Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Za nią,prawie dotykając jej zderzaków, sunął ciemnoniebieski chrysler.Na rogu Orange światło zmieniło się na czerwone.Przemykając się wśród samocho-dów, banda motocyklistów znalazła się na wysokości limuzyny.Byli w dżinsach i skó-rzanych kamizelkach włożonych na nagie ciało.Na głowach mieli pirackie przepaski,na stopach sandały.Z dumą eksponowali swe tatuaże,  pieszczochy i stalowe łańcuchyna szyjach.Szybko, niczym rój os, otoczyli limuzynę.Ogromny, jadący na motocyklu marki Harley Davidson, brodacz zastukał grzeczniew tylną szybę limuzyny.- Hej, chłopaki - powiedział, zwracając się do swych kumpli - a może otworzy mipiękna, naga dziewczyna?Rozległ się śmiech.- Ty, z twoją gębą, nie masz szans!314 Brodacz ponownie zastukał w szybę.- Otwórz mi, ślicznotko, bo będą się ze mnie śmiać!Zwiatło zmieniło się na zielone.Samochód ruszył.Motocykliści wyminęli go.- Nie wiesz, jak się do tego zabrać, Johnny! Popatrz.Facet, który to powiedział, jechał na ogromnym, dwukrotnie większym motocyklu.Miał na sobie obcisłe, białe, damskie spodnie w duże fioletowe grochy i niezwykłykapelusz z kwiatami.Przypominał zwariowanego dżokeja jadącego na słoniu.Załomotał w maskę limuzyny.- Hej, dziwko, otwierasz czy nie? Zobacz, jaki jestem przystojny!Rozległy się wybuchy śmiechu.Szyba bardzo wolno opuściła się o kilka centymetrów i wysunęła się przez niąozdobiona złotymi sygnetami męska dłoń.Poruszyła się nonszalancko, a wymowa tegoruchu była jednoznaczna: odsuńcie się.Brodacz zawył z radości.- Nie podobasz jej się, Freddy!Limuzyna dojeżdżała właśnie do skrzyżowania z Heighlands.Po prawej stronie mi-jała oświetlony krzykliwymi neonami Motel 405, po lewej ceglaną fasadę HollywoodHigh School.Z wyrazem złości na twarzy, chłopak w kapeluszu z kwiatami włożył napalce kastet i wściekle tłukąc, usiłował wybić szybę.Była pancerna, odporna na jegociosy.Dochodziło pięć po jedenastej.Ulicą przelewał się tłum.Kolejne zdarzenia, którychświadkami były setki osób, trwały dziesięć sekund.Chrysler z piskiem opon wystrzelił do przodu, przewracając trzech motocyklistów.Wyprzedził limuzynę i zjechał na bok tak ostro, że Johnny i Freddy upadli na chodnik.Samochód gwałtownie zahamował.Tylnymi drzwiami wysiedli dwaj mężczyzni.Byliw eleganckich, ciemnych garniturach i krawatach.Pod ich adresem posypały się prze-kleństwa i pogróżki.Nie spiesząc się, podeszli do leżących na chodniku motocyklistów,którzy usiłowali wydostać się spod swych pojazdów.Zwiadkowie zauważyli, że obaj trzymali w rękach strzelby z obciętymi lufami.Kie-dy Freddy i Johnny zrozumieli, co się święci, było już za pózno.- Hej, chłopaki! - powiedział Johnny.- Nie wygłupiajcie się, to było dla śmiechu.Obaj mężczyzni zbliżyli się do nich.- Chcieliśmy tylko trochę pożartować - jęknął Freddy.W swoich białych, poplamionych spodniach we fioletowe grochy, kapeluszu z kwia-tami i z grymasem strachu sprawiał żałosne wrażenie.Bez słowa, obaj mężczyzni jed-nocześnie unieśli strzelby, limuzyna zaś hałaśliwie ruszyła naprzód i włączyła się w315 sznur samochodów jadących po Highlands.- Nie! - wrzasnął Freddy, zasłaniając się rękami.Wystrzał roztrzaskał mu głowę.Na jej miejscu, jak w surrealistycznym koszmarzespoczywał groteskowy kapelusz osadzony wprost na szyi.W tym samym ułamku se-kundy rozprysła się również głowa Johnny'ego.Dwaj eleganccy mężczyzni, nie spiesząc się, wsiedli do chryslera.Samochód ruszyłz piskiem opon i skręcił w Highlands, gdzie pięćset metrów przed nim jechała czarnalimuzyna.W środku, oddzieleni od kierowcy ciemną szybą, siedzieli trzej mężczyzni.Jeden z nich ze smutkiem przeprosił pozostałych za incydent.- W tym mieście w soboty wieczorem zawsze coś się dzieje.- Wiem coś o tym - odpowiedział Luz Botero.- Amerykanie uwielbiają przemoc.Tej samej nocy, dużo pózniej, bo przed samym świtem, Jenny weszła do pokoju Ko-stii i wślizgnęła się do jego łóżka.Była naga.Obudził się, czując dotyk jej ciała.Wzupełnej ciemności dotknęła wargami kącika jego ust.Gdy się przytuliła, jego ciałobardzo szybko zareagowało na łagodne ciepło promieniujące od brzucha Jenny.Chciałjej dotknąć, ale przytrzymała jego rękę.Nieskończenie wolno, co rozpaliło go do biało-ści, zaczęła pieścić jego całe ciało swymi włosami.Kilkakrotnie próbował przejąć ini-cjatywę.Na próżno.Wreszcie się poddał.Kiedy jego zmysły osiągnęły granice wy-trzymałości, nakrył ją sobą.Przylegali do siebie tak mocno, że Kostia miał wrażenie, iżstopili się w jedność.I wtedy otworzył oczy.Do pokoju wpadało słabe światło.Wschodziło słońce.To, co zobaczył, zmroziło go.Jenny nie podejrzewała, że może się jej przyglądać.Na jej twarzy malował się wyrazcierpienia i rozgoryczenia.Zamknąwszy oczy, poruszała się pod nim jak automat, my-ślami pogrążona w otaczającej ją otchłani.Jej ciało i dusza nie były jednością.Zdałsobie z tego sprawę już w Beverly Hills Hotel, po ślubie Paula.Wtedy mu to wyznała.Ale to była sfera spraw, z którymi nie może się pogodzić duma żadnego samca.Zrobiłbłąd, zapominając o tym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript