Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Za drzwiami było zupełnie ciemno i musiał poruszać się po omacku.Z jedną dłonią wzniesioną, by uniknąć uderzenia w jakiś mebel, i strzelbą w drugiej, Gene ruszył w lewo, gdzie spodziewał się znaleźć pokoik Mathieu.Od czasu do czasu przystawał i nadsłuchiwał, lecz wydawało się, że wokół panuje absolutna cisza.Właśnie miał położyć dłoń na klamce pokoju Mathieu, kiedy wydało mu się, że słyszy lekki hałas.Zamarł i czekał.Cisza.Powtórnie sięgnął ku klamce i wówczas coś uderzyło go silnie w szyję, coś tak twardego i okrutnego jak stalowa sztaba.Upadł na ścianę, stracił równowagę i potoczył się na podłogę.Spoczęło na nim ciężkie ciało i czyjaś dłoń zakryła mu usta.Próbował się wyrwać, lecz przeciwnik był zbyt silny.- Nie ruszaj się - zaskrzeczał głęboki głos.- Nie ruszaj się ani o włos.bo skręcę ci kark.Gene leżał nieruchomo.Tyłem głowy uderzył o betonową podłogę i ból odbierał mu zmysły.- Monsieur Semple? - wymamrotał w końcu.Nastąpiła długa cisza.Potem napór ciała ustąpił, a ręka cofnęła się od jego ust.- Znasz mnie? - powiedział dyszący, nieziemski głos.- Znasz mnie?Gene uniósł się na łokciu i delikatnie dotknął obolałej potylicy.- Zgadłem - powiedział cicho.- Na podstawie dowodów antropologicznych.- Wiesz o Ubasti?- Do dzisiejszej nocy nie wiedziałem wszystkiego.Moja sekretarka poszperała dla mnie trochę w specjalistycznej, antropologicznej bibliotece.Dokopała się do danych o przetrwaniu rasy z generacji na generację.- Gazela Smitha - zaskrzeczał Semple.- Zgadza się - potwierdził Gene.- Gazela Smitha.Dziś w nocy doszedłem do tego, kto miał nią być i do czego jestem tu potrzebny.Semple wyciągnął rękę i pomógł Gene'owi wstać na nogi.- Musisz pójść do mojego pokoju - powiedział twardo.- Nie wolno nam zbudzić kobiet.Pchnął drzwi naprzeciw i wprowadził Gene'a do maleńkiej klitki.Znajdowało się tam jedno nieporządne łóżko z czerwoną pościelą, długa półka z książkami i.dwa wytarte fotele.Pomieszczenie było ogrzewane małym piecykiem elektrycznym, a jedyną wygodę stanowiła elektryczna kuchenka, na której Semple mógł sobie parzyć herbatę czy kawę.Ściany ozdabiały rzędy oprawionych fotografii francuskich oficerów Tunisie i Algierii, fotografii pani Semple i zdjęć Lorie, gdy była dzieckiem.- Proszę usiąść - zaprosił.- Przykro mi, że pana uderzyłem.Muszę się bronić.Gene usiadł.- Ma pan jakieś papierosy?- Jeśli lubi pan gauloise'y.Pozwala mi się na sto miesięcznie.Gene wyjął papierosa z granatowej paczki i wkrótce pokój napełnił się tytoniowym dymem.Pan Semple siadł naprzeciw ze skrzyżowanymi nogami.Miał jak zwykle kamienną twarz, lecz po raz pierwszy Gene dostrzegł za tą maską coś więcej niż agresywne nastawienie do innych.- Całkiem nieźle pan mówi - stwierdził Gene.- Sam się pan nauczył?Semple skinął głową.- Po tym, jak lwica odgryzła mi język, całymi miesiącami nie mogłem mówić wcale.Lecz przeczytałem w „Time" o ludziach po operacji krtani, którzy nauczyli się mówić ponownie i sam też tak zrobiłem.To oczywiście olbrzymi wysiłek i nie pozwalam na to, by lwice coś zwąchały.Pewnego dnia będę musiał niespodziewanie przemówić.- Już mnie zrobił pan tę niespodziankę.- Nie bez wzajemności.Sądziłem, że podda się pan przeznaczeniu jak gazela.- Wiedział pan, o co im chodziło?- Oczywiście, że tak.- Więc dlaczego nie powiedział mi pan o tym wcześniej?- Starałem się dawać panu wskazówki.Ale te lwice ciągle mają wszystko na oku.Jeśli dowiedziałyby się o naszej rozmowie, rozerwałyby mnie na strzępy.- A policja?- Panie Keiller, ja chcę przeżyć.Obawiam się, że skoro sam pan wszedł do kryjówki bestii z pełną świadomością i oczekiwał bez zmrużenia powiek na śmierć w ofierze, to wyłącznie pańska sprawa.Powiedzenie tego zabrało mu dość dużo czasu i musiał robić przerwy między zdaniami, lecz Gene i tak był zdumiony sprawnością jego organów głosowych.Każdej nocy musiał spędzać wiele godzin ćwicząc mówienie.Na jego półce znajdowało się trochę książek na temat dykcji i treningu w mówieniu.- Panie Semple - zagadnął Gene - czy może mi pan powiedzieć, co się tutaj dzieje? Czy może mi pan wyjaśnić, co właściwie robi Lorie i pana żona?Semple zapalił papierosa.- Nie robią niczego, co im samym wydawałoby się dziwne [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript