[ Pobierz całość w formacie PDF ] . To Aleks nie jest prezesem Centrum? Jest.Ale przecie\ nie zajmuje się wszystkim osobiście. Zajrzała do torebki, \eby upewnićsię, czy nie zapomniała biletów lotniczych. Wierz mi, ani jemu nie zale\y na bliskiej współpracy zemną, ani mnie z nim. Zamknęła z trzaskiem torebkę. Podejrzewam, \e jego niechęć do mnie jestnawet większa ni\ moja do niego. Czy coś się stało, kiedy byłaś tam ostatnim razem? Wstawszy z łó\ka, Chris poło\yła dłońna ramieniu siostry. Po powrocie z Cordiny zachowywałaś się niespokojnie, jakby coś cię dręczyło.Uznałam, \e to skutek przepracowania, ale teraz myślę, \e. Lepiej nie myśl przerwała jej lekkim tonem Eve. Nic się nie stało, jedynie potwierdziły sięmoje przypuszczenia, \e Aleksander Bisset to zarozumiały, arogancki gbur.Gdyby całe toprzedsięwzięcie nie było tak wa\ne, chętnie machnęłabym na nie ręką.Bo\e, na samo wspomnienieAleksa ogarnia mnie złość. Widzę. Chris postanowiła jak najszybciej napisać do Gabrielli i o wszystko ją dokładniewypytać. Miejmy nadzieję, \e wasze kontakty będą sporadyczne. Bardzo na to liczę oznajmiła Eve.Słysząc zawziętość w jej głosie, Chris uznała, \e list za długo będzie szedł.Mądrzej będzieporozumieć się z Brie telefonicznie. No dobra, jestem ju\ spakowana.To co, nic rozmyśliłaś się? Odwieziesz mnie na lotnisko? Jasne.Teraz potrzeba nam z pięciu rosłych tragarzy.\eby znieśli twój baga\ do samochodu.Aleksander przyzwyczajony był nie tylko do stałej obecności ochroniarzy, ale równie\fotoreporterów.Towarzyszyli mu niemal na ka\dym kroku.Dlatego starał się stać spokojnie, niekrą\yć od ściany do ściany niczym lew w klatce.Na widok lądującego bezpiecznie samolotuodetchnął z ulgą.Spóznienie wynosiło dwadzieścia minut.Od tygodni nie rozmawiał z Eve.Wszelkie plany ustalenia dokonywane były pisemnie, wdodatku poprzez sekretarki oraz asystentów.Chocia\ od jej wyjazdu z Cordiny minęły ponad dwamiesiące, ich ostatnie spotkanie w stajni na farmie Brie utknęło mu w pamięci tak wyraznie, jakbymiało miejsce zaledwie dzień czy dwa temu.W nocy budził go zapach skóry Eve; w ciągu dnia, gdypopadał w zadumę, widział przed oczami jej twarz.Nie powinien o niej myśleć, ale nie umiał się powstrzymać.Bo jak miał zapomnieć o gorącejfali namiętności, która go zalała, kiedy trzymał Eve w ramionach? Jak miał zapomnieć o \ądzy itęsknocie, która z\erała go niemal codziennie od tamtej pory?Próbował znalezć ukojenie w pracy.Nie pomogło.Obowiązki nie zdołały przysłonić mu obrazuEve.Ojciec wrócił do Cordiny.Odbył się pogrzeb Sewarda.Sprawcy wybuchu pozostawali nieznani,a przynajmniej nikomu nie udowodniono winy.Księstwu zagra\ała destabilizacja, a on wcią\rozmyślał o kobiecie, której nie miał prawa po\ądać.Gdy wysiadła z samolotu, zapragnął jej z podwójną siłą.Musiała być zmęczona podró\ą, mimoto tryskała energią.Włosy, zaplecione w warkocz, miała upięte na czubku głowy, okularyprzeciwsłoneczne zasłaniały pół twarzy.Idąc, mówiła coś do towarzyszących jej osób, a jednocześnieusiłowała wło\yć jaskrawoczerwony \akiet.W prawej ręce trzymała aktówkę, przez lewe ramięprzewiesiła sobie torbę podręczną.W ciągu tych dziesięciu czy piętnastu sekund, jakie upłynęły,odkąd pojawiła się w hali przylotów miejscowego lotniska, Aleksander zauwa\ył ka\dy szczegół jejwyglądu.Szminkę miała startą, policzki lekko zaró\owione.Czerwony \akiet zdobiły złote guziki.Kosmyk włosów wysunął się z warkocza i opadał luzno nad lewym uchem.Przy lewej piersi, wdziurce od guzika, tkwiła biała stokrotka mocno zwiędła.Ciekaw był, kto ją tam umieścił; ktoodprowadził Eve na lotnisko i patrzył, jak jej samolot odrywa się od ziemi.Nagle go spostrzegła.Kolor odpłynął jej z twarzy, i w ruchach pojawiło się napięcie.Niespodziewała się, \e przyjedzie po nią na lotnisko.Wiedziała, \e będzie jakieś oficjalne powitanie, alenie przyszło jej do głowy, \e Aleksander osobiście się pofatyguje.Zupełnie inaczej wyobra\ała sobieich pierwsze spotkanie.Miała być wypoczęta, wykąpana, ubrana w długą wieczorową suknię, którąkupiła specjalnie w tym celu.A do niego, następcy tronu, zamierzała odnosić się uprzejmie, lecz zchłodną rezerwą.Teraz myślała tylko o jednym: jak wspaniale się prezentuje
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|