[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Fotografię miała schowaną w neseserze, w górnej kieszonce. Chybaś nie ubawiła się zanadto mówił Paweł mój stryjeczny brat robi wrażenie sensata icierpiętnika.zdaje się nawet, że produkuje jakieś utwory literackie.Nie zauważyłaś tego? Co? ocknęła się z zamyślenia Marychna.Nie mogła pozbyć się myśli, że Krzysztof widział fotografię. Mówiłaś, że czytuje ci często poezje, ciekaw jestem, czy też ich nie płodzi? Ależ nie! On czytuje cudze poezje. Diabelnie romantyczny.Czasami działa tym na nerwy.I co? Wciąż patrzy na ciebie, jakkot na kiełbasę?.Pewno na krok cię nie puszczał od siebie? Ja tak nie lubię o tym mówić spróbowała bronić się rozkapryszoną minką Marychna.Paweł jednak nie ustępował: Powiedz mi, czy on jest zupełnie normalny? Jak to, czy normalny?. Marychna zbladła jak płótno.Na szczęście Paweł zapalał papierosa i tego nie dostrzegł. No, czy mu niczego nie brakuje, czy zachowuje się, powiedzmy, w łóżku tak jak ja?Marychna odwróciła się i szepnęła prosząco: Pewnie, że tak.Ty jesteś taki niedobry.Ja się wstydzę o tym mówić. Hm.to dziwne.Można było przypuszczać, że mu tego i owego brak. zaśmiał się ci-cho zatem jest w porządku i zdrów.Dlaczego tedy to zastępstwo.Słuchaj, Marychno, czyon ci nic nie opowiadał o swojej służbie wojskowej? Nie.Pokazywał tylko książeczkę wojskową. Tak.Gdy wróci, będę miał do ciebie pewną prośbę.Marychna nic nie odpowiedziała.Nieprzyjemność całej rozmowy była niczym w porów-naniu z obawą, która nie dawała jej spokoju: Czy Krzysztof widział u mnie fotografię?.Po powrocie do domu, jeszcze w futrze i w kapeluszu, wydobyła neseser, otworzyła i zaj-rzała do górnej kieszonki.Fotografii nie było.132Gorączkowo zaczęła przerzucać zawartość neseseru, przejrzała obie walizki już puste iwszystko to, co wypakowała do szafy i do komódki.Nie, nie mogła uwierzyć w to, by jej niebyło: Na pewno się znajdzie, na pewno się znajdzie powtarzała nie przerywając poszuki-wań.Przecie nie mogła jej zgubić!.A zatem pozostawała tylko jedna ewentualność: Krzysztofznalazł fotografię i zabrał.Nie, to niemożliwe, dlaczego nic nie powiedział o tym?.Jest taki zazdrosny, a w dodatkufotografia Pawła, którego nienawidzi.Marychna nie mogła zasnąć tej nocy.133Rozdział IXW zachodnim kącie wielkiego czworoboku, zajmowanego przez fabrykę Dalczów, stałparterowy budynek z czerwonej cegły.Na drzwiach przybita była tabliczka: PracowniaChemiczna.Laboratorium zajmowało trzy obszerne pokoje, w pierwszym, przeznaczonymdo grubszych robót przygotowawczych, pracował chudy jak tyka laborant w granatowymkitlu, który w wielu miejscach pokryty był różnymi plamami od żrących kwasów i farb.Wdrugim pracował Ottman, trzeci stanowił rodzaj składu.W tym budyneczku, do którego prawie nie dobiegał hałas z wielkich hal fabrycznych, do-konywały się badania stopów na panewki do maszyn szybkobieżnych, próby lakieru i sma-rów.Wąskie, długie stoły, zastawione szeregami flaszek z odczynnikami, słoje różnegokształtu, palniki gazowe, cylindry, lejki, probówki różnej wielkości, kolby, zlewki szklane iporcelanowe, tygle grafitowe i platynowe, aparaty Kipa, wiskozymetry, deflegmatory, suszar-ki i piecyk szamotowy obok dmuchawki, napędzanej małym elektromotorem.Było to królestwo inżyniera Ottmana, jego wyłączne, dla wszystkich obojętne, niezrozu-miałe, prawie niepotrzebne.Majstrowie i magazynierzy, wysyłając próbki do analizy, mówili pogardliwie: Zanieś to do kuchni.Czyż mogli pojąć, że w tym oto niewielkim, podobnym do stróżówki, budyneczku z czer-wonej cegły mieści się szyfr do odczytywania największych, najwspanialszych tajemnicświata! %7łe tu pod soczewką mikroskopu czy w nieuchwytnym dla oka drgnięciu wagi anali-tycznej może zrodzić się coś, co wstrząśnie egzystencją całej ludzkości, że tu w tym prawieniepotrzebnym, zaledwie tolerowanym dodatku do potwornego cielska fabryki metalurgicznejmieści się gruczoł, którego sekrecja może stać się eliksirem życia lub jadem śmierci dla ca-łych pokoleń, ba, dla całej cywilizacji.Głupcy.Nie rozumieją, że przechodzą obojętnie obok nowego szybu wświdrowującego sięw głąb tajemnic przyrody, obok zródła, z którego wypłynie może decydująca o ich przyszło-ści siła
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|