Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Anna Bor była bez wątpienia jedyną osobą, która potrafiła usidlić każdego mężczyznę na Ziemi.Nawet jeżeli był on, jak Oconnor, zaślepiony żądzą władzy.Hildor wolał nie myśleć o tym, jakimi metodami Anna zamierza działać.- Zgoda.Do czasu powrotu na Ziemię nie będziemy się kontaktować.Przed odlotem każde z was i tak musi zgłosić się do mnie na badania kontrolne.Do końca zebrania żadne z nich nie odezwało się już do niego.On natomiast jeszcze raz zaczął się zastanawiać nad sytuacją.Nie mógł jednak oprzeć się uczuciu podziwu dla doskonałości swoich dzieciaków, jak je nazywał Sonorov.Chociaż każdy plan był dobry tylko wtedy, kiedy udało się go zrealizować.W tym wypadku było zbyt wiele rzeczy, o których nie wiedzieli.Po zebraniu spotkali się z Sonorovem w jego kwaterze.Przez chwilę Hildor uważnie rozglądał się dookoła, szukając podejrzliwie mikrofonów.- Nie ma obawy - uspokoił go Sonorov - sam sprawdzałem.Pokój jest czysty.Nie mieli czasu na założenie podsłuchu.- Nigdy nie wiadomo.- Sprawdzałem - powtórzył Sonorov z wyrzutem.- Wybacz.Nerwy mnie ponoszą - Hildor pokiwał ze znużeniem głową.- To wszystko zaczyna mnie przerastać.Dopiero teraz uświadomiłem sobie, że to nie my kierujemy dzieciakami, a one zaczynają kierować nami.- Na zebraniu?- Mhm.- Ciągle zapominam, że są telepatami.Czymś jeszcze?- Nie wiem - Hildor wstał z fotela i nie pytając gospodarza poczęstował się stojącym w szafce koniakiem.- Mnie też nalej.- Odprysk z przyjęcia dla bossów?- Raczej zapobiegliwość starego pilota.Co cię trapi? Coś z dzieciakami?- Nie wiem, czy ujawniły się w nich jakieś dodatkowe zdolności oprócz telepatii.Wiem na pewno, że są długowieczni.- A więc co?- Potrzebowali dziesięciu sekund na podjęcie decyzji, która nam zajęłaby pół dnia.Oni nas tak daleko przegonili, że nie jesteśmy nawet w stanie tego sobie wyobrazić.Jeżeli kiedykolwiek ktokolwiek zdecyduje się ich zaatakować, to posypie się tyle trupów, co w czasie ostatniej Wojny Klonów.- Obawiasz się czegoś konkretnego? Czy są to raczej twoje podejrzenia?- Szczerze mówiąc, chyba posiedli umiejętność sterowania umysłem kontrolowanego.Odnoszę takie wrażenie po tym, jak oświadczyli, że Anna zajmie się Oconnorem.Są pewni, że jej się to uda.- Sam mówiłeś, że mają potencjalnie nieograniczone możliwości.Powinieneś się raczej cieszyć.Jesteś chyba jedynym naukowcem, któremu dane jest przez ponad dwa wieki obserwować na bieżąco rozwój swojego eksperymentu.- Paradoksy podróży kosmicznych.Relatywistyczne skrócenie czasu.To powinno być zakazane.Za stary jestem na to - Hildor ponownie sięgnął po butelkę i nalał sobie drugą lampkę.- Oni wymyślili coś innego.Nie wiem dlaczego, nie chcą mi o tym powiedzieć.Po raz pierwszy mają przede mną jakąś tajemnicę.Czuję to.Wiem na pewno.- Szczerze mówiąc, przez całe lata obawiałem się tego, że nadejdzie chwila, w której któryś z prezydentów wypowie im otwartą wojnę.Oni będą musieli przegrać, ale on zginie razem z nimi.O tym byłem zawsze przekonany.Sonorov zamilkł.Wolnym, zmęczonym krokiem podszedł do szafki i nalał sobie dużo więcej niż wynosiła zwyczajowa miarka lampki koniaku.- Borisov nie powinien tego robić - dodał, kiedy usiadł ponownie w swoim fotelu.- Po prostu przegraliśmy.Nasz eksperyment zakończył się fiaskiem.Te wszystkie lata poszły na marne.Mutanci nie mają szans na przeżycie w naszym społeczeństwie.To nie twoja wina.- Nie można tu mówić o winie.Nie żałuję niczego.Żal mi po prostu dzieciaków.Żal mi ciebie i siebie.W gruncie rzeczy byliśmy naiwnymi idiotami, którzy wierzyli, że świat jest lepszy niż nam się wydawało.Polityka ma swoje prawa, a tego nie wzięliśmy w rachubę.Planując eksperyment trwający kilka wieków powinniśmy byli uwzględnić również rozwój społeczeństwa, w którym żyjemy.Zbyt daleko oderwaliśmy się od rzeczywistości.Byliśmy pochłonięci lotami i długowiecznością.To kosztuje.- Teraz trzeba spróbować pomóc im za wszelką cenę.- Obawiam się, że oni już nie potrzebują naszej pomocy.Przynajmniej nie w takim sensie jak dotychczas.Borisov nieświadomie zintegrował ich w grupę złączoną najsilniejszą z możliwych więzi: poczuciem obcości na Ziemi.W tej chwili rozpoczęli własną grę, w której to my jesteśmy pionkami.- Obawiasz się jeszcze czegoś? Hildor pokręcił głową.- Nie wiem.Uświadomiłem sobie, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć tego, co oni wymyślą.W każdym bądź razie mają jakiś plan, o którym nam nie mówią.A jeżeli nie mają go jeszcze, to wkrótce dojdą do niego.- Nie wierzę, żeby nam coś groziło z ich strony.- Bzdura! Nie o nas chodzi - żachnął się Hildor.- Są zbyt aroganccy.Przekonani o własnej wyższości.Niezniszczalni.I wiedzą, że nie ma takiego miejsca na Ziemi, w którym mogliby się ukryć dłużej niż na kilka lat.Pójdą na całość.Oni albo ludzkość.- Chyba odmawiasz im inteligencji, którą sam ich obdarzyłeś.Chcą dostać Feniksa i na jakiś czas odlecieć.Nie traktuj ich jak bogów.W kosmosie nic z tego statku nie zrobią.Nie są w stanie przerobić go na jakąś super broń.- Mówiłem ci, że się starzeję.Nerwy i wyobraźnia - Hildor dopił resztkę koniaku i odstawił kieliszek na stolik.- Muszę spalić dwóch swoich ludzi, żeby Borisov dostał wszystkie informacje, które dzieciaki chcą mu przekazać.Mówiłem ci kiedyś, że mam około dwudziestu ludzi, którym mogę ufać i którzy są odpowiednio wysoko postawieni, żeby zagwarantować skuteczność działania.Przed alarmem poświęciłem jednego, żeby Oconnor dowiedział się, co naprawdę zamierza Borisov.Teraz muszę ruszyć jeszcze dwóch.Zostanie mi więc na decydującą rozgrywkę zaledwie siedemnastu.I trzydziestu mutantów - dodał Sonorov - nie zapominaj o nich.* * *Wiceprezydent Oconnor marzył.Wyciągnięty niedbale w miękkim, skórzanym fotelu ustawionym na tarasie jego posiadłości pod Genewą, w myślach siedział już na prezydenckim fotelu.Na stoliku obok spoczywała cała dokumentacja, którą dostarczył mu Hans.Na samym wierzchu leżał projekt przemówienia, które zamierzał wygłosić w Parlamencie.Cyfry mówiły same za siebie.Borisov miał przed sobą jeszcze miesiąc życia jako polityk.Dla Oconnora był już trupem.Przez chwilę igrał z myślą dogadania się ze swoim przełożonym.Myśl ta wydała mu się warta głębszego zastanowienia i odnotował sobie w pamięci, że musi to rozważyć.Hans Vir spisywał się wyśmienicie.W ciągu niebywale krótkiego czasu rozpracował Borisova i Boko.To oczywiście mogło się wydawać podejrzane, ale przecież najważniejsze było wpaść na pomysł powiązania prezydenta i jego najbliższych współpracowników z mutantami i Wolnymi Genami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript