[ Pobierz całość w formacie PDF ] . Jasne, jasne.Napiszesz dobrą pieśń na cześć Naznaczenia moich synów?Robinton nie śmiał się z ojcowskiej dumy i ambicji.Emocje F lona były widoczne jakna dłoni: z jednej strony był pewien, że obaj chłopcy na pewno Naznaczą, a z drugiej bałsię, że im się to nie uda. Pokaż mi, gdzie stoją, dobrze? poprosił Rob. Rosną tak szybko w tymokresie życia& Ci dwaj tam, na lewo& widzisz? Naturalnie, ubrani na biało, ale Fallarnon ma mójkolor włosów.A Famanoran jest podobny do matki.Pamiętasz Manorę? Tę, która zachowałazimną krew w noc, gdy umarł S loner? Są też podobni do siebie stwierdził Robinton, rozpoznawszy ich głównie dziękitemu, a nie dzięki pełnym emocji wskazówkom F lona. Aadnie wyrośli. Fallarnon jest wyższy dodał nerwowo F lon. Uspokój się, F lonie odparł Robinton Na pewno Naznaczą. Jesteś pewien? spytał F lon z niepokojem. Mnie pytasz? Tak, ciebie.On naprawdę ciebie pyta, zabrzmiał w jego uszach głos Simanitha. Oczywiście, że naznaczą.Jakże by mogło być inaczej, F lonie? Odpręż się.Cieszsię tą chwilą.Flon zatarł ręce równie nerwowo jak Jora.Kobieta ciągle wyglądała zza szyismoczycy i wyraznie była zdenerwowana.Robinton poczuł przypływ współczucia dla tejbiedaczki. Simanith twierdzi, że Naznaczą zełgał Robinton, unosząc wzrok ku spiżowemusmokowi, który usadowił się na skalnej półce za swą królową.Smok mrugnął. Wie to na pewno, prawda? spytał F lon i na pierwszy odgłos pękania skorupzłapał ramię Robintona jak w imadło.Harfiarz starał się nie wyrywać, rozbawiony tym, że zwykle pewny siebie, dumny,agresywny Władca Weyru może być w takim stanie. To spiżowy! wykrzyknął Flon i mocniej ścisnął dłoń Robintona. Będzie mi potrzebna na koncercie powtórzył Harfiarz, odrywając jeden podrugim palce przyjaciela. Pierwszy spiżowy to dobry znak powiedział nerwowo F lon. Spokojnie!Spiżowy smoczek rozbił skorupę w kawałki drugim zdecydowanym uderzeniem nosa. Och, świetnie mu poszło! wykrzyknął F lon. Widziałeś, Robintonie?Robinton kiwnął głową.Zauważył też wyraz zarumienionej, pełnej napięcia twarzyJory.Wynik tego Naznaczania był dla niej chyba jeszcze ważniejszy.Smocze pisklę, piszcząc z głodu, pokręciło głową wkoło, a potem bez chwili wahaniapomaszerowało prosto do dwóch synów F lona, po czym władczo uderzyło głową wyższegochłopca.Młodszy brat usunął się z drogi. Ma na imię Mnementh! zawołał wzruszony chłopiec, przytulając mokry łebekdo piersi.F lon wydał z siebie odgłos, który na poły był łkaniem, a na poły radosnymokrzykiem. Udało mu się! Udało mu się! Udało mu się !!!Złapał Robintona za ramiona, uniósł w powietrze, potrząsnął nim, postawił na ziemi iw jednej chwili popędził przez gorące piaski, by pomóc nowo Naznaczonej parze.Z gardła Jory dobyło się coś w rodzaju skowytu, a łzy strumieniem popłynęły jej zoczu.Spojrzała na Robintona żałośnie i triumfująco zarazem.Pękały trzy inne jaja.Następny smok był również spiżowy.Robinton zaciekawił się,czy to jeszcze lepszy znak dla Weyru.Potem skoncentrował się na Naznaczaniu chłopców.Wszystkich odziano w biel, więc trudno było rozpoznać, czy kandydaci są z Weyru, czy teżnie.Głośne okrzyki triumfu i zadowolenia, dochodzące z jednej z grup powiedziały mu, żeprzynajmniej jeden nowy jezdziec pochodził z Warowni.Podobnie jak młodzi jezdzcy nowoNaznaczonych trzech zielonych i jednego błękitnego.Wykluł się jeszcze brązowy smoczek inagle tylko on został bez pary.Zapłakał, wyciągając szyję jak najwyżej, by rozejrzeć się wśród kandydatów.Potem,pisnąwszy hip , jakby miał czkawkę, obrócił się gwałtownie i poczłapał w kierunkunajmłodszego chłopca na piaskach: Famanorana, drugiego syna F lona.Famanoran cały czasstał spokojnie, z kamienną twarzą, ale gdy zobaczył, że brązowy smoczek idzie prosto doniego, właśnie do niego, popędził mu na spotkanie przez piasek. F lon! Robintonowi udało się przekrzyczeć rozgardiasz, spowodowany przezpisklęta i jezdzców.Wskazał na ostatnią parę.F lon obrócił się jak fryga z otwartymi nagle ustami i udało mu się pochwycić chwilęNaznaczenia. Ma na imię Canth! wykrzyknął Famanoran.Azy radości płynęły mu po twarzy,gdy głaskał i poklepywał nowego przyjaciela. Mówiłem ci powtarzał Robinton bez przerwy zachwyconemu władcy Weyru iszczęśliwemu ojcu podczas wieczornego święta.Udało mu się też porozmawiać z F larem iF norem, bo chłopcy tak postanowili skrócić swoje imiona, zgodnie z jezdziecką tradycją. F lon chyba by nam nie wybaczył, gdybyśmy nie Naznaczyli wyznał F larHarfiarzowi ze smutnym uśmiechem. Ty musiałeś, Fall& zaczął F nor, a potem poprawił się głośno: & F larze.Janie byłem taki ważny& Oczywiście, że byłeś natychmiast zaprzeczył Robinton. Canth jest raczejduży, jak na brązowego, prawda? Pewnie odpowiedział miękko i dumnie chłopiec ze szczęśliwym uśmiechem.Robinton wypatrzył Manorę, jak zwykle bardzo zajętą.Pilnowała, by wszyscy mieligdzie siedzieć i nadzorowała podawanie potraw, by dotarły do wszystkich stołów.Odpowiedziała na jego gratulacje prawie nieobecnym uśmiechem, strzelając wzrokiem to wjeden kąt Niższych Jaskiń, to w drugi, pilnując obsługi i obsługiwanych. Taki dobry dzień powiedziała ze spokojnym zadowoleniem. Musisz być z nich dumna. Jestem odpowiedziała po prostu.Potem, z charakterystyczną dla siebiedyskretną godnością, usiadła obok Jory, którą zostawiono samą sobie przy wysokim stole.Władczyni Weyru nie zwracała uwagi na nic, tylko opróżniała stojący przed nią przepełnionytalerz.Ma nora jadła powoli i ze smakiem, pełna godności, jak wtedy, gdy byładziewczyną.Robinton raczył się doskonałym bendeńskim winem.Lord Raid zgodnie z tradycjąprzybył na Naznaczenie.Był odprężony i miły dla Robintona.Przywitali się i przez chwilęrozmawiali o podwójnym szczęściu F lona
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|