Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Buffalo Bili i Żyd Wieczny Tułacz! Oto było nasze wielkie finalel Zwieńczenie dzieła.Trzy siostry wysłuchały tego z nienaganną cierpliwością, dopiero potem znów 148się odezwały.— Chciałyśmy poprosić cię o pewną przysługę — stwierdziła księżniczkaTayaratuka.— W zamian pragniemy coś ci podarować.— Prośby wasze są moim obowiązkiem — odparł odruchowo Elryk.— A twoje naszą powinnością — oznajmiły siostry, najwyraźniej równie do-brze znające rytualne formułki.Księżniczka Tayaratuka opadła na jedno kolano i przyciągnęła Elryka do siebie, aż i on uklęknął naprzeciwko.— Dobra wszelkiego ci życzę, mój panie — powiedziała, nadstawiając czo-ło do pocałunku.Potem nastąpiła dłuższa ceremonia, w trakcie której wszyscy przemawiali do wszystkich i obcałowywali się na finał.— Jak mogę wam pomóc, siostry — spytał Elryk, odpracowawszy jeszcze po-trójny pocałunek przyjaźni.Melnibonéańska krew aż wrzała w nim, a tęsknota do ojczystej krainy powracała uporczywymi falami.Te kobiety były równe mu stanem, tak zatem błyskawicznie zaistniała pomiędzy całą czwórką specyficzna więźsilniejsza nawet od braterstwa krwi, silniejsza od miłości, nie będąca jednak ciężarem czy zawadą.Elryk pewien był, że umiejętności magiczne tych kobiet równać się mogą z jego własnymi, z poprawką, rzecz jasna, na ich wyczerpanie długo-trwałymi poszukiwaniami.Znał dotąd wiele potężnych i wspaniałych niewiast, wliczając w to i ukochaną Cymoril, i Myshellę z Tańczącej Mgły, czarodziejkę, której nie tak dawno służył, ale te tutaj księżniczki robiły na nim największe wra-żenie (jeśli, oczywiście, chwilowo nie liczyć Róży) spośród spotkanych od chwili, gdy złamany opuścił płonący nad ciałem ukochanej stos pogrzebowy Imrryru.— Pochlebia mi, że mnie szukałyście, dostojne — powiedział, dając sobiechwilowo spokój z upiornie dobrymi manierami i przechodząc na bardziej pospolitą mowę.— Jak mogę wam pomóc?— Chcemy pożyczyć twój miecz, Elryku — odparła Shanug’a.— Pożyczyć go możecie, moje panie, ale razem ze mną, bym mógł dla waswładać tym orężem — zgodził się dwornie pamiętając o honorze szlachcica, nie zapominając jednak o grozę budzącym duchu jego ojca, który, kto wie, może czai się gdzieś w pobliżu gotów na byle znak zagrożenia wskoczyć na zawsze w osobę Elryka.A czy Gaynor nie pożądał Czarnego Miecza?— Nie spytałeś, po co chcemy go pożyczyć — powiedziała Mishiguya, siada-jąc obok Róży i sięgając po jeden z małych owoców leżących na oparciu kanapy.— Nie jesteś ciekaw naszej propozycji?— Oczekiwałbym, że pomożecie mi tak, jak ja jestem gotów wam pomóc —odparł Elryk rzeczowo.— Ale skoro przywołaliśmy przed chwilą razem ślubo-wanie krwi, jesteśmy już jednym.Nie dzieli nas żaden konflikt interesów.— Nosisz w sobie lęk, Elryku — odezwała się nagle Charion.— Zgodziłeśsię wesprzeć te kobiety, nie mówiąc jednak, czego się obawiasz! — stwierdziła tonem dziecka, bezkompromisowo domagającego się prawdy i uczciwości, nie149rozumiejącego, że niektórzy wolą skrywać głęboko swoje prywatne upiory.— A one przyjęły moje wsparcie również nie dzieląc się ze mną swoimi lę-kami — upomniał albinos dziewczynę.— Wszyscy obecnie żyjemy tylko dziękitemu, że okiełznaliśmy strach, lepiej zatem będzie nie popuszczać tej bestii cugli.Charion przyjęła to wytłumaczenie i umilkła, rzucając jednak pełne złościspojrzenia na Wheldrake’a, że nie poparł jej głośno w tej kwestii.Poeta wołał jednak zachowywać się dyplomatycznie, nie wiedział ostatecznie, jakiej to gry jest właściwie świadkiem ni o jaką stawkę się ona toczy.Mimo to gotów był jednak wziąć w niej udział.— Gdzie chcecie, bym podążył z mym ostrzem? — spytał Elryk.Księżniczka Tayaratuka spojrzała najpierw na siostry, otrzymując od nich milczącą zgodę na wyjawienie sprawy.— Nie potrzebujemy twojego ramienia, by władało mieczem.Wyraziłyśmysię dosłownie.Chcemy pożyczyć twój runiczny miecz, Elryku.Zaraz wszystko wyjaśnię.I opowiedziała im o świecie, w którym życie płynęło w harmonii z naturą.By-ło tam ledwie kilka miast, zaś osady wznoszono tak, by nie naruszyć piękna gór, lasów, dolin czy strumieni, tak by ktokolwiek odwiedzający ten plan nie mógł na pierwszy, a nawet na drugi rzut oka orzec, że jest to ziemia zamieszkana.W koń-cu jednak nadciągnął Chaos, a wiódł go Gaynor Przeklęty.Najpierw poprosił ich o gościnę, a potem zdradził, podobnie jak wielu innych w dziejach, wzywając swego patrona, który niezwłocznie wywarł na całej krainie piętno Chaosu.— Otaczające ten ląd Ciężkie Morze dobrze chroniło nas dotąd przed poten-cjalnymi wrogami, mało kto w ogóle widział kiedykolwiek naszych pobratymców.Lasy były tu gęste a rzeki kręte, toteż nikt nie ryzykował życia po to tylko, by sprawdzać bajania zawarte w starych legendach, które mogły powstać w innych częściach świata.Bez przesady można stwierdzić, że żyło nam się tu jak w raju.Na dodatek nie działo się to niczyim kosztem i nie miało złych konsekwencji dla nikogo, nawet dla zwierząt, również dzikich, które tu bytowały.Nadeszło jednak kilka dni i nocy okropnych i wszystko to przeminęło, a my sami musieliśmy za-barykadować się w enklawach, tej podobnych, gdzie dzięki naszym czarom życie mogło toczyć się po staremu, jak za czasów sprzed przybycia Chaosu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript