Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ziarno nie kiełkowało do stażu.Teraz pod względem towarzyskim i seksualnym stałem niewiele wyżej od włóczęgi.Jedyny wyjątek stanowiło to, że krążyłem w szpitalu, a nie w normalnym świecie.Zadzwonił telefon, ale nie podnosiłem słuchawki.Zdjąłem białe ubranie.Założyłem jasne dżinsy i czarny golf.Dlaczego tak się stało? Czy winić tylko harmonogram zajęć? Może łączy się to ze strachem i gniewem, które we mnie tkwią? Czy wstręt do samego siebie bierze się stąd, że siedziałem cicho i nie mówiłem nic, gdy uważałem, że cały ten system jest zepsuty? Że dusiłem to w sobie? Czy zmęczenie odbierało mi dar logicznego myślenia? Nie wiem.Im więcej myślałem, tym bardziej byłem zbity z tropu i przygnębiony, nie skutkami, ale przyczynami.Skutki były oczywiste: stałem się prawdziwym skurwysynem.Nagle pomyślałem o Nancy Shepard, jak ją odepchnąłem, odrzuciłem jej oskarżenia i wszystkie pytania.Wtedy, kiedy rozmawialiśmy, próbowała powiedzieć mi to, czego dowiedziałem się od mojego terapeuty - terapeuty-schizofrenika.Co za trójkąt: pielęgniarka działająca na dwa fronty, nie bardzo zrównoważony schizofrenik i pieprzony stażysta.Nancy nazwała mnie niesamowitym egoistą, samolubną kreaturą zmierzającą tam, gdzie miłość jest już niemożliwa.Miała rację.Co z tego, że było jeszcze gorzej, że byłem wręcz zachęcany do unikania czystego emocjonalnie zaangażowania, bo takie postępowanie było jedynym środkiem obrony przed gniewem, wrogością i wyczerpaniem? Jakie to miało znaczenie, że codzienność stażysty to bezsensowna monotonia, a cały system jest nastawiony na wykorzystanie i nękanie młodego adepta? Dla Nancy Shepard, dla każdego, był istotny rezultat.Potraktowała mnie prawdą, a ja za to wyrzuciłem ją z mojego życia, sprawiając jej ból.Leżąc w łóżku, zastanawiałem się, co robić.Najpierw pospać.Ile jeszcze mostów przede mną? Nie wiem.A Karen? Może ją jeszcze spotkam, może nie.Mam nadzieję, że nie, ale wiem, że mnie to czeka.Dzień 365WYJAZDWyrostek robaczkowy leżał z jednej strony płaskiego naczynia, gdzie włożyłem go przed chwilą, nim oddałem na stół.Chirurg kończył zszywać to, w czym wyrostek się znajdował.Byliśmy tak zajęci, że nikt nie zauważył ręki, dopóki nie weszła w pole operacyjne i nie zaczęła błądzić po omacku, dotykając mokrych, miękkich wnętrzności.Ręka bez rękawicy - spoza naszego sterylnego pola.Sprawiała wrażenie obcego ciała ze strefy półcienia poniżej prześcieradeł i serwet.Chirurg i ja spojrzeliśmy na siebie zatrwożeni, potem na Strausa, świeżego stażystę, ale ten nie mógł oderwać oczu od ręki.Kilka następnych sekund upłynęło na doszukiwaniu się związku ręki intruza z kimś z zespołu operacyjnego.Gdy wypuściłem igłę i nici, sięgając po tę rękę, aby odsunąć ją od cięcia, chirurg zorientował się, o co chodzi.- Na Boga, Georgie! Facet trzyma rękę w brzuchu.George, anestezjolog, wysunął nos spoza osłony i skwitował wydarzenie słowami:- Ale mi się dostanie.Zaraz z powrotem usiadł na swoim taborecie.Wstrzyknął szybko sukcynylocholinę do kroplówki, mimo że jak zwykle był dość senny.Po tym środku paraliżującym ręka pacjenta opadła na prześcieradło.- Jak mówiłeś, że uśpisz faceta, nie myślałem, że będę się z nim musiał wziąć za bary - powiedział chirurg.Zamiast odpowiedzieć, George prawą ręką podkręcił sukcynylocholinę, a lewą odkręcił o kilka obrotów zawór podtlenku azotu.Po kilku ściśnięciach worka, żeby przyspieszyć przepływ gazu do płuc, George był gotów do boju.- Wiesz, George, to twoje nadtwardówkowe znieczulenie to świetna sprawa.Cofa chirurgię w czasie.Ten przypadek to dokładnie szesnastowieczna operacja.- No, nie wiem - odparował George.- Dawniej pacjenci nie tylko atakowali rękami, potrafili też kopnąć.Czy zauważyłeś, jaki ten facet jest spokojny? Robimy jednak postępy, jeśli chodzi o narkozę.Był to prawdziwy ogień zaporowy i chirurg postanowił nie odpowiadać kolejną salwą.Zamiast tego zwrócił swą uwagę na ratowanie pola operacyjnego.Przykryłem ranę wyjałowioną serwetą namoczoną w roztworze soli, a chirurg przytrzymywał tę kłopotliwą rękę.Straus, pielęgniarka i ja wciąż byliśmy sterylni, naturalnie według reżimu sali operacyjnej.Przerwanie sterylności pola operacyjnego jest poważnym problemem, ponieważ znacznie zwiększa prawdopodobieństwo pooperacyjnego zakażenia gronkowcami.Niektórzy chirurdzy są w tej sprawie maniakalnie przeczuleni, ale chyba nigdy z racjonalnych pobudek.Na przykład jeden z profesorów w akademii medycznej żądał, aby stażyści, lekarze i studenci szorowali ręce przed operacją przez dziesięć minut z zegarkiem w ręku.Ktokolwiek chciałby wejść na salę operacyjną wcześniej, musiał zaczynać od nowa.Rygory te nie dotyczyły oczywiście samego profesora, a jego przygotowania trwały trzy lub cztery minuty według hojnego szacunku.Należy przypuszczać, że pozostali byli bardziej skażeni, a jego bakterie mniej wytrzymałe.Jego wymagania dotyczące sterylności związane są z jednym pamiętnym wydarzeniem.Przypadek był ciekawy: rana postrzałowa lewego płuca.Stażyści i młodzi lekarze potrójnym wianuszkiem otaczali stół operacyjny.Pewien niski wzrostem zaradny student chciał dokładnie wszystko widzieć.Ustawił piramidę z taboretów, stanął na niej i trzymając się lampy wychylił się nad pole operacyjne.Punkt obserwacyjny świetnie spełnił swoją funkcję, dopóki okulary dociekliwego młodzieńca nie spadły prosto do rany.Tak to zdeprymowało profesora, że po prostu kazał kontynuować operację.Na szczęście Gallagher, chirurg, który przeprowadzał zabieg usunięcia wyrostka robaczkowego, był bardziej opanowany niż profesor z akademii.Był oczywiście wkurzony, ale nadal panował nad sytuacją.- George, zobacz, czy możesz wyciągnąć tę rękę spod prześcieradła i przytrzymać - powiedział Gallagher, patrząc na mnie i przewracając oczami po tym, jak anestezjolog skrył się gdzieś między serwetami.- Straus, odsuń się od stołu - powiedziałem.Biedny Straus był skołowany.Jego oczy biegały od chirurga trzymającego nadal rękę pacjenta do drżącej masy prześcieradeł znaczących postępy działań anestezjologa albo ich brak.- Straus, podnieś ręce i trzymaj je przy klatce piersiowej.Straus cofnął się wdzięczny za instrukcje.Z pewnymi trudnościami anestezjolog ułożył rękę pacjenta we właściwym położeniu i próbował przytrzymać ją na stole.Chirurg cofnął się i pielęgniarka zdjęła mu rękawice i ubiór operacyjny, a siostra operacyjna założyła nowe.Ale zakończenie stażu! To była moja ostatnia wyznaczona operacja, może ostatni raz stałem na sali operacyjnej jako stażysta, chociaż miałem pozostać na dyżurze pod telefonem i mogło mi się jeszcze coś trafić.Ten przypadek to cyrk od samego początku.Pacjent dostał śniadanie, bo zapomniałem napisać „Nic do jedzenia”, a pielęgniarki, które powinny lepiej wiedzieć o zaleceniach przedoperacyjnych, też o tym zapomniały.- Straus, pomóż mi z tymi serwetami.Nachyliłem się nad pacjentem w kierunku nowego stażysty.Nasze staże nakładały się na siebie; jego pierwszy dzień był moim ostatnim.Oficjalnie byłem jeszcze stażystą, chociaż po przybyciu wszystkich nowych wykonywałem zadania etatowego lekarza [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript