[ Pobierz całość w formacie PDF ] .— Co dalej?Szybko popatrzyłem na mapę; chciałem uniknąć zaglądania do zamieszkanych domów.Uznałem, że najbezpieczniej będzie przyjrzeć się jednemu z opuszczonych posterunków Służb na dalekiej północy.— Thad, przesuń pierwszą dźwignię w pierwszym rzędzie — poleciłem, samemu włączając ekran.Bez słowa wykonał moje polecenie.Ekran rozjaśnił się bladym światłem i nagle ukazał się na nim obraz.Początkowo był tak niewyraźny, że pomyślałem, iż dociera do niego zbyt mało energii.A jednak, z każdą mijającą sekundą obraz na ekranie stawał się coraz bardziej ostry; po chwili oglądaliśmy jakieś zamknięte pomieszczenie.Tam także znajdowały się tablice rozdzielcze i kilka krzeseł.Jedna ze ścian była jednak pęknięta!…— Popatrz… pryszczoróg!Na moment zaniemówiłem.Skulony na krześle, rzeczywiście siedział pryszczoróg.Jego pobrużdżona skóra, żabia głowa i rogi, wykręcone do przodu, stanowiły obrzydliwy widok.Wpatrywał się w nas, gdyż połączenie wizyjne umożliwiało podgląd w obie strony.Jego oczy wyrażały zaskoczenie, jakbyśmy schwytali go na gorącym uczynku, jakbyśmy w tej chwili poznali jakąś jego tajemnicę, której nie chciał ujawnić.Ujrzeliśmy, jak drga jego przełyk i usłyszeliśmy przytłumiony, ale rozpoznawalny, chropowaty, skrzekliwy głos.Po chwili obraz jego wstrętnego dzioba wypełniał całą powierzchnię ekranu.— Nie, nie! — usłyszałem głos Prithy.Zdecydowanym ruchem wyłączyłem ekran.Zapanowała cisza.— On jest wstrętny! On na nas patrzy! — zawołała po chwili Prima.Podniosłem się, aby przytulić ją do siebie, jednak Annet już się nią zajmowała.— Kochanie, to był tylko pryszczoróg — szeptała uspokajająco.— Nie ma powodu, żeby się go bać.A jeżeli i on nas zobaczył, pewnie był tak samo przerażony jak my.To był — zwróciła się do mnie — stary posterunek wartowniczy, prawda, Vere? — Gdy pokiwałem głową, kontynuowała: — Jest pusty, opuszczony, od wielu lat.Być może pryszczoróg uwił sobie tam legowisko.— Patrzył na nas — powtórzyła Prima.— A my patrzyliśmy na niego — zauważyła Annet.— Jest więc remis.Poza tym ten pryszczoróg znajduje się daleko od nas.— Co najmniej dwa dni lotu helikopterem, Pritho — wtrąciłem.— Nikt tam nie bywa, bo po co?— Vere… — Gytha stanęła obok Thada, wskazując dłonią na przyciski i dźwignie.— Popróbujmy jeszcze…— Nie! — krzyknęła Annet, uprzedzając moją reakcję.— Dosyć tego.Zdaje się, że kapitan Lugard wystartował w podróż z naszym lunchem, musimy więc na miejscu poszukać iakichś zapasów, zamiast zajmować się głupstwami.Chyba dzielny żołnierz nie miałby nic przeciwko temu.— Chyba nie — poparłem ją.Na wszelki wypadek opuściłem pomieszczenie jako ostatni, poganiając Gythę i Thada, z żalem posyłających ostatnie spojrzenia na miejsce, w którym jeszcze przed chwilą na ścianie znajdował się ekran.— Vere? — Mała dłoń wsunęła się do mojej ręki.Popatrzyłem na drobniutką, niemal trójkątną twarz Prithy.Rodziny, które przybywały, aby osiedlić się na Beltane, pochodziły często z bardzo odległych światów; do kolonizacji obcej planety wybierano je, biorąc pod uwagę umiejętności, talenty i przygotowanie fizyczne.Dlatego reprezentowaliśmy różne rasy, które dopiero tutaj mutowały się fizycznie w kierunku pradawnych norm naszego gatunku.Jednym z dowodów, że mutacja ta ciągle jeszcze trwa, była właśnie Pritha Wymark.Urodzona w tym samym miesiącu, co Gytha, była niewiele wyższa od Dagny, młodszej o całe pięć lat.A jednak jej delikatne kości i smukłe ciało wcale nie przypominały małego dziecka.Była niezwykle bystra, lecz bardzo nieśmiała i wrażliwa.— Vere — powtórzyła, a jej głos był w tej chwili zaledwie odrobinę głośniejszy od szeptu — ten pryszczoróg… on… on na nas patrzył…— Tak? — Popatrzyłem na nią, zachęcając, by mówiła dalej, ponieważ wyczuwałem, że oprócz tej jednej oczywistej sprawy nurtuje ją coś jeszcze.Ja też czułem się niepewnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|