Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Cała przyjemność po mojej stronie - odpowiedział z uśmiechem.- Czy mogę przez chwilę postać na balkonie?- Ależ oczywiście - powiedział Stephanos, złorzecząc w duchu na zmarnowany czas.Przytrzymując rozpiętą bluzkę, chwiejnym krokiem ruszyła w stronę francuskich drzwi.Stephanos wbił wzrok w jej pośladki falujące rytmicznie pod spranymi dżinsami.Dziewczyna mogła mieć najwyżej dziewiętnaście lat.- Uważaj, żebyś nie zabłądziła! - zawołał.- Ależ, Stephanos, ten balkon ma trzy stopy szerokości.- Widzę, że znasz się na żartach - parsknął.Nagle ogarnęły go wątpliwości, czy Deborah ulegnie jego żądzom.Niecierpliwie zapalił papierosa i wydmuchnął dym w stronę sufitu.- Stephanos, chodź na chwilę i powiedz mi, co widzę.- O Boże - westchnął cicho Grek.Niechętnie podniósł się z miejsca i przyłączył się do dziewczyny, która przechyliła się przez barierkę i wyciągnęła dłoń w stronę Ermon Street.- Czy to jest Constitution Square?- Zgadza się.- A to róg Partenonu - stwierdziła, wskazując w przeciwnym kierunku.- Zgadłaś.- O, Stephanos, to takie cudowne.Spojrzała mu głęboko w oczy, zarzuciła ramiona na szyję i wolno wodziła wzrokiem po jego szerokiej twarzy.Jego wygląd podniecał ją od momentu, kiedy zaczepił ją w Plaka.Miał głębokie zmarszczki nadające jego twarzy wyrazistość i gęstą brodę podkreślającą męskość.Wciąż nie miała pewności, czy przyjęcie jego zaproszenia było rozsądną decyzją.Znajdowała się jednak w Atenach, a nie w Sydney, więc wszelkie wątpliwości powoli zanikały.Romantyczny nastrój zatriumfował nad strachem i rozbudził jej podniecenie.- Czym się zajmujesz, Stephanos? - zapytała, czując rosnące napięcie.- Czy to ma jakieś znaczenie?- Zwykła ciekawość.Nie musisz odpowiadać.- Jestem właścicielem agencji turystycznej, Aegean Holidays, a przy okazji przemycam różne rzeczy.Przede wszystkim jednak uganiam się za kobietami.- O, Stephanos.Przestań żartować.- Wcale nie żartuję.Moja agencja prosperuje całkiem nieźle.Przemycam do Egiptu części do maszyn, a stamtąd wywożę antyki.Ale jak powiedziałem, przede wszystkim poluję na kobiety.To jedyne zajęcie, które nie jest w stanie mnie zmęczyć.Deborah wpatrywała się w czarne oczy mężczyzny.Ku własnemu zdziwieniu stwierdziła, że fakt, iż przyznał się do swych męskich zdobyczy, rozbudził tylko jej podniecenie.Przytuliła się do niego całym ciałem.Markoulis był dobry we wszystkim, do czego się zabrał.Czuł, jak opór dziewczyny słabnie.Z uczuciem satysfakcji wziął ją na ręce i wniósł do pokoju.Minął jadalnię i skierował się prosto do sypialni.Bez wahania ściągnął z niej ubranie.Naga, w błękitnym świetle, wyglądała nadzwyczaj apetycznie.Wyplątując się ze spodni, pochylił się nad Deborah i delikatnie pocałował ją w usta.Dziewczyna wyciągnęła do niego ręce, gotowa ulec mu jak najszybciej.Nagle stojący tuż przy łóżku telefon zaterkotał przeraźliwie.Stephanos zapalił światło i spojrzał na zegarek.Dochodziła północ.Coś musiało się stać.- Podnieś słuchawkę - nakazał Stephanos.Deborah rzuciła mu pełne zdumienia spojrzenie, ale natychmiast wykonała polecenie.Odezwała się po angielsku „Halo” i próbowała wcisnąć słuchawkę Stephanosowi, szepcząc, że to rozmowa międzynarodowa.On jednak odsunął się i po cichu poprosił ją, by sprawdziła, kto dzwoni.Kiwnęła głową, spytała, kto mówi, i położyła dłoń na słuchawce:- Z Kairu.Jakiś monsieur Yvon Julien de Margeau.Stephanos chwycił słuchawkę, a jego twarz wyrażająca przed chwilą rozbawienie przybrała nadzwyczaj poważny wyraz.Deborah skuliła się, próbując znaleźć jakieś okrycie.Patrząc na jego twarz, zrozumiała swój błąd.Chciała ubrać się jak najszybciej, ale Grek siedział na jej dżinsach.- Chcesz mi powiedzieć, że chciałeś tylko pogadać ze mną w środku nocy - warknął Stephanos wyraźnie zirytowany.- Tak - odezwał się spokojnym głosem Yvon.- Chcę zapytać cię o Abdula Hamdiego.Znasz go?- Oczywiście, że znam tego łajdaka.Co z nim?- Robiłeś z nim jakieś interesy?- O, to bardzo osobiste pytanie, Yvon.Do czego zmierzasz?- Hamdi został dziś zamordowany.- To straszne - parsknął sarkastycznie Markoulis.- Ale jaki to ma związek ze mną?Deborah nadal próbowała odzyskać swoje dżinsy.Ostrożnie położyła dłoń na plecach mężczyzny, a drugą pociągnęła spodnie.Stephanos zdał sobie sprawę, że dziewczyna przeszkadza mu w rozmowie.Z dziką furią odwrócił się i uderzył ją tak mocno, że wylądowała na końcu łóżka.Trzęsąc się, nałożyła bluzkę.- Czy wiesz, kto mógł zabić Hamdiego? - zapytał de Margeau.- Wiele osób pragnęło śmierci tego drania - syknął Stephanos ze złością.- Ja też.- Czy próbował cię szantażować?- Słuchaj, de Margeau.Nie mam ochoty odpowiadać na te pytania.Jaki ja mam z tym związek?- Chcę sprzedać ci pewną informację.Wiem o czymś, co się zainteresuje.- Cóż to takiego?- Hamdi miał posąg Setiego I, podobny do tego z Houston.Twarz Greka spurpurowiała.- O, Jezu! - wrzasnął, podrywając się na równe nogi i zapominając o własnej nagości.Deborah skorzystała z okazji i wyciągnęła dżinsy.Naciągnęła je w pośpiechu, stanęła pod ścianą w drugim końcu sypialni i skuliła się z przerażenia.- W jaki sposób wszedł w posiadanie statuy Setiego? - spytał Stephanos, opanowując gniew.- Nie mam pojęcia - padła odpowiedź.- Czy podano to do wiadomości publicznej?- Nie.Ja sam wkroczyłem do akcji zaraz po morderstwie.Mam wszystkie dokumenty i listy Hamdiego.Twój ostatni list też.- Co zamierzasz z tym zrobić?- Na razie nic.- Czy było tam coś o czarnym rynku? Czy zamierzał coś ujawnić?- Hmm, więc jednak próbował cię szantażować - zatriumfował Yvon.- Ale odpowiedź brzmi: nie.Nie chciał niczego ujawnić.Czy to ty go zabiłeś, Stephanos?- De Margeau, gdybym to uczynił, czy uważasz, że powiedziałbym ci o tym? Bądź realistą.- Tak tylko zapytałem.Prawdę mówiąc, mamy dobry ślad.Ekspert w dziedzinie antyków był naocznym świadkiem zbrodni.Stephanos zatrzymał się w przejściu do jadalni.W zamyśleniu spojrzał na balkon.- Świadek.Czy potrafi zidentyfikować zabójców?- Z całą pewnością.I tak się składa, że to bardzo atrakcyjna kobieta, z zawodu egiptolog.Nazywa się Eryka Baron i mieszka w hotelu Hilton.Stephanos nacisnął guzik i przerwał rozmowę.Po chwili wykręcił miejscowy numer.Niecierpliwie stukał w tarczę, czekając na połączenie.- Evangelos, pakuj walizkę.Rano lecimy do Kairu.Odłożył słuchawkę, zanim tamten zdążył cokolwiek powiedzieć.- Niech to szlag trafi! - zaklął w ciemność Markoulis i w tym momencie dostrzegł Deborah.Całkiem zapomniał o jej obecności.- Wynoś się! - ryknął.Dziewczyna zerwała się z miejsca i wybiegła z pokoju.W Australii ostrzegano ją, że wolność w Grecji bywa niebezpieczna, a czasami nieobliczalna.Kair, godz.24.00Opuszczając zadymiony barek Taverne, Eryka zmrużyła oczy oślepiona światłem padającym z hotelowej recepcji.Spotkanie z Ahmedem i wspomnienie przerażająco wielkiego budynku rządowego zdenerwowało ją tak bardzo, że zdecydowała się na drinka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript