Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jestem naprawdę pewien, że zrobisz to, co trzeba, aby zakończyć ten kryzys.Myślę, że mogę polegać na swojej intuicji.- Myślę, że ja też mogę na niej polegać, bo zgadzam się w pełni z tobą.Przyrzekam ci, że bez względu na to, co się wydarzy, wrócę z lepszymi osiągnięciami, niż odlatuję.Wrócę i zostanę Pierwszym Mówcą, choćby te anty - Muły.czy Mówca Delarmi.stawały na głowie, żeby do tego nie dopuścić.Mówiąc to, Gendibal zastanawiał się, dlaczego sprawia mu to taką satysfakcję.Dlaczego tak bardzo zależało mu na tej samotnej wyprawie w przestrzeń? Powodem była, oczywiście, ambicja.Coś takiego zrobił kiedyś Preem Palver i on, Stor Gendibal, pragnął wykazać, że nie jest od niego gorszy.A potem nikt już nie ośmieli się mówić, że nie należy mu się stanowisko Pierwszego Mówcy.A może kryło się za tym coś więcej niż ambicja? Może kusiła go perspektywa stoczenia walki? Może było to pragnienie zmierzenia się ze światem, nie dziwne u kogoś, kto przez całe swe dotychczasowe życie skazany był na uprawianie swojej grządki na zabitej deskami planecie? Nie wiedział dokładnie, jakie kierowały nim motywy, ale wiedział na pewno, że bardzo pragnie udać się na tę wyprawę.Rozdział XISAYSHELL39.Janov Pelorat patrzył po raz pierwszy w życiu, jak - po manewrze, który Trevize określił mianem mikroskoku - jasna gwiazda zmienia się powoli w kulę.Sayshell, cel ich podróży, czwarta i jedyna zamieszkana planeta systemu, rósł jednak znacznie wolniej.Na zbliżenie się do niego potrzebowali kilku dni.Komputer wykreślił jego mapę i przedstawił na małym, przenośnym ekranie, który Pelorat trzymał w rękach.Trevize, ze spokojem i pewnością kogoś, kto w swoim czasie zwiedził parę dziesiątków planet, powiedział:- Nie oczekuj, że od razu dużo zobaczysz.Najpierw będziemy musieli przejść przez stację wejściową, a to może być nudne.Pelorat podniósł głowę znad ekranu:- Ale to na pewno tylko formalność.- Tak.Niemniej jednak może to być nudne.- Ale przecież w Galaktyce panuje pokój.- Oczywiście.Znaczy to, że nas wpuszczą.Ale jest jeszcze sprawa równowagi ekologicznej.Żadna planeta nie chce dopuścić do tego, żeby została zachwiana, jest więc zupełnie naturalne, że dokładnie sprawdzają każdy statek, szukając niepożądanych organizmów.To zupełnie zrozumiała ostrożność.- Wydaje mi się, że na naszym statku nie ma nic z tych rzeczy.- Oczywiście, że nie ma, ale muszą to sprawdzić.Pamiętaj też o tym, że Sayshell nie jest członkiem Federacji Fundacyjnej, a więc na pewno będą trochę przeciągać formalności, ażeby zademonstrować swoją niezależność.Podleciał do nich mały statek służby granicznej i na pokład wszedł urzędnik celny.Trevize mówił energicznym głosem, krótkimi zdaniami.Nie zapomniał jeszcze czasów, kiedy odbywał służbę wojskową.- “Odległa Gwiazda", z Terminusa.Papiery - statku - powiedział, wręczając je urzędnikowi.- Nieuzbrojony, prywatny statek.Oto mój paszport.Mam jednego pasażera.To jego paszport.Jesteśmy turystami.Urzędnik celny miał na sobie uniform w jaskrawych kolorach, z przewagą szkarłatu.Policzki i górną wargę miał gładko wygolone, ale nosił rozwidloną na końcu brodę.- Statek z Fundacji? - spytał.W rzeczywistości powiedział “statek z Fundacji", ale Trevize pilnował się, aby nie pokazać niczym, że go to rozśmieszyło.Nie próbował też go poprawiać.Uniwersalny język galaktyczny miał tyle odmian, ile było planet i mieszkańcy każdej z nich mówili po swojemu.Skoro potrafili się między sobą porozumieć, to różnice między poszczególnymi dialektami były nieistotne.- Tak - rzekł Trevize.- Statek z Fundacji.Prywatny.- Bardzo dobrze.Jaki macie przewóz?- Przepraszam, co?- Przewóz.Co przewozicie?- A, ładunek.Oto dokładny spis.Tylko rzeczy osobiste.Nie przylecieliśmy tu na handel.Jak już mówiłem, jesteśmy turystami.Urzędnik rozejrzał się z zaciekawieniem.- Trochę za dobry statek, jak na turystów - powiedział.- Ale nie według kryteriów Fundacji - odparł Trevize, udając, że jest w świetnym nastroju.- Poza tym dobrze mi się powodzi i mogę sobie na taki pozwolić.- Chce pan przez to powiedzieć, że mogę się wzbogacić? - urzędnik spojrzał na niego, a potem szybko odwrócił wzrok.Trevize wahał się przez chwilę, nie wiedząc jak zinterpretować jego słowa, ale szybko zdecydował się.- Nie, skądże, nie chcę pana przekupić - powiedział [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript