Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Może ktoś się pomylił w zaklęciu? Albo może to skutek tych wszystkich czarów,które na mnie rzucano? Pomieszały się ze sobą i coś poszło nie tak, jak trzeba. Nie martw się.Kiedy odzyskasz własną postać, popracujemy również nad twojąpamięcią  pocieszał ją Kedrigern.Księżniczka jednak nie dała się pocieszyć. Nie dość, że jestem ropuchą, to jeszcze ropuchą pozbawioną wspomnień!  jęk-nęła. Przecież pamiętasz nasze wspólne przeżycia.A wczoraj wieczorem rozpoznałaśBess. To prawda. I na pewno pamiętasz Tristavera.I Grodzia.I Conhoona, Buroka, i Rhysa apGwalltera.Nie mogłaś zapomnieć Rhysa ap Gwalltera. Pamiętam ich wszystkich.Pamiętam dzień, kiedy przybyłeś nad trzęsawisko i jakiwydawałeś się smutny i samotny, gdy ujrzałam cię po raz pierwszy.Nie wiedziałam, kimjesteś, ale pomyślałam, że jesteś bardzo przystojny. No widzisz  rozpromienił się Kedrigern. Chociaż nie nazwałabym cię eleganckim czy wytwornym. ciągnęła. O ile pa-miętam, nosiłeś ten sam strój co teraz.Ale miałeś uczciwą, miłą twarz. Twoja pamięć wydaje mi się doskonała, kochanie. Ale nie sięga zbyt daleko wstecz.Zanim przybyłeś, było tylko jedno wielkiebagno. Zajmiemy się tym, jak tylko zdejmiemy z ciebie zaklęcie  zapewnił ją Kedrigern. Jesteś gotowa do dalszej podróży? Opuszczamy trzęsawisko? Będziemy jechać skrajem bagien jeszcze przez parę dni.Znajdziesz niejedną oka-51 zję, żeby sobie popływać.Księżniczka wskoczyła na jego wyciągniętą dłoń, a stamtąd na ramię.Kiedy usa-dowiła się wygodnie, Kedrigern dosiadł konia.Droga wznosiła się nieco w tym miej-scu, była więc stosunkowo sucha i twarda.Wierzchowiec ruszył równym kłusem.AniKsiężniczka, ani Kedrigern nie odzywali się przez jakiś czas; nagle czarodziejowi przy-szła do głowy pewna myśl. Jak sądzisz, moja droga, ile czasu spędziłaś w bagnie?  zapytał. Och, co najmniej.no, sporo czasu.Może nawet rok.Albo kilka lat. Jesteś pewna, że nie dłużej? Rozważała pytanie przez chwilę. Możliwe.W bagnie wszystkie dni wydają się takie same.Dlaczego pytasz? Po prostu byłem ciekaw.Wędrowali skrajem trzęsawiska, a Kedrigernowi wciąż tkwiła w myślach uwagaKsiężniczki o monotonii życia w takim otoczeniu.Po kilku dniach miał wrażenie, żespędził tu wiele lat, czekając, aż zdarzy się coś interesującego.Pomimo wszelkich kąpie-lowych zalet, bagno nie było miejscem atrakcyjnym dla czarodzieja.Na koniec opuścili Smętne Trzęsawisko i zagłębili się w Mroczny Bór, miejsce ponu-re, ale nie tak wilgotne jak bagna i niezwykle ciche.W nocy spali głęboko, bezpieczni zaostrzegawczym zaklęciem, rozciągającym się niemal na odległość dwustu metrów wewszystkich kierunkach.Znalezli kępy delikatnej młodej trawy dla konia, liczne zródłaczystej zimnej wody do picia i na kąpiele dla Księżniczki.Kedrigern odkrył, że żyznaziemia rodzi wiele rzadkich i użytecznych ziół.Podróż po bitym szlaku była łatwai wygodna.Nie mieli żadnych powodów do obaw, nie widzieli ani śladu zagrożenia.A jednak, mimo niewątpliwych udogodnień, jakie las oferował podróżnym, Kedrigerni Księżniczka czuli się tutaj nieswojo.Dostrzegli parę ptaków, ale nie słyszeli ich śpiewu.Od czasu do czasu po pniu prze-mknęła wiewiórka, ale nie widać było innych śladów życia.Cisza, początkowo koją-ca, z czasem zaczęła się wydawać przygnębiająca, wręcz złowróżbna.By podnieść sie-bie i Księżniczkę na duchu, Kedrigern próbował recytować poezje, ale dzwięk samot-nego głosu we wszechogarniającym milczeniu brzmiał zgoła pogrzebowo, więc czaro-dziej nie przebrnął nawet przez pierwszą zwrotkę  Wesołego kuglarza.Po tej próbieoboje milczeli przez długi czas. Jak daleko jeszcze do zamku Panglundera, Keddie?  spytała Księżniczka, kiedypo południu zatrzymali się na odpoczynek. Już niedaleko.Powinniśmy tam zajechać jutro o tej porze. Niebiosom niech będą dzięki.To przygnębiające miejsce.Miałam niemal wraże-nie, jakby smutek unosił się w powietrzu  powiedziała Księżniczka z drżeniem. Rzeczywiście, dość tu ponuro  zgodził się czarodziej. Parę lat temu było tuo wiele więcej ruchu.Podróż przez Mroczny Bór w tamtych czasach niejednego kosz-52 towała życie.Zbóje, rabusie, i bandyci, dzikusy, złodzieje, barbarzyńcy.rodzina trolli.samotny ogr,.wszyscy bardzo niesympatyczni. Przynajmniej coś się działo. Niewątpliwie.Morderstwa, rabunki, gwałty, tortury, grabieże, orgie, masakry.nikt się nie nudził w Mrocznym Borze.Panglunder położył temu kres. Wygląda na to, że położył kres wszystkiemu. Panglunder to bardzo sumienny człowiek.Przez pewien czas oboje milczeli w zamyśleniu, potem Księżniczka odezwała sięznowu: Wydaje mi się, że chodzi o coś więcej niż nieobecność zgiełku i tłumów.Jakby całylas był przesycony smutkiem, zgryzotą , i przygnębieniem. Dziwne, że tak mówisz.Istnieje pewna legenda o Mrocznym Borze.W tych okoli-cach nie ma kawałka ziemi, z którym nie wiązałaby się jakaś opowieść. Jaka legenda? No, wiesz, dzielny król, piękna królowa, zły czar rzucony na ich jedyne dziecko,rozpacz, ból, w końcu wszystko się wali i tylko wiatr wyje w ruinach, opłakując utra-cone szczęście.Nic specjalnego. Mógłbyś przynajmniej okazać trochę współczucia  zauważyła Księżniczkaz lekką irytacją. Moja droga, ciągle się słyszy podobne historie.Wystarczy, że się zawali obora, a za-wsze znajdzie się pod ręką jakiś chłop, gotów przypisać to złym czarom.Nierzadko jestto po prostu kwestia wadliwej konstrukcji i tandetnego wykonania, ale legendy nigdynie podają takiej przyczyny.O wszystko obwinia się czarodziejów albo czarnoksiężni-ków i ich zaklęcia. A twoim zdaniem dlaczego Mroczny Bór jest taki ponury?Kedrigern zamyślił się nad jej pytaniem.Wstał, w zamyśleniu otrzepał płaszczi ukląkł, żeby podnieść Księżniczkę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript