Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Już raz tak zrobił: najpierw na czterech szpaltach, w najlepszym stylu klechów, obrzucił mnie błotem, domagając się zresztą „szansy na replikę", potem zaś, gdy przyjechałem do Marł, sam świecił nie­obecnością; wiedział, co czyni.Mało tego: ów pastor sugeruje, że opowiadam się za „mo­ralnością autorytarną" i walczę z „etyką współczucia".W rze­czywistości właśnie współczucie, właśnie to, że nie potrafię się pogodzić z cierpieniem, niesprawiedliwością, przemocą, stało się moją główną motywacją pisarską, a zaświadczają o tym wszystkie moje publikacje.Podobnie, powodowany braterskim podejściem do zwierząt, nie jadam ani mięsa, ani ryb.Ów sługa Boga kłamie twierdząc, że ja, Karlheinz Deschner, nie uznaję już „żadnych wartości w życiu człowieka prócz absolutnej wolności władzy".In summa: elukubracje owego ewangelickiego pastora przy­pominają mi, tak jak wywody tamtej ewangelickiej damy, pewne (cytowane z pamięci) zdanie Karla Krausa: Zniekształcenie rze­czywistości w relacji stanowi wiarygodną relację o rzeczywistości.Z wyrazami szacunkuKarlheinz DeschnerAlternatywa dla świąt Bożego NarodzeniaChrześcijańska baśń o Bożym Narodzeniu jest nam wszyst­kim tak dobrze znana, iż wielu sądzi, że znajduje się w każdej Ewangelii.Ale opowiada ją tylko Łukasz, a wywiódł ją niemalże w całości z żydowskich i pogańskich legend.I ponieważ jedynie na zmyślenia zdobyli się także Marek, Mateusz i Jan, to i sam Albert Schweitzer dochodzi do następującego wniosku: „Nie ma niczego, co byłoby bardziej negatywne niż rezultaty badań nad ży­ciem Jezusa.Ów Jezus z Nazaretu, który pojawił się jako Mesjasz, zapowiedział Królestwo Boże i zmarł, by nadać dziełu swego życia znamiona świętości, nigdy nie istniał".Zastąpmy więc pasterkę, uroczyste kazania i Bóg raczy wie­dzieć, jakie jeszcze inne chimery szczęśliwości, bodaj chwilową refleksją historyczną.Radzę zostawić choinki w lesie, a świece w domu towarowym i raczej zapalić światło z myślą o sobie samych.Już bowiem nawet przy nikłym oświetleniu staje się jasne to, że niewiele jest rzeczy tak błahych, jak cały ten bożonarodzeniowy blichtr i fałsz dookoła, prawie nic zaś nie ma tak wielkiego znaczenia, jak niedostatek do­tykający bliźniego.Lepiej nakarmić głodującego, niż się samemu przejeść i wrzucić swoje pieniądze w paszczę przemysłu.Zamiast rok w rok wsłuchiwać się w słowa rzymskiego „świętego Miko­łaja", należałoby się zainteresować kapitałem, jakim dysponuje Kościół, jego nadal olbrzymimi posiadłościami ziemskimi oraz zarobkami purpuratów.Niejednego zdziwiłyby one bardziej niż wszystkie bożonarodzeniowe cuda opisane przez Łukasza i nie­jeden zrozumiałby pewno, dlaczego już w dniu narodzin Pana znalazły się w pobliżu wół i osioł.„Lud — mówi Arno Holz — ma duże szare uszy, a jego poganiaczami są rabini, księża i pa­storzy".Krótko mówiąc, zamiast śpiewać „o świeczkach na cho­ince", warto byłoby sobie przypomnieć, gdzie jeszcze się coś pali na tym świecie; można by odtąd odwrócić tę ohydną zabawę: co­dzienne swoiste Boże Narodzenie, a tylko w Boże Narodzenie — dni powszednie.Proponuję: od zaraz zrezygnować z poruszania w pełnym tajemnic dniu narodzin Pana — przez najdawniejszy Kościół, który przecież musiał to wiedzieć najlepiej, wiązanym z datą 19 kwietnia, 20 maja lub 14 listopada — słynnego tematu„A na Ziemi pokój ludziom dobrej woli" i kazać zamilknąć wszyst­kim chórom dziecięcym, dzwonom katedralnym i klechom.Niech wszelkie przejawy popadania w nastrój sentymentalny zasłużą na potępienie, niech zostanie surowo ukarany każdy, kto będzie miał w domu choinkę, kto zaintonuje kolędę, kto złoży życzenia „We­sołych Świąt", kto będzie z namaszczeniem rozprawiał o pokoju albo wypowie jakieś inne nabożne słowa.Zamiast tego niech stanie się obowiązkowe uprawianie wła­śnie w owym dniu — intensywniej, z większą koncentracją i, jakże by inaczej, z całym chrześcijańskim elan vital i elan d'amour — tego, co zwykle rozkłada się równomiernie na cały rok: szerzenia niezgody, nienawiści, jadu, przemocy, ledwo skrywanego barba­rzyństwa, wojny wszystkich przeciw wszystkim.Teraz intrygujmy w Boże Narodzenie, dopuszczajmy się iście diabelskich oszustw, rzucajmy oszczerstwa, judźmy i niszczmy bliźnich.Aut Caesar aut nihil, aut vincere aut mori.Kto zabija przez cały rok, niechże teraz popełnia swe mordy rabunkowe, seksualne, z mocy prawa — już tylko w Boże Narodzenie.I niech odtąd wszystkie wojny toczą się wyłącznie w ater dies.A w pozostałe trzysta sześćdziesiąt cztery dni niechaj panuje bezwzględny rozejm, najwspanialszy pokój, niech każdy postę­puje tak, jak postępowalibyśmy pewno, gdyby była choć odrobina prawdy w tym, co słyszymy tutaj spomiędzy choinek, ze szklanych ekranów, w kościołach.„A na Ziemi pokój ludziom." — gdy tymczasem ludzkość w każdej minucie każdego roku trwoni bez mała milion marek na zbrojenia i co kilka sekund umiera z głodu jakieś dziecko.„Cicha noc, święta noc, wszystko śpi [.]".Otóż to.Nota o autorzeKarl Heinrich Leopold Deschner urodził się 23 maja 1924 r.w Bambergu.Jego ojciec Karl, leśnik i hodowca ryb, pocho­dził ze skromnej rodziny katolickiej.Matka, Margareta Karolinę, z domu Reischbóck, protestantka, wychowywała się w pałacach swego ojca we Frankonii i Dolnej Bawarii.Później przeszła na katolicyzm.Karlheinz Deschner, najstarszy z trójki dzieci, uczęszczał do szkoły podstawowej w Trossenfurcie (Steigerwald) w latach 1929-33, później do seminarium franciszkańskiego w Dettelbach nad Menem, gdzie początkowo zamieszkał z rodziną swego ojca chrzestnego (i bierzmowania), radcy duchownego Leopolda Bau-manna, a później w klasztorze franciszkanów.W latach 1934-42 uczęszczał w Bambergu do Starego, Nowego i Niemieckiego Gim­nazjum jako uczeń Internatu Karmelitów i Angielskich Panien.W marcu 1942 r.zdał maturę.Studia zaczął zaocznie na wydziale leśnictwa Uniwersytetu Monachijskiego, w latach 1946/47 słuchał wykładów z dziedziny prawa, teologii, filozofii i psychologii w Wyższej Szkole Filozo-ficzno-Teologicznej w Bambergu.W latach 1947-51 na uniwersy­tecie w Wiirzburgu studiował nowe literaturoznawstwo niemiec­kie, filozofię i historię.Studia zakończył w 1951 r.broniąc pracy doktorskiej na temat Liryka Lenaua jako wyraz metafizycznej roz­paczy.Z zawartego jeszcze w tym samym roku małżeństwa z Elfi Tuch urodziło się troje dzieci: Katja, (1951), Barbel (1958) i Tho-mas (1959-1984).W latach 1924-1964 Deschner mieszkał w byłej siedzibie my­śliwskiej książąt biskupów w Tretzendorf (Steigerwald), następnie przez dwa lata w domku wiejskim swego przyjaciela w Fischbrunn (Hersbrucker Schweiz).Wreszcie przeniósł się do HaBfurtu nad Menem, gdzie mieszka do dziś.Karlheinz Deschner uznawany jest za współczesnego Wol-tera i „najwybitniejszego krytyka Kościoła ostatnich stu lat".Pu­blikował powieści, krytykę literacką, eseje, aforyzmy, a przede wszystkim dzieła historyczne z zakresu krytyki religii i Kościoła: Abermals kraehte der Hahn (1962), Mit Gott und den Faschisten (1965), Kirche und Faschismus (1968), Kirche und Krieg (1970), Das Kreuz mit der Kirche (1974), Opus Diaboli (1987).Wygło­sił ponad dwa tysiące odczytów, które zarówno fascynowały jak prowokowały słuchaczy.W 1971 r.stanął przed sądem w Norymberdze oskarżony o „znieważanie Kościoła".Od 1970 r.pracuje nad zakrojonym na wielką skalę opus magnum: Kńminalgeschichte des Christentums (Historią krymi­nalną chrześcijaństwa).Z zaplanowanych dziesięciu tomów do dziś ukazały się cztery [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript