekiwania na jejnastępne posunięcie tym radośniejszą czyniła nadziejęzapowiadającego się jak najatrakcyjniej dnia. Sycylia, piękna Sycylia! deklamował, zanim przerwa wrozmowie mogła stać się krępująca.Wyciągnął ręce, jakbychcąc objąć zatopiony w słońcu przepych sadów i wzgórz. Tusię krzyżowały śródziemnomorskie szlaki, Grecy walczyli zFenicjanami, a Rzymianie z Grekami, tutaj światłochrześcijaństwa przyćmiła grozba Wandalów, Gotów,Bizancjum i Arabów& Widzi pani, wykułem już to z broszur& Czy pan naprawdę nazywa się Simon Templar? spytałanagle. Tak.Proszę pozwolić mi odgadnąć, dlaczego pani o topyta.Zafascynowana historią nie może pani oderwać myśli odtemplariuszy, nieobcych w tych stronach rycerzy o wątpliwejwzniosłości celów.Zastanawia się i pani, czy nie pochodzę wprostej linii od jednego z nich.I Myślę, że to zależy od punktu,w którym pani przeciągnie linię.Nigdy nie badałem dokładniewszystkich gniazd na drzewie genealogicznym mojej rodziny,ale& Czy pan jest Zwięty?Simon westchnął. A więc odkryła pani tajemnicę, która mnie obciąża.Miałem nadzieję, że ukryję ją, pozwalając pani myśleć, żejestem zwykłym handlowcem, komiwojażerem, który jezdzi zkraju do kraju i sprzedaje długopisy.Nie śniło mi się, że tamoja nie najlepsza reputacja przeniknie mury pani alpejskiegoklasztoru. Nie byłam tak dalece odcięta od świata odrzekła zpewną goryczą zawsze czytałam gazety, ale po prostupoczątkowo nie skojarzyłam sobie pana z tym, co o panupisano.Co pan tu robi? Zwiedzam.Czy nie rozmawialiśmy o tym wczoraj? Ludzie,jak się wydaje, nigdy mi nie wierzą, ale mogę z ręką na sercupowiedzieć, że przyjechałem do Włoch tylko po to, żebypopatrzeć tu i tam, wypić i zjeść, jak każdy inny turysta. Ale kiedy pan jest w swoim kraju, to naprawdę nie jezdzipan i nie sprzedaje długopisów?Niewiele kobiet może poszczycić się tym, że potrafiłypowstrzymać Zwiętego od stosownej repliki, a Gina mogła byćpierwszą, która zrobiła to niechcący.Jej pytanie było jednakzadane całkiem poważnie, jak się upewnił szybkim spojrzeniemz ukosa.Jej klasztorne lektury były nieco mniej katolickie niżsądził, a luki nie były uzupełnione najświeższymiwiadomościami. Nie odpowiedział niepewnie. Prawdę mówiąc, niepracuję nigdzie tak na serio, bo nie lubię zabierać pracy komuś,kto może jej potrzebować.Teraz z kolei ona zastanowiła się nad odpowiedzią, po czymzapytała: Dokąd pan jedzie? Przypuszczałam, że pan mizaproponuje, żebym panu pokazała zabytki warte zwiedzenia,ale zdaje się, że pan zna drogę
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|