[ Pobierz całość w formacie PDF ] .- Co byś powiedział na to, abyście całą rodziną wybrali się razem z nami za miasto w czasie najbliższego weekendu? - zapytał Yarborough.- Chcemy pojechać do Waterville Valley w New Hampshire.Cieszylibyśmy się, gdybyście zechcieli nam towarzyszyć.- Powiedz mu lepiej, jaki jest prawdziwy powód tego, że ich zapraszasz - odezwał się drwiąco Kevin.- Zamknij się! - powiedział Trent, żartobliwie trącając go w czubek głowy.- Prawdziwy powód jest taki, że wynajęliśmy domek z czterema sypialniami - zaśmiał się okulista, przezornie odsuwając się nieco od Trenta, by uniknąć jego kuksańców.- Te sknery zrobiłyby wszystko, byleby tylko obniżyć koszty wyjazdu.- Nieprawda - zaprzeczył Steve.- Po prostu im więcej osób pojedzie, tym lepsza będzie zabawa.- A czemu wybieracie się aż do New Hampshire? - zapytał David.- Bo to z pewnością ostatni weekend, kiedy drzewa mają jeszcze liście - wyjaśnił Trent.- A jesień w New Hampshire wygląda zupełnie inaczej.To wprost baśniowa kraina.Niektórzy ludzie uważają, że takiej feerii barw jak tam nie ma nigdzie na świecie.- Nie mogę sobie wręcz wyobrazić, by gdziekolwiek mogło być piękniej niż tu, w Bartlet - odrzekł David.- Waterville jest zabawne - powiedział Kevin.- Większość ludzi uważa tę miejscowość jedynie za ośrodek narciarski, ale można tam także pograć w tenisa i golfa albo wybrać się na daleką pieszą wycieczkę.Mają nawet boisko do gry w koszykówkę.Dzieciaki uwielbiają to miejsce.- Nie daj się prosić, Davidzie - nalegał Steve.- Już niedługo nastanie zima.Trzeba korzystać z pogody i cieszyć się jesienią, póki jeszcze trwa.Zaufaj nam.- To wszystko brzmi zachęcająco - przyznał David.- Porozmawiam o tym dziś wieczorem z Angelą i zadzwonię do któregoś z was, by dać odpowiedź - obiecał, po czym wszyscy czterej wrócili na boisko, żeby dokończyć przerwaną grę.Angela nie była zachwycona, kiedy David powiedział jej o zaproszeniu.Wspomnienie wspólnego weekendu nad jeziorem, a także liczne zajęcia domowe powstrzymywały Wilsonów od udziału w życiu towarzyskim.Angela nie miała ochoty na kolejną wspólną imprezę, której główną atrakcją będzie opowiadanie sobie niewybrednych dowcipów.Pomimo że David protestował przeciwko takiej ocenie ich poprzedniego wyjazdu, złośliwie zauważyła, że jeśli przyjaciele - a szczególnie ich żony - tak bardzo się nudzą, pomysł spędzania wolnego czasu w tak nielicznej, zawsze tej samej grupie wydaje się z lekka bezsensowny.- Daj spokój - oponował jej mąż.- Na pewno będzie zabawnie.Powinniśmy zobaczyć nieco większy kawałek Nowej Anglii.Jak powiedział Steve, już wkrótce nastanie zima, która na długo uwięzi nas w domach.- To będzie drogo kosztowało - stwierdziła Angela, starając się jakoś wykręcić od wyjazdu.- Och, mamusiu, nie upieraj się - powiedziała z pretensją Nikki.- Arni mówił mi, że w Waterville jest prześlicznie.- Jakże to mogłoby dużo kosztować? - zdziwił się David.- Przecież cena domku będzie się dzieliła na cztery rodziny.Poza tym pamiętaj, jakie mamy dochody.- Pamiętaj też, jakie mamy długi - odcięła się Angela.- Nasz dom obciążają aż dwie hipoteki, a prócz tego zaczęliśmy właśnie spłacać pożyczki zaciągnięte za naszych studenckich czasów.Poza tym nie wiem nawet, czy nasz samochód przetrwa tutejszą zimę.- Gadasz bzdury - stwierdził David.- Ściśle kontroluję nasze finanse i wiem, że powodzi nam się całkiem dobrze.To nie jest żadna ekstrawagancka wyprawa.Jeśli wynajmuje się domek w cztery rodziny, nie kosztuje to więcej niż zwykły pobyt na kempingu.- Zgódź się, mamo! - zawołała Nikki.- Dobrze - skapitulowała Angela.- Cóż innego mogę zrobić, skoro zostałam przegłosowana?W miarę upływu czasu wszyscy coraz bardziej podnieceni byli planowaną wyprawą.David umówił się z jednym z lekarzy CMV, Dudleyem Markhamem, że ten zastąpi go na dyżurze.Jeszcze w czwartek wieczorem spakowali wszystkie bagaże i następnego popołudnia, zaraz po pracy, ruszyli w drogę.Początkowo zamierzali wyjechać o trzeciej, ale opuszczenie szpitala w tym samym czasie przez aż pięciu lekarzy okazało się niemożliwe.Wyjazd przesunął się więc prawie na godzinę szóstą.Wzięli trzy samochody.Yarboroughowie pojechali własnym wozem, zabierając ze sobą trójkę dzieci, Yansenowie i Youngowie zapakowali się do auta tych pierwszych, zaś David, Angela i Nikki wzięli swoje volvo.Mogli wprawdzie, od biedy, zmieścić się w samochodzie Yarboroughów, ale Angela chciała być niezależna i obstawała przy zabraniu własnego wozu.Wynajęty dom okazał się olbrzymi.Prócz czterech sypialni miał wielkie poddasze, na którym dzieci mogły spać w śpiworach.Ponieważ wszyscy byli zmęczeni podróżą, po przyjeździe natychmiast udano się do łóżek.Następnego ranka Yarboroughowie obudzili przyjaciół wcześnie rano - przemaszerowali przez cały dom, uderzając drewnianą łyżką o dno patelni i wołając, że za pół godziny wszyscy mają być gotowi do wyjścia na śniadanie.Wkrótce okazało się, że pół godziny to o wiele za mało czasu i ich optymistyczne kalkulacje zupełnie się nie sprawdziły.W domu znajdowały się co prawda cztery sypialnie i duże poddasze, ale tylko trzy łazienki, więc prysznic, suszenie włosów i golenie się całego towarzystwa trwało koszmarnie długo.Na domiar złego Nikki musiała zrobić sobie inhalację.Minęło prawie półtorej godziny, zanim ich grupa była gotowa do wyjścia.Rozlokowawszy się w samochodach w ten sam sposób co poprzedniego popołudnia, opuścili otoczoną górami dolinę i skierowali się ku międzystanowej szosie numer dziewięćdziesiąt trzy.Przejeżdżając przez Franconia Notch, zarówno David, jak i Angela zachwyceni byli olśniewającym pięknem opadającego listowia, odcinającego się jaskrawymi barwami od pionowych ścian szarego granitu.- Jestem głodna - poskarżyła się Nikki po półgodzinnej jeździe.- Ja też - odrzekła Angela.- Dokąd się udajemy?- Do miejsca zwanego „Salonem naleśnikowym Poiły” - powiedział David.- Trent twierdzi, że tu, na północy New Hampshire, ta knajpa cieszy się wyjątkową sławą.W restauracji okazało się jednak, że dopiero za czterdzieści pięć minut znajdzie się dla nich wolny stolik.Na szczęście, kiedy w końcu podano im jedzenie, wszyscy orzekli, że warto było czekać.Polanę oryginalnym klonowym syropem naleśniki okazały się przepyszne, a wędzony bekon i parówki dorównywały im smakiem.Po śniadaniu odbyli wycieczkę po New Hampshire, zachwycając się górskimi krajobrazami i barwnymi od jesiennych liści drzewami.Dyskusyjną sprawą było jednak to, czy tutejsze widoki rzeczywiście przewyższały pięknem krajobrazy Vermont.Sprzeczali się o to między sobą, ale nie rozstrzygnęli sporu.Jak powiedziała Angela, było to jak porównywanie dwóch doskonałości.Wracając do Waterville Valley jedną z najbardziej malowniczych dróg, zwaną Kancamagus Highway, David zauważył przesuwające się po niebie pierzaste chmury
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|