Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nigdy nie potra­fił odnaleźć w tym sensu, ale tak już bywa z bajkami.Nie bardzo wie­rzył, że Berrian była królewną w przebraniu.Wolał jednak poślubić Berrian niż jakąś królewnę.Hamarak nie znał się na królewnach.Nie zaprzyjaźnił się z Lui­zą, chociaż podróżowali razem.Poza tym Luiza była mieczem.Nawet król nie miał obowiązku ożenić się z mieczem.Jedyną inną księżniczką, jaką znał, była żona czarodzieja, skrzydlata dama.Wy­dawała się miła, ale podobnie jak Luiza lubiła dyrygować innymi i urządzać wszystko po swojemu.Czarodziej chyba tego nie zauwa­żył, ale Hamarak - owszem.Berrian była zupełnie inna.Oczywiście należało też myśleć o posagu.Król zawsze żenił się z kobietą, która wnosiła mu w wianie prowincje, zamki i skrzynie ze złotem albo powodowała podpisanie wieczystych traktatów o poko­ju i przyjaźni.W przypadku Berrian posag ograniczy się pewnie do wyrobów piekarskich.Niestety chleb, bułeczki, rogaliki, ciastka i pla­cuszki, chociaż smaczne, nie zastąpią zamków i prowincji.Właściwie to lepiej, pomyślał Hamarak.Ciastka sprawiały znacz­nie mniej kłopotu niż prowincje pełne chciwej szlachty, głodujących wieśniaków, rabusiów, czarowników i tak dalej.Zarządzanie samym Dendorrik będzie dostatecznie trudne bez dodatkowych obciążeń.Nawet skrzynie złota i klejnotów sprawiały kłopoty, ponieważ wywo­ływały w ludziach chciwość i zazdrość, co prowadziło do napadów i najazdów.Ciastka nigdy nikogo nie skrzywdziły.Królowanie to samotny zawód, a zamek to samotne miejsce.Berrian mogłaby uprzyjemnić mu życie.Po co być królem-wojownikiem-czarodziejem, jeśli nie można sobie uprzyjemnić życia? Hama­rak starannie przemyślał tę kwestię.Sen bez snów- Nazywa się Blamarde.Ślicznie, prawda? - zagadnął Kedrigern.Stał obok Dyraxa, spoglądając na śpiącą królewnę.Blamarde leżała pośrodku szerokiego, wygodnego łoża.Mi­sternie haftowana kołdra okrywała ją prawie do ramion.Głowa królewny była lekko obrócona na bok, usta rozchylone.Długie zło­te włosy rozsypały się na poduszce niczym aureola.Jedna dłoń spo­czywała przy policzku, zaciśnięta w piąstkę uroczym dziecinnym gestem.- Tak ją znalazłem, mistrzu Kedrigernie - wyjaśnił nerwowo Dyrax.- Wcale jej nie dotykałem.- Dobrze, że na mnie zaczekałeś, Dyrasie.A teraz śmiało.Poca­łuj ją.Przerwij czar.Zrób tu trochę ruchu - zachęcił go czarodziej.Dyrax spojrzał na królewnę, na czarodzieja i znowu na królew­nę.Przestąpił z nogi na nogę, ale nie zbliżył się ani trochę do Bla­marde.Wreszcie powiedział:- Musiałbym wejść do jej łóżka.- Z całą pewnością.- Ale jeśli wszyscy się obudzą i znajdą mnie w łóżku królewny.- Dyrax z zakłopotaniem potrząsnął głową i odsunął się od łóżka.-Muszę pamiętać o moim honorze, mistrzu Kedrigernie.- Więc bądź honorowy.Ożeń się z nią.-Ale ja jej nie kocham! Kocham inną.Zawsze będę kochał piękną Kressimondę, zawsze, zawsze, mistrzu Kedrigernie!- Nie bądź taki uparty.Blamarde jest ładna i mieszka w ładnym zamku.Wszyscy tutaj wyglądają na miłych ludzi.Poza tym jeśli jesteś honorowy, musisz pomóc królewnie w nieszczęściu.Dyrax rozważał ten argument przez chwilę.Zrobił krok w stro­nę łóżka, spojrzał na Blamarde i powiedział:- Ona jest blondynką.Podobają mi się rude.Włosy Kressimondy są jak jesienne niebo o zachodzie słońca.- Włosy Blamarde są jak złota przędza.Pocałuj ją.Po dalszej inspekcji Dyrax odwrócił się do czarodzieja z po­chmurną miną.- Ona jest za chuda.-Jest smukła, mój chłopcze.Wiotka jak gałązka wierzby.Dalej, pocałuj ją.Dyrax wciąż się wahał.Niespokojnie przebierał palcami, wresz­cie zaczął obmacywać rękojeść miecza.- Ona ma suchą skórę - mruknął.- To kurz - wyjaśnił Kedrigern.Pochylił się nad śpiącą królewną i delikatnie dmuchnął jej w twarz.Mały obłoczek kurzu wzbił się w powietrze.- Widzisz? Zwykły kurz.Leżała tutaj od dawna.- Ma śmieszny nos.- Ma śliczny nos.-1 piegi.Spójrz na te wszystkie piegi.- Wyglądają uroczo.To czarująca młoda dama, Dyraxie.Co z tobą? Gdybym miał sto pięćdziesiąt lat mniej, był kawalerem i śmia­łym księciem, dzikie konie nie odciągnęłyby mnie od niej! Przestań marudzić i pocałuj ją.Zrozpaczony Dyrax wybuchnął:-Jeśli ją pocałuję i ona się zbudzi, będę musiał się z nią ożenić, a ja jeszcze nie jestem gotowy do małżeństwa! Niczego nie dokona­łem! Pocałowanie śpiącej królewny to żaden wyczyn.Chcę zarąbać smoka albo pokonać zastępy wrogów, albo coś w tym rodzaju.Do­piero wtedy mogę się ustatkować.- Pokonałeś zastępy wrogów, żeby dotrzeć do Kressimondy, prawda?- Tak, ale wiesz, co się stało: ukochana kobieta powiedziała mi, że zawsze będzie dla mnie siostrą.Trudno to uznać za wielki czyn, mistrzu Kedrigernie.- Obudzenie królewny z zaklętego snu i uwolnienie całego zamku od stuletniego zaklęcia to wielki czyn, Dyraxie - wytknął mu Kedrigern.Dyrax spojrzał na niego niepewnie, z mieszaniną zwątpienia i nadziei.- Naprawdę tak uważasz? Czy to nie za łatwe?- Łatwe?! Tylko ty możesz tego dokonać! - zawołał Kedrigern.-Jeśli teraz wyjdziesz z sypialni, ci ludzie nigdy się nie obudzą!- Nigdy?- Właśnie.Z drugiej strony - ciągnął czarodziej przyjaźnie, z życzliwym uśmiechem -jeśli zdejmiesz zaklęcie, dopilnuję, żebyś osiągnął nieśmiertelność.Znam człowieka, który stworzy o tobie le­gendę.Więc do dzieła, Dyraxie.Pocałuj królewnę!Dyrax zamrugał szybko i odwrócił się do Blamarde.Rozpiął pas z mieczem i podał czarodziejowi.Potem wlazł na łóżko i na czwora­kach podczołgał się do królewny.Po raz ostatni obejrzał się na Kedrigerna, który ponaglił go gwałtownym gestem.Wreszcie Dyrax nachylił się i dziobnął Blamarde w policzek.Przez chwilę nic się nie działo.Potem królewna westchnęła, nie­znacznie zmieniła pozycję i zaczęła chrapać w delikatnej damskiej tonacji.Dyrax patrzył na nią przez chwilę, potem ze strapioną miną odwrócił się do Kedrigerna.- Nigdy nie miałem szczęścia do kobiet - oznajmił.- Nic dziwnego, skoro zachowujesz się w ten sposób.Zupełnie jakbyś całował swoją babcię staruszkę - fuknął zirytowany czarodziej.- Więc jak mam się zachowywać?-Jak normalny przystojny książę całujący piękną królewnę.Za­chowuj się naturalnie, ty głupku! - warknął Kedrigern.Na twarzy Dyraxa zaświtało zrozumienie.Młodzieniec z zapa­łem kiwnął głową, następnie pochwycił Blamarde w ramiona i zaczął całować jej szyję, usta i ramiona [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript