[ Pobierz całość w formacie PDF ] .I jaką ma z tego korzyść - jaka jest jego nagroda, jego moc? Czy mocą jest to.pustka?"Dołączyła do króla i maga przy balustradzie statku.Słońce miało się już dobrze ku zachodowi i okręt sunął poprzez splendor światła, które sprawiło, że pomyślała o swoim śnie w locie ze smokami.- Pani Tenar - przemówił król.- Nie powierzam ci żadnej wiadomości dla naszego przyjaciela.Wydaje mi się, że gdybym to zrobił, nałożyłbym na ciebie brzemię, a także naruszyłbym jego wolność.Nie chcę uczynić żadnej z tych rzeczy.Mam być ukoronowany w ciągu miesiąca.Gdyby to on trzymał koronę, moje panowanie rozpoczęłoby się tak, jak pragnie moje serce.Lecz czy będzie tam, czy też nie - to on przywiódł mnie do mego królestwa.On uczynił mnie królem.Nie zapomnę o tym.- Wiem, że o tym nie zapomnisz - odrzekła łagodnie.Był taki skupiony, taki poważny, uzbrojony w potęgę swojej władzy, a mimo to taki wrażliwy w swej uczciwości, czystości swojej woli.Współczuła mu w duchu.Myślała, że poznał ból, ale będzie go poznawał raz za razem, przez całe życie i niczego z tego nie zapomni.Przeto nie chciał, jak Handy, wybrać najłatwiejszego wyjścia.- Chętnie zaniosę wiadomość - powiedziała.- To żadne brzemię.Czy ją usłyszy - to zależy od niego.Mistrz Wiatrów uśmiechnął się szeroko.- Jak zawsze - wtrącił.- Cokolwiek czynił, zależało od niego.- Długo go znasz?- Nawet dłużej niż ty, pani.Uczyłem go - odrzekł mag.- Tego, czego mogłem.Przybył do Szkoły na Roke, wiesz, jako chłopiec, z listem od Ogiona, informującym nas, że posiada on wielką moc.Lecz kiedy po raz pierwszy byłem z nim w łodzi, żeby nauczyć go, jak przemawiać do wiatru, to wiesz, wywołał trąbę wodną.Zrozumiałem wtedy, co nas czeka.Pomyślałem: "Albo utopi się, zanim osiągnie wiek szesnastu lat, albo zostanie arcymagiem przed czterdziestką." A może tylko lubię myśleć, że tak pomyślałem.- Czy on wciąż jest arcymagiem? - zapytała Tenar.Pytanie zdawało się zdradzać straszną ignorancję, a kiedy powitało je milczenie, przestraszyła się, że świadczyło o czymś gorszym niż ignorancja.Mag odezwał się w końcu:- Nie ma teraz Arcymaga Roke.Ton jego głosu był niezmiernie ostrożny i precyzyjny.Nie śmiała zapytać, co chciał przez to powiedzieć.- Myślę - rzekł król - że ten, który uzdrowił Run Pokoju, może należeć do każdej rady tego królestwa: Nie sądzisz, panie? Po kolejnej pauzie i najwyraźniej z wysiłkiem, mag przyznał:- Oczywiście.Król czekał, ale on nie odezwał się więcej.Lebannen spojrzał w dal na jasną taflę wody i rzekł, jak gdyby zaczynał opowieść:- Kiedy on i ja przybyliśmy na Roke z najdalszego zachodu, unoszeni przez smoka.- Zrobił przerwę, a imię smoka - Kallessin - wypowiadało się w myślach Tenar jak uderzenie gongu.-.smok zostawił mnie tam, a jego poniósł w dal.Odźwierny Domu Roke powiedział wówczas: "Skończył z czynieniem.Wraca do domu".I przedtem - na plaży Selidoru - kazał mi zostawić swoją laskę i powiedział, że nie jest już teraz magiem.Więc Mistrzowie z Roke zgromadzili się, aby wybrać nowego arcymaga.Przyjęli mnie pomiędzy siebie, abym mógł dowiedzieć się tego, co król powinien wiedzieć o Radzie Mędrców.Zastępowałem również jednego spośród nich: Thoriona, Mistrza Przywołań, którego sztuka została obrócona przeciwko niemu samemu przez potężne zło, które odnalazł i któremu położył kres mój pan, Krogulec.Kiedy byliśmy tam, w suchej krainie, między murem i łańcuchem gór, widziałem Thoriona.Mój pan przemawiał doń, wskazując mu drogę powrotną do życia, wiodącą przez mur.Lecz on nie skorzystał z niej.Nie powrócił.Młodzieniec mocno trzymał się nadburcia swymi silnymi, pięknymi dłońmi.Kiedy mówił, wciąż wpatrywał się w morze.Milczał przez chwilę, a później podjął opowieść.- Tak, więc powiększyłem liczbę dziewięciu tych, którzy spotkali się, aby wybrać nowego arcymaga.- Oni są.rozumnymi ludźmi - rzekł rzucając Tenar spojrzenie.- Nie tylko uczonymi w swoim kunszcie, ale mądrymi.Wykorzystują swoje różnice, jak widziałem wcześniej, aby umocnić swą decyzję.Ale tym razem.- Faktem jest - wtrącił Mistrz Wiatrów widząc, że Lebannen nie chce, by wyglądało na to, że krytykuje Mistrzów z Roke - że były między nami same różnice i żadnej decyzji.Nie mogliśmy dojść do żadnego porozumienia.Przecież arcymag nie był martwy - żył.Jednak nie był magiem - a mimo to wciąż był panem smoków, jak się zdawało.I ponieważ nasz Mistrz Przemian wciąż był wstrząśnięty obróceniem się jego własnej sztuki przeciwko niemu i wierzył, że Przywołacz powróci ze śmierci, i błagał nas, abyśmy na niego zaczekali.I ponieważ Mistrz Wzorów wcale nie chciał zabierać głosu.Jest Kargiem, pani, jak ty sama; wiedziałaś o tym? Przybył do nas z Karego-At.- Przyglądał się jej swym przenikliwym wzrokiem: Którędy wieje wiatr? - A więc z powodu tego wszystkiego znaleźliśmy się w kropce.Kiedy Odźwierny poprosił o imiona tych, spośród których mieliśmy wybrać, nie padło ani jedno imię.Każdy patrzył na pozostałych.- Ja patrzyłem w ziemię - przyznał Lebannen.- Więc w końcu spojrzeliśmy w stronę tego, który zna imiona: Mistrz Imion.On zaś przyglądał się Mistrzowi Wzorów, który nie odezwał się ani słowem, lecz siedział tam pomiędzy swoimi drzewami niczym pniak.To właśnie w Gaju się spotkaliśmy, wiesz, wśród tych drzew, których korzenie są głębsze niż wyspy.Było to późnym wieczorem.Czasem pomiędzy tymi drzewami jest światło, lecz nie tej nocy.Było ciemno, żadnego światła gwiazd, pochmurne niebo ponad listowiem.I wtedy Mistrz Wzorów wstał i przemówił - ale w swoim własnym języku, nie w Dawnej Mowie, nie po hardycku, lecz w języku kargijskim.Niewielu spośród nas go znało czy choćby wiedziało, jaka to była mowa, nie wiedzieliśmy więc, co o tym myśleć.Lecz Dawca Imion wyjaśnił nam, co powiedział Mistrz Wzorów.Rzekł: "Kobieta na Goncie".Przerwał.Nie patrzył już na nią.Po chwili zapytała:- Nic więcej?- Ani słowa więcej.Kiedy nalegaliśmy, patrzył na nas szeroko otwartymi oczyma i nie potrafił odpowiedzieć.Miał wizję, widzisz - dostrzegał on kształt rzeczy, wzorzec.Niewiele z tego można ułożyć w słowa, a jeszcze mniej w myśli.Nie wiedział, co myśleć o tym, co powiedział.A w każdym razie wiedział tyle, co i my.Lecz było to wszystko, co mieliśmy.Mistrzowie z Roke byli nauczycielami, a Mistrz Wiatrów był bardzo dobrym nauczycielem; nie mógł się więc powstrzymać od uczynienia swej opowieści zrozumiałą.Być może bardziej zrozumiałą, niż sobie życzył.Raz jeszcze spojrzał na Tenar i odwrócił wzrok
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|