[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Natasza długo ściskała Sally.Kapitan Nowicki trącił Tomka w bok i szepnąłŕ- Złe wieści usłyszymy, przywitała nas płaczem.- Chyba tak, Natka bardzo zdenerwowana - szeptem odparł Tomek.Natasza długo witała przyjaciół, a w końcu uścisnęła wiernego Dinga i wprowadziła wszystkich do pokoju ocienionego żaluzjami.- Gogo, Gogo! - zawołała, a gdy indiański chłopiec stanął w progu, szybko zaczęła mówić: - Biegnij do mego męża! Niech tu zaraz przyjdzie z panem Nixonem! Powiedz, że nareszcie przyjechali.Znów wybuchnęła płaczem.Sally otoczyła ją ramieniem i zaczęła uspokajać.Nowicki nieźle znał portugalski, więc podszedł do chłopca i rzekłŕ- Biegnij po pana Karskiego, smyku.Powiedz, że przyjechali przyjaciele.Indianin zniknął za drzwiami.Natasza trochę uspokoiła się, więc Nowicki podszedł do niej i krótko zapytałŕ- Czy Smuga nie żyje?- Nie mamy od niego nawet najdrobniejszej wiadomości - odparła drżącym głosem.- Udał się w pościg za mordercami i przepadł bez wieści.Nowicki odetchnął głęboko, po czym poweselał i zaraz nabrał humoru.- Do stu zdechłych wielorybów! Myślałem, że dostaliście tragiczną wiadomość, bo tak żałośnie nas przywitałaś - rzekł.- Zawsze mówiłem Tomkowi, że nie należy opłakiwać przyjaciół, dopóki nie było się przy ich śmierci.- Taką miałam na/dzieję, że mimo wszystko zastaniemy pana Smugę w domu - cicho powiedziała Sally.- Skoro jednak nie zastaliśmy, pomyślimy o jakimś ratunku dla niego - odezwał się Tomek.- Pan Smuga posiada wielkie doświadczenie.Nie mógł zginąć jak pierwszy lepszy!- Przepadł sześć miesięcy i dziewięć dni temu.Czy może jeszcze istnieć jakaś nadzieja? - smutno zapytała Natasza.- I on, i my w gorszych już bywaliśmy tarapatach - odpowiedział Nowicki.- Smuga nieraz przepadał bez wieści, a potem się odnajdywał.- Tak bardzo się cieszę, że już tu jesteście - cicho odezwała się Natasza.- Liczyłam dzień po dniu.Gdy tylko tu przyjechaliśmy, nie mogłam pozbyć się obaw o pana Smugę i ustawicznie drżałam o Zbyszka.On taki jeszcze niedoświadczony, a chce naśladować ciebie, Tomku, i pana Smugę.Ale gdzie mu się równać z wami!- Siadaj i mów wszystko od początku - powiedział kapitan Nowicki.- Zanim tamci dwaj nadejdą, zorientujemy się w sytuacji, a i tobie lżej zrobi się na sercu.- Od pierwszego dnia wciąż się bałam - zaczęła Natasza.- Pan Smuga jest odważny aż do szaleństwa, wprost igra ze śmiercią.Tutaj dzieją się straszne rzeczy.Gorączka kauczukowa wyzwoliła w ludziach najniższe instynkty.Wszyscy jak wilki skaczą sobie do gardeł.- Nie wierzę, żeby możliwość zdobycia bogactwa zawróciła panu Smudze w głowie - stanowczo zaoponował Tomek.- Pan Smuga był chyba jedynym uczciwym człowiekiem, jakiego tu spotkałam - impulsywnie powiedziała Natasza.- Przeciwstawiał się gwałtowi i złu.Ale cóż mógł począć przeciwko zgrai łotrów?!- A ten jego wspólnik, Nixon, o którym pisaliście, też jest gagatkiem?- zapytał Nowicki.- Nixon.? Nie, nie mogę o nim mówić źle.Martwi się zniknięciem pana Smugi, opiekuje się mną i Zbyszkiem.Ale dlaczego nie usłuchał pana Smugi? Gdyby odwołał swego bratanka znad Putumayo, ten miły chłopak mógłby żyć.- Na pewno dręczą go wyrzuty sumienia, ale co się stało, to się nie odstanie - sentecjonalnie rzekł Nowicki.- Opowiadaj dalej.- Pan Smuga wkrótce wyrobił sobie tutaj wielki mir.Bali się go wszyscy nie wyłączając Pedra Alvareza, największego wroga Nixona.Bali się go, bo broni dobywał jak błyskawica i.nigdy nie chybiał.- A więc były i trupy! - wtrącił Nowicki.- Podczas kilku walk w obozach kauczukowych padły ofiary.W Manaos pan Smuga tylko unieszkodliwiał napastników.To wystarczało; bali się go jak ognia.Ale przecież w każdej chwili mógł trafić na lepszego strzelca.Nie zdajecie sobie nawet sprawy, jak ten niezwykły mężczyzna imponował Zbyszkowi!- Wcale się nie dziwię.Od pierwszego dnia, gdy poznałem pana Smugę, chciałem go naśladować - powiedział Tomek.- I dzięki temu stałeś się niezawodnym strzelcem, a także doświadczonym, mądrym i rozważnym mężczyzną - dodał Nowicki.- Ja sam, wskoczyłbym do ukropu za Smugą!- Ja też! Uczyniłabym wszystko, czego by ode mnie zażądał - gorąco powiedziała Natasza.- Dlatego też bałam się o nas i o niego, bo on ryzykował za nas troje.Ale ani ja, ani Zbyszek nie mogliśmy mu dorównać.Poza tym Amazonia wciąż mnie przeraża.- W krajach tropikalnych życie nie jest łatwe, jak myślą niektórzy w Europie - zauważył Tomek.- W wodach pełno krwiożerczych stworów, każdy skrawek ziemi roi się od różnego robactwa, a nawet w domu kładąc się spać trzeba zaglądać pod kołdrę, czy w łóżku przypadkiem nie schował się jakiś gad - mówiła Natasza.- To upiorne miasto! Dżungla wygląda zza każdego domu, a ludzie gorsi od dzikich bestii.Przeklęty kauczuk zabił w nich sumienia.- Nie, to nie kauczuk, lecz chciwość czyni ludzi gorszymi od zwierząt - zaprzeczył Tomek.- Tak, tak, masz rację, brachu.Ludzie gorsi od szakali - powtórzył Nowicki.- Ale chyba nie jest aż tak źle, jak mówisz, Nataszo.Jesteś wrażliwą kobietą.Takie rzeczy jak tutaj działy się również na Alasce i w Kalifornii podczas gorączki złota, a także i gdzie indziej.Mimo to wszelkie bezprawie zawsze znajduje kres, a tacy jak Smuga pomagają w zaprowadzeniu ładu.- Świetnie to pan powiedział, kapitanie! - z entuzjazmem zawołał Tomek.- Przy nas Natasza na pewno odzyska równowagę.Wtedy inaczej spojrzy na wszystko.Natasza spoglądała na przyjaciół nieco oszołomiona.Po chwili znów wybuchnęłaŕ- Zobaczę, co powiecie, gdy poznacie Pedra Alvareza.Ten człowiek nie ma sumienia ani skrupułów.Zasmucona Sally poweselała i zawołałaŕ- Tommy zbił Alvareza na kwaśne jabłko na statku.A pan kapitan dał ostrą odprawę Indianinowi, który mu towarzyszył.- Co ty mjówisz?! - zdumiała się Natasza.- Tak, tak^ Alvarez i jego kompan dostali za swoje - wesoło mówiła Sally.- Moi chłopcy nie boją się nikogo.Zobaczysz, że teraz sprawy przybiorą inny obrót.Niech się Alvarez boi, nie my!Szeroki uśmiech zadowolenia przewinął się po twarzach obydwóch "chłopców".Olbrzymi Nowicki chrząknął uradowany i rzekłŕ- Jeśli stwierdzimy, że to Alvarez przyczynił się do zniknięcia Smugi, to jak amen w pacierzu skręcę mu kark.- Zrobi to pan, kochany kapitanie, ale dopiero wtedy, gdy obydwaj z Tomkiem dojdziecie do wniosku, że już nie ma innego wyjścia - zastrzegła Sally.- Za nos mnie wodzisz, utrapiona kobieto.Ale nie bój się, gdy nie ma z nami szanownego pana Wilmowskiego i Smugi, Tomek układa wszystkie plany, a ja daję po nosie tym, którzy mu przeszkadzają.- Naprawdę jesteście wspaniali - odezwała się Natasza.Czuję, że przy was pozbędę się przygnębienia.Tak się cieszę z waszego przybycia!Trójka przyjaciół zaczęła ściskać zapłakaną Nataszę, ale wtem drzwi otwarły się z hukiem i do przedpokoju wpadł Zbyszek Karski, a za nim wszedł Nixon.Zbyszek długo trzymał Tomka w ramionach i łzy wzruszenia szkliły się w jego oczach.Tomek zapewne przypomniał mu dom rodzinny w dalekiej Warszawie i wszystkich tych, za którymi bardzo tęsknił.Po dłuższej chwili Tomek odsunął kuzyna od siebie na długość ramion.- Zmężniałeś - orzekł
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|