Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Boothby cisnął słuchawkę.— Komitet Dwadzieścia mówi, żeby pozwolić im działać — oznajmił.— To mi się nie podoba — odparł Vicary, nie odrywając wzroku od ściany.— Najwyraźniej zauważyli obstawę.A teraz konferują, co z tym fantem zrobić.— Nie możemy być tego pewni.Vicary spojrzał na przełożonego.— Do tej pory nie zauważyliśmy, żeby się spotykała z innym agentem.A teraz ni z tego, ni z owego, siedzi sobie w kawiarence na Mayfair i popija herbatkę z Rudolfem?— Obserwujemy ją dopiero od niedawna.Równie dobrze mogła się tak z nim regularnie spotykać.— Coś tu nie gra.Podejrzewam, że wypatrzyli ogon.Co więcej, moim zdaniem Rudolf się za nim rozglądał.Właśnie dlatego ruszył za Catherine po spotkaniu na Strandzie.— Komitet Dwadzieścia podjął decyzję.Powiedzieli, że mamy im pozwolić działać, więc zostawimy ich w spokoju.— Jeśli zauważyli naszych ludzi, nie ma sensu pozwalać im działać.Rudolf nie podrzuci materiału i będzie się trzymał z dala od pozostałych agentów.Ze śledzenia ich teraz nie wyniknie nic dobrego.Gra się skończyła, sir Basilu.— Co pan radzi?— Wkroczyć do akcji.Aresztować, kiedy będą wychodzić z kawiarni.Boothby popatrzył na Vicary'ego, jakby ten wygłosił herezję.— Czyżby pana strach obleciał, Alfredzie?— Co pan ma na myśli?— Zacznijmy od tego, że to był pana pomysł.Pan na niego wpadł, pan go sprzedał premierowi.Dyrektor generalny go pod­pisał, Komitet Dwadzieścia zatwierdził.Od tygodni grupa oficerów dniami i nocami haruje, żeby wyprodukować materiały do teczki Jordana.A pan teraz po prostu każe zwinąć akcję, ot tak — Boothby tak głośno pstryknął palcami, że zabrzmiało to jak wystrzał — bo coś się panu nie uwidziało.— Nic mi się nie uwidziało, sir Basilu.Wystarczy zajrzeć to tych cholernych raportów.Wszystko tam jest czarno na białym.Boothby znowu krążył po gabinecie, zaplótłszy ręce na plecach, z głową lekko wysuniętą, jakby nasłuchiwał z dala nieprzyjemnych odgłosów.— Powiedzą, że się nadawał do gry z radiem, ale do gry z prawdziwymi agentami zabrakło mu odwagi.Tak o panu po­wiedzą, kiedy będzie po wszystkim.„Choć czego właściwie mog­liśmy się spodziewać.W końcu to amator.Mądrala z uniwersytetu, który starał się pomóc ojczyźnie w niebezpieczeństwie, a po wszystkim odszedł w zapomnienie.Był dobry, bardzo dobry, ale zabrakło mu jaj do gry o naprawdę wysoką stawkę".Rzeczywiście chce pan, żeby tak pana podsumowali? Jeśli tak, to niech pan bierze telefon i powie dyrektorowi, że powinniśmy zwinąć całą akcję.Vicary wpatrywał się w generała.Boothby, szef agentów.Boothby, patrycjuszowski spokój nawet w największych opałach.Zastanawiał się, dlaczego zwierzchnik próbuje szantażem zmusić go do kontynuowania akcji, choć nawet ślepy by zauważył, że są spaleni.— To koniec — odparł głucho.— Namierzyli obstawę.Siedzą, planując kolejny ruch.Catherine Blake wie, że ją wykorzystaliśmy, powiadomi o tymi Kurta Vogla.A on z kolei wydedukuje, że Mulberry to przeciwieństwo tego, co mu wmówiliśmy.A wtedy już po nas.— Są wszędzie — mówił Neumann.— Mężczyzna w płaszczu przeciwdeszczowym, dziewczyna w kolejce do autobusu i ten jegomość, który wszedł do drogerii po drugiej stronie placu.Wykorzystywali różne twarze, różne kombinacje, różne przebrania.Ale idą za nami od Strandu.Kelnerka podała herbatę.Catherine odczekała, aż odejdzie, dopiero wtedy się odezwała:— Czy Vogel kazał ci mnie śledzić?— Tak.— Pewnie ci nie wyjaśnił dlaczego? Neumann potrząsnął głową.Catherine wzięła swoją herbatę.Ręka jej drżała, drugą przy­trzymała filiżankę i zmusiła się do wypicia.— Co ci się stało w policzek?— Miałem kłopoty w wiosce.Nic poważnego.Catherine przyjrzała mu się podejrzliwie i spytała:— Dlaczego nas nie aresztowali?— Z wielu powodów.Pewnie od bardzo dawna wiedzą o tobie.Najprawdopodobniej również od bardzo dawna cię śledzą.Jeśli tak, to wszystkie informacje, jakie zdobyłaś od komandora Jordana, to nieprawda, zasłona, od początku do końca utkana przez Brytyj­czyków.A myśmy się okazali tak mili, że te informacje przeka­zywaliśmy prosto do Berlina.Odstawiła filiżankę.Popatrzyła na ulicę i znowu na Neumanna, zmuszając się, by nie spojrzeć na obserwatorów.— Jeśli Jordan współpracuje z brytyjskim wywiadem, to możemy założyć, że wszystkie dokumenty z jego teczki są fałszywe.Umiesz­czali w niej to, co chcieli.Informacje mające zmylić Abwehre co do alianckich planów inwazji.— Zmusiła się do uśmiechu.— Możliwe że właśnie daliśmy się nabrać na spreparowaną wersję inwazji.— Obawiam się, że masz rację [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript