[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Tak się nie zachowują zwykłe panny.A czym się różnią zwykłe odniezwykłych? Otóż tym, że niezwykłe mają również niezwykłe życie. Aha domyśliłam się. Stryj sądzi, że przez biuro detektywów dowiemy się o tejkobiecie rzeczy, które by ją kompromitowały. Tak potwierdził. A jeżeli nie kompromitowały, to w każdym razie, które by namumożliwiły zaszachowanie jej ze swej strony.Musimy wziąć pod uwagę fakt, że nie wiemy,34w jakim stadium pertraktacji znajduje się z nią Jacek i jak się do niej ustosunkowuje.O ilejednak mogłem sobie wyrobić o nim sąd, raczej skłonny jestem przypuszczać, że nicpozytywnego w tym kierunku nie zrobił.Zapewne ogranicza się do perswazji, które na niąmają tyle wpływu, ile groch na ścianę. I ja myślę tak samo. Właśnie.W tych warunkach oczywiście jego pozycja jest prawie beznadziejna.Natomiast jeżeli będziesz mu mogła dać do ręki jakieś środki walki, kto wie, czy rzecz nieprzybierze zupełnie innego zabarwienia.To jedno.Drugi kierunek naszych poczynań jest niemniej trudny.Mianowicie będę starał się osobiście poznać tę panią. Stryj? Tak, ja. Ale w jakim celu? By się z nią rozmówić? Ach, bynajmniej.By ją poznać.Każdy człowiek ma jakieś słabe strony.A zwłaszczakobieta.Każdy człowiek może się z czymś wygadać, a zwłaszcza kobieta.Każdy człowiekulega nastrojom, a zwłaszcza kobieta.Otóż wyzyskać to wszystko będzie moim zadaniem.Ponieważ zaś miss Elisabeth Normann nie robi wrażenia ani osoby brzydkiej, aniodpychającej, przypuszczam, że podejmując się tego zadania, nie narażam się na rzeczprzykrą. No, dobrze.A w jaki sposób stryj ją pozna? Od razu powiedziałem ci, że to nie będzie rzeczą łatwą.Z zebranych dotychczas przezemnie wiadomości wynika, że dama ta nie widuje się z nikim, nie telefonuje prawie wcale.Oczywiście są to informacje służby hotelowej.Oczywiście poza hotelem może miećznajomych, z którymi się spotyka.Dla poznania jej będę się tedy musiał uciec do jakiegośtriku, do jakiejś sztuczki. Ma już stryj pomysł? Na razie mam ich za dużo i póki nie wpadnę na właściwy, nic w tym kierunku nieprzedsięwezmę w obawie przed zepsuciem całej sprawy.Następnie stryj wydobył z kieszeni kartkę, gdzie miał już zanotowanych kilka adresówbiur wywiadowczych w Brukseli.Po krótkiej naradzie wybraliśmy jeden z nich, wzbudzającynajwiększe zaufanie.Stryj sam miał zająć się korespondencją z tym biurem.%7łegnając się jeszcze ostrzegłam go: Trzeba pamiętać, że ta kobieta na pewno zna moje panieńskie nazwisko.A w każdymrazie nietrudno będzie jej się tego dowiedzieć.Otóż stryj nie może jej się przedstawić jakoNiementowski, bo wówczas z miejsca nabrałaby podejrzeń.Uspokoił mnie z ironicznym uśmiechem. Nie bój się.Gdybym wszystkim kobietom przedstawiał się swoim nazwiskiem, oddawna musiałbym założyć harem. Jaka szkoda pomyślałam sobie że nie znałam go wtedy, gdy był młody.Przed ośmiulaty był dla mnie uosobieniem pożeracza serc.Wszystkie moje koleżanki, które go znały, byłytego samego zdania.Pisywały doń listy, usiłowały zdobyć jego fotografię i wystawały podjego willą.Niestety, dla biednej Lilki skończyło się to tak smutno.Ciekawa jestem, czy jejmąż wie o tym.Słyszałam, że się bardzo kochają.Muszę do niej kiedyś napisać.Po powrocie do domu zastałam bombę.Ledwie otworzyłam drzwi wejściowe, gdy doprzedpokoju wbiegła ciotka Magdalena i piorunując mnie spojrzeniem powiedziała szeptem: Dobrze, żeś przyszła.Czeka tu ktoś na ciebie.W pierwszej chwili przeraziłam się.Chociaż Robert jest taki opanowany i taki rozsądny,mogło mu nagle strzelić do głowy, by tu wstąpić.Wprawdzie nie powiedziałam mu swegonazwiska, ale zna mój numer telefonu.Przez biuro numerów nietrudno się dowiedzieć, dokogo należy.Prosiłam, by tego nie robił, i obiecał mi, a w jego obietnice bezwzględniewierzę.Lecz rozumiem również, że są takie chwile, w których mężczyzna nie może35zapanować nad swoimi porywami.(Jest to nawet ładne).Mimo woli zaczerwieniłam się, lecznastępne słowa ciotki rozwiały moje obawy.Ciotka mierząc mnie druzgoczącym spojrzeniemdodała: Przyszedł znowu pośrednik w sprawie placu.Zdumiałam.W żadnym wypadku nie mógł to być stryj.Zostawiłam go przecież wcukierni. Dziwnie się zmienił syknęła ciotka. Teraz wcale nie przypomina swojegopoprzedniego wyglądu.A może jest to jakiś oszust-prestidigitator, który charakteryzuje się dokażdej wizyty?To powiedziawszy sapnęła i wyszła do jadalni, z lekka trzasnąwszy za sobą drzwiami.Weszłam do salonu.Przy lustrze na brzeżku krzesła siedział mały, tłusty jegomość, oczerwonych policzkach i kartofelkowatym nosie.Gdy zerwał się na równe nogi, wcale nieprzybyło mu wzrostu.Omal nie roześmiałam się na myśl, że stryj Albin mógłby się takcharakteryzować.Mały, owalny człowieczek, idealnie łysy, miałby wielkie szansę występującw panopticum jako człowiek-jajko.Długo i obszernie zaczął mi wyjaśniać sprawę placu na %7łoliborzu, cen rynkowych ikandydatów na kupno.Mówił szybko z tym nieznośnym ugrzecznieniem, które cechuje ludzizle wychowanych.Myślę, że jest to ich broń przeciw wyrzuceniu za drzwi.Człowieknarażony na obcowanie z takim typem zniewolony jest do uprzejmości pomimo odczuwanegowstrętu.Nie słuchałam zresztą tego, co mówił.Aamałam sobie głowę, jak wykręcić się przedciotką.Wreszcie w tyradę pośrednika zdołałam wedrzeć się kilkoma słowami, wyjaśniając, żeabsolutnie nic nie wiem o placu i że ta sprawa obchodzi tylko mego męża
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|