Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.? Gach z młodości?Z chciwością bez granic wchłaniałam w siebie tę romantyczną historię.— A otóż tak.Na moje oko rzeczywiście! I czas się zgadza, spotkała go znienacka, przygłuszone uczucia wybuchły.— Myślisz, że to możliwe? — spytała Ewa z niedowierzaniem.— Po tylu latach i takich dramatach? O Jezu, do rymu mi wyszło!— Nie szkodzi.Że możliwe, gwarantuję.Jak wyglądał?— Przystojny.Nawet bardzo.Dżentelmen w męskiej sile wieku.Tak powiedziała Krystyna, ja jej wierzę, zawsze miała dobry gust.— Brodaty?— Wykluczone.Krystyna brodatych nie lubiła.Jej szwedzki mąż też się musiał ogolić.— No to brodę zapuścił później.— Słuchaj no, ty coś wiesz? Chcesz przez to powiedzieć, że to był Libasz? On jest brodaty!— Pogawędka z tobą stanowi dla mnie dar boży — wyznałam uczciwie.— Należy ci się coś wzajemnie.Tak jest, na moje oko to był obecny Libasz.— Obecny.? A co? Dawniej nazywał się inaczej?— Tak mi właśnie wychodzi i chciałam się upewnić.Ciekawa byłam, skąd jej się wziął i jak na niego trafiła, a tu proszę, zrządzenie losu u progu niewinnego barku.Nareszcie coś rozumiem.— Ja też.On robi interesy, wiadomo, jak te interesy u nas wyglądają, nachapią się szmalu i ruszą w świat.A on z tych takich przedsiębiorczych.? No, no, no.Przyjęłam jeszcze jej ofertę skompletowania mi wiosennego stroju i dałyśmy spokój plotkowaniu.Wykryty fragment biografii Miziutka poruszył mnie do głębi, tak między innymi wyobrażałam sobie własne spotkanie z Grzegorzem, można powiedzieć, że Miziutek mnie zastąpił.Natknęli się na siebie we właściwej chwili, porozumienie osiągnęli z łatwością, Renuś w geszeftach Sprzęgiełowi do pięt nie sięgał, Miziutek wiedział, co robi, zamieniając mężów.Ciekawe tylko, dlaczego nie zrobiła tego normalnie i legalnie, rozwodząc się na przykład, a prawda, przy rozwodzie musiałaby podzielić się majątkiem.Kąt do siedzenia i smętnego popłakiwania oddalił się ode mnie i znikł za horyzontem.Oczekiwały mnie same przyjemności, jutro telefon Grzegorza, a później ten wiosenny strój, do wiosny będę już miała dwie normalne nogi.* * *Z wysiłkiem opanowując niecierpliwość, czekałam, aż on zadzwoni.Był to rodzaj odruchu.Kiedyś, przed laty, też Grzegorz dzwonił do mnie, a nie ja do niego, bo po co go miałam narażać na podejrzenia Halusi? Mieliśmy umowę, jeśli już musiałam się z nim skontaktować w jakiejś sytuacji podbramkowej, dzwoniłam, owszem, i od razu w dużym skrócie mówiłam, o co chodzi.Grzegorz słuchał grzecznie, po czym oznajmiał, że to pomyłka.Niekiedy, jeśli nie zdołałam ograniczyć się do trzech słów, korygował numer, słowa „tak” lub „nie” zawsze udawało mu się wtrącić i w ten sposób uzyskiwałam odpowiedź.Naleciałości z tamtych czasów paraliżowały mnie teraz, chociaż dzwoniłabym do biura, a nie do domu.Uświadomiłam sobie wreszcie odmienność sytuacji, wygłosiłam pod swoim adresem kilka dużych komplementów i już sięgałam po słuchawkę, kiedy właśnie Grzegorz zadzwonił.— Czy ja ci wyjaśniałem, dlaczego nie mogę dzwonić z domu? — zapytał.— Nie — odparłam.— Ale zgaduję.Zapewne masz kilka aparatów i kuzynka może podnieść drugą słuchawkę.— Moja żona też.Ma pod ręką.No, to już rozumiesz.— Zawsze rozumiałam, a teraz ci zrobię przyjemność.Tak jest, to Sprzęgieł spalił się w samochodzie.Wedle akt personalnych nie żyje.Czy odczuwasz satysfakcję?— Jeszcze jaką.!— Nie koniec na tym.Zdaje się, że zszedł ze świata na parę miesięcy przed stryjem.Potrzebna jest data śmierci stryja.— Mam tu właśnie te papiery przed sobą.Czekaj, zaraz znajdę.Słusznie w niego wierzyłam.Powinien był wprawdzie, jadąc do Polski, od razu przywieźć ten chłam, sam to przyznał, ale sprawę Renusia nieco zlekceważył.W ostatniej chwili wyjawił mi, że dopiero ten wybuch w moim holu poruszył go głębiej, przedtem cały problem wydawał mu się czysto teoretyczny i bardziej zajęty był powrotem kontaktów ze mną.Nie miałam pretensji i nie czyniłam wyrzutów.Ze mną.mój Boże, poczułam się ważna i upragniona.Nie miało znaczenia, łgał czy prawdę mówił, do łgarstw właściwie nie było powodu, przyjęłam komunikat z całym dobrodziejstwem inwentarza i reszta przestała się liczyć.Każda kobieta.więcej, każda istota ludzka musi się poczuć ważna i upragniona bodaj raz w życiu, inaczej popada w kompleksy, depresje i różne inne zwyrodnienia.Pewnie, że upragniona nie przez byle kogo.— Jest — powiedział Grzegorz.— Szóstego listopada.— A rzekomy Sprzęgieł sfajczył się dziewiętnastego czerwca — podchwyciłam.— Odgadliśmy wszystko, aż się niedobrze robi.Poza tym wiem, jak Miziutek na niego trafił, dalszego ciągu domyślam się łatwo.Przekazałam mu wszystkie, świeżo uzyskane plotki i przez chwilę wzajemnie utwierdzaliśmy się w poglądach.Grzegorz Renusia znał lepiej niż ja, podtrzymał opinię, iż Renuś w interesach robił za pechową niedojdę, nie na dzisiejsze czasy, Sprzęgieł zaś, bez wątpienia, wręcz przeciwnie.— Widzę tu jeszcze jedną przyjemność — rzekł Grzegorz, który najwidoczniej w trakcie rozmowy grzebał w papierach.— Renuś był jedynym spadkobiercą, testament innego nie przewiduje.Zatem cały majątek nieboszczyka stryja przechodzi na skarb państwa.Żaden kraj, nawet bogaty, nie lubi być pod tym względem kantowany, ciekawe, co zrobią.A do tego firma adwokacka, która musi zachować twarz.— Zdaje się, że słusznie chcieli mnie zastraszyć i zatkać mi gębę! — ucieszyłam się.— Tylko metody wybrali niewłaściwe.— Intryguje mnie jedno — ciągnął Grzegorz.— Teraz, kiedy już się przestawiłem na pracę intelektu i nie rozprasza mnie twoja obecność, widzę tu pewien idiotyzm i brak konsekwencji.Podwójny.Dlaczego policja nie uzyskała wszystkiego, informacji i dowodów, od tego twojego eks, skoro on te rzeczy zbierał i wiedział, albo dlaczego Sprzęgieł i spółka już dawno go nie zabili?Rozumiałam te rzeczy coraz lepiej i mogłam mu odpowiedzieć.— Pierwsze, mówiłam ci, on uwielbia milczeć, zapewne dlatego, że gówno wie.Cała jego wiedza jest przereklamowana, o co sam się postarał, jak przychodzi do konkretów okazuje się, że są to niewyraźne dedukcje.Dokumentów zaś, jeśli istotnie je zdobył i nie zgubił, w ogóle w swoim śmietniku nie potrafi znaleźć.Za tym idzie drugie, jasne się staje, dlaczego nikt nie zabił ani jego, ani mnie, on żadnych przestępstw nie popełnia i nikt nie ma podstaw do rewizji, nikt za życia nie dokona u niego przeszukania, natomiast po śmierci owszem.To samo jest ze mną, skoro wierzą, że u mnie plącze się jego makulatura, wolą, z dwojga złego, żebym raczej żyła.— Skąd wiesz, że u niego jest śmietnik?— Sam mi powiedział.Wyrwało mu się w nerwach, kiedy żądałam, żeby mi przyniósł i pokazał coś tam sprzed dwudziestu lat, upierałam się, co go zgniewało i oświadczył, że nie przerzuci dla mojej fanaberii dwunastu ton makulatury [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript