[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Lessa mogłaudawać, że Robinton tylko wyszedł na werandę albo poprawia tunikę w swoim pokoju i zarazwyjdzie powitać gości.Aura otaczająca Robintona, Mistrza Harfiarzy Pernu, w subtelnysposób przeniknęła to miejsce, jakby wciąż tu mieszkał ze swoimi przyjaciółmi: Lytolem,starym Mistrzem Wansorem i z D ramem.Cóż to była za czwórka!Obserwowała smoki przybywające parami, szybujące w dół ku falom, które spokojnie znów spokojnie lizały plażę.To jak taniec na Zgromadzeniu, pomyślała, próbującmyśleć o czymś przyjemnym, co pomogłoby się pozbyć uczucia dręczącej frustracji, które nieopuszczało jej od czasu powodzi.Z pomocy, z Wysokich Rubieży nadlecieli najnowsiWładcy Weyru G bear na Winlathu i Neldama na Yasith; bardzo szczęśliwy lot godowy,jedna z niewielu rzeczy, które ostatnio poszły jak trzeba.Nieco na zachód, z Telgaru,nadlecieli Pfery i Palla na Willerthu i Talmanth.Na zachodzie pojawił się pojedynczy smok zdwójką pasażerów to Jaxom i Sharra na Ruthu.Lessa powinna zamienić słówko zJaxomem i N tonem na temat wydarzeń w Cechu Drukarzy.Koniecznie trzeba zbudowaćdrugi ośrodek Cechu, i to jak najszybciej.Drukowane dokumenty są zbyt ważne; ludzkapamięć nie obejmuje wszystkich szczegółów, a pracochłonne odręczne zapisy stwarzająmożliwość popełnienia błędów.Wyrazne większe smoki z Fortu, Lioth i Ludeth z N tonem i Margattą nadleciały tużza Ruthem.Gyarmath i Baylith z G narishem i Nadirą z Igenu pojawiły się ustawionepyskami na północ.Lessa słyszała trąbienie smoków unoszących się nad budynkiem;zapowiadały przylot K vana i Adrei na Hethu i Beljeth.I jeszcze trzy ze wschodu: Tgellan,Talina i Mirrim.No cóż, należało się spodziewać przybycia Mirrim; Lessa nie lubiła jej zaskłonności do dominacji i arogancję, ale żywiła też sympatię wobec swojego przybranegodziecka.Nowo mianowany Mistrz Erragon koniecznie chciał widzieć na Radzie F lessana izieloną jezdzczynię z Bendenu imieniem Tai, jedną ze swoich uczennic.Władcy Bendenupamiętali jej imię, bo odegrała rolę w odparciu ataku wandali na Lądowisku; niestrudzeniepracowała też przy ewakuacji Monako.Mistrz Wansor jako oficjalny gospodarz spotkania witał kolejnych jezdzców.Stałspokojnie na progu sali, która we wszystkich budziła ciepłe wspomnienia.Witał nowoprzybyłych ciepłym uśmiechem, tak jakby mógł ich naprawdę widzieć.Za nim stał Erragon zdiamentowym wisiorkiem, który był oznaką jego statusu, i to dobrze zasłużoną; Erragondoskonale poradził sobie z gromadzeniem informacji i ostrzeżeń przed powodzią, wywołanąupadkiem ognistej kuli.Przedstawiono go nowym Władcom Weyrów, z którymi jeszcze niemiał okazji się spotkać.Lytol i D ram przekładali w kącie jakieś papiery.Dziewięćegzemplarzy po jednym dla każdego Weyru, a kto dostanie ostatni? Lessa znowupopatrzyła na schody, by przyjrzeć się F lessanowi, który właśnie wchodził pod rękę zwysoką, ciemnowłosą kobietą.Lessa zauważyła jej szerokie usta i oryginalne, skośne zieloneoczy.To jezdzczyni Zaranth, powiedziała Ramoth niemal z aprobatą.Lessa nadała obojętnywyraz twarzy, którą na chwilę wykrzywił nieprzyjemny grymas.F lessan nie był jużdzieckiem.Po upadku kuli tak harował, że o mało się nie wykończył podobno nawetprzenosił łódki rybackie, jak z desperacją doniosła Ramoth.Jego dzielność, gdy uratowałrybaka od pewnej śmierci w falach tsunami, została zauważona nawet tamtego dnia, któryobfitował w bohaterskie wyczyny, jak mówili harfiarze.F lessan zawsze miał niesamowitewyczucie czasu.Któregoś dnia trzeba go będzie zapytać, w jaki sposób udało mu się uratowaćtego człowieka wbrew wszelkiemu prawdopodobieństwu.Bywał w Bendenie tylko wtedy,gdy wymagały tego obowiązki dowódcy skrzydła; chyba wolał teraz mieszkać w Honsiu.Jego wybór, wtrąciła dwuznacznie Ramoth.F lessan zauważył matkę siedzącą przy oknie, obdarzył ją swoim uroczym uśmiechemi zwrócił się do Wansora.Lessę rozbawiło ich nieformalne powitanie.Znacznie bardziej sięzdziwiła, gdy stary Kowal chwycił w obie ręce wyciągniętą dłoń Tai i obdarzył dziewczynęszerokim uśmiechem.Uniósł brwi do góry, a jego przejrzyste oczy rozszerzyły się, jakbypragnął ją wyrazniej zobaczyć; ta zielona jezdzczyni była wyraznie bardzo mile widziana wWarowni nad Zatoczką.Erragon powitał ją tak, jak zadowolony nauczyciel wita swojegonajlepszego ucznia. Atrakcyjna, choć niezbyt ładna mruknął do niej F lar, jednym spojrzeniemoceniwszy towarzyszkę ich syna. Nic dziwnego, że ciągle siedzi w tym Honsiu.Dobrze mu tam., powiedziała Ramoth tym samym tajemniczym tonem.Po schodach wszedł T gellan z Mirrim i Talina.Lessa pomyślała, że Władca Monakojest za chudy, a w oczach ma niepokój.Zapracowywał się przy odbudowie Weyru.Właściwieani Mirrim, ani Talina nie wyglądały o wiele lepiej, ale nie były aż tak wyczerpane, jakspiżowy jezdziec; to jego obciążała pełna odpowiedzialność za Weyr.Lessa zorientowała się, że wszyscy już się zebrali.F lar poprowadził ją na ich miejscaza długim, owalnym stołem. Jesteśmy już wszyscy, prawda? powiedział ze znużonym uśmiechem.Poczekał,aż pozostali usiądą.Dwadzieścioro dwoje jezdzców, trzech mężczyzn, którzy powinni beztrosko spędzaćostatnie dziesiątki lat życia, dwóch Mistrzów i Władca Warowni; dwadzieścioro ośmioroludzi, którzy mieli rozwiązać problem, zdaniem Lessy nie do rozwiązania.No cóż, zabicieFaksa też kiedyś wydawało jej się niemożliwe.Tak samo, jak położenie kresu Opadom Nici.Dlaczego ma uznać akurat ten kryzys za nierozwiązywalny? Lekko wzruszyła ramionami iusiadła obok swojego partnera.Usłyszała jego westchnienie.Wstał i lekko się wyprostował,przygotowując się do wygłoszenia mowy. Wszyscy tu obecni z pewnością słyszeli, że jezdzcy smoków powinni coś zrobić wsprawie różnych obiektów spadających z nieba powiedział i umilkł na chwilę,przeczekując gniewne i pogardliwe uwagi, jakie wywołały te słowa. Wiem, jest to poprostu śmieszne, ale myślę, że wszyscy zdajemy sobie sprawę, że tak zabrzmi pierwszepytanie, jakie padnie pod naszym adresem za dwa dni na Radzie
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|