[ Pobierz całość w formacie PDF ] .A pułkownik cudzoziemskiego regimentu jazdy winien jest posłuszeństwo tylko trzem osobom: dostojnej księżnej Se Potres, naczelnemu dowódcy jej armii oraz panu.Powiedz mi pan, proszę, czy to moja siostra rozkazała mię zabić? A może sam wydałem taki rozkaz?— Czy zarzuca mi pan.Na honor, panie hrabio, przecież.Pan nie może wierzyć w to, co mówi.Niepodobna, byś uwierzył w coś takiego! — zawołał Se Bouxienes, wokół którego nagle zrobiło się dużo wolnego miejsca.Odwróciłem się doń plecami.Żal mi było tego uczciwego człowieka, lecz skądinąd zasłużył sobie na to, co go spotkało.Bo w samej rzeczy, choć opowieść o spisku (w każdym razie tak, jakem to przedstawił) była bajką, to oficer dowodzący szarymi rajtarami odebrał od kogoś rozkazy.I wykonał je, za plecami swego przełożonego.Źle to świadczyło o szacunku, jakim cieszył się ów przełożony.— Wybacz mi pan, generale — rzekłem do gospodarza — że uczyniłem z twego domu coś na kształt pokoju przesłuchań.Nie ośmieliłbym się tak postąpić, gdyby sprawa była mniej nagląca.Ale lada chwila do Lens-Re-Toy może wpaść cała armia kurierów, wiozących niebywałe rozkazy, nie wiadomo od kogo pochodzące, choć pozornie nic nie można będzie zarzucić ani pieczęciom, ani podpisom.I jeśli wszystkie te rozkazy zostaną wykonane, ze skrupulatnością podobną do tej, jaką miałem możność obserwować na trakcie, to skutki będą straszliwe.Ocaliłem dziś życie tylko dlatego, żem miał szczęście.— Czyń, hrabio, co uważasz za słuszne — surowo powiedział kaleka.— Przyniosłeś okropne wieści i rozumiem powagę sytuacji.Podziękowawszy gospodarzowi ukłonem, znów zwróciłem się do obecnych.Ludzie ci stali w miejscu, wymieniając pospieszne uwagi.Odprowadzono kobiety ku fotelom i krzesłom; kilku młodych szlachciców dokładało starań, by zapewnić je o swoim oddaniu i otoczyć tkliwą opieką.Nikt nie ważył się opuścić pokoju.Przecież, wobec wieści o szeroko zakrojonym spisku, wyglądałoby to na ucieczkę.— Kto dowodzi strażami w mieście? — zapytałem.Wymieniono nazwisko pana Del Eąuet — oficera tępego i niezbyt sumiennego; zresztą najlepszym świadectwem jego żołnierskiej wartości był sposób, w jaki pełniono warty przy bramie.— Panie, czy zechcesz wyświadczyć mi przysługę? — zwróciłem się do jednego z młodych ludzi, zupełnie mi nie znanego.Racz pan, proszę, odszukać oficera, którego nazwisko słyszałeś, i poproś go, by stawił się tutaj.Szlachcic skłonił się i wyszedł natychmiast, mile połechtany zaufaniem, które mu przy wszystkich okazałem.— Panie Renne, cieszę się, że tu jesteś — powiedziałem, spoglądając na innego mężczyznę, skromnie stojącego przy oknie.— Trzeba, byś złożył wizytę panu burmistrzowi.Obudź go, jeśli będzie trzeba.— Co mam powiedzieć panu burmistrzowi? — zapytał rajca, podchodząc.— Że wszelkie listy, jakie otrzyma z Ammene^ otwarte być mogą tylko w mojej obecności.Powiedz pan, że w przeciwnym wypadku zawarte w tych listach polecenia będzie pan burmistrz łaskaw wypełnić na własną odpowiedzialność, nie ma bowiem gwarancji, że istotnie wydane zostały przez osoby, których podpisy ujrzy.— Natychmiast idę do pana burmistrza.— Dziękuję, panie Renne.Jesteś pan nieoceniony.Rajca skłonił się i wyszedł.Burmistrz miał w ręku policję Lens-Re-Toy.Na jakiś czas uczyniłem ją bezużyteczną.— A teraz, generale, czy zechciałby pan odstąpić mi jakiś pokój, gdzie mógłbym odbyć kilka poufnych rozmów? — zapytałem, prosząc gospodarza gestem o wyrozumiałość.— Mój gabinet.Wybaczy pan, hrabio, nieporządek, jaki tam panuje, ale jest to pokój, z którego już nie korzystam, bo korzystać nie mogę.To rzekłszy, gospodarz posłał przodem służącego, by zapalił świece w gabinecie, drugiego zaś wyznaczył mi na przewodnika.Wymieniłem trzy nazwiska.Noszący je mężczyźni spojrzeli po sobie, po czym udali się za mną.— Proszę panów, byście poczekali — rzekłem do dwóch szlachciców zaraz za progiem wielkiej sali z łożem.— Pana zaś, Se Bouxienes, proszę ze mną.Oficer, wciąż jeszcze oszołomiony i blady, w milczeniu spełnił polecenie.Przekroczywszy próg gabinetu, odprawiłem służbę i kazałem mu siadać.— Wybacz mi pan zarzuty, które postawiłem ci publicznie — powiedziałem z ogromną powagą, zajmując miejsce za stołem.— Oczyszczę cię z nich przy pierwszej sposobności, bo wiem, że nie jesteś winien.Teraz jednak musiałem tak postąpić i zaraz przekonasz się dlaczego.Otóż uczyniłem cię bez mała jednym ze spiskowców, czy nie tak?— Przyznam — rzekł oficer niepewnie — że udało się panu znakomicie, panie hrabio.Jeśli jednak nie posądza mnie pan, to przysięgam, że nie rozumiem.— Nie, nie posądzam.Ale słuchaj pan, bo czasu jest mało.Gdzie masz czarnych rajtarów?— Tutaj, w Lens-Re-Toy.— Bardzo dobrze.Poślesz ich natychmiast do Ammene z rozkazem rozbrojenia dragonów księżnej Se Potres.— Dragonów księżnej?— Nie inaczej.Oficerowie tego pułku przynależą do spisku.Se Bouxienes zadrżał
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|