Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W pierwszej podgromadzie ssaków stekowce tworzą jeden rząd zwierząt podzielony na dwie rodziny: kolczatek i dziobaków.Tomek niezmordowanie wypytywał Smugę o dzikie, drapieżne psy dingo, o ryby oddychające płucami i skrzelami, o ptaki lirogony i wiele, wiele innych ciekawiących go kwestii.Już nawet ogólnikowe informacje podróżnika wprawiły Tomka w duże podniecenie.Zaczął więc z kolei zasypywać Smugę pytaniami o australijskich krajowców, o klimat i inne ciekawostki kontynentu.Pod lawiną pytań Smuga poczuł lekkie łaskotanie w gardle, a potem ogarnęła go nieprzezwyciężona senność.Zasnął wkrótce, niemal w połowie słowa.Siedział teraz naprzeciw Tomka i, mimo niewygodnej pozycji, spał już co najmniej od godziny.Początkowo Tomek spoglądał na niego ze zgorszeniem.Wprost nie rozumiał, w jaki sposób można nieoczekiwanie zasnąć podczas tak zajmującej rozmowy.Później zaczął bawić się doskonale, obserwując śmieszne ruchy, jakie wykonywała głowa i część tułowia śpiącego.“Jeśli ojciec śpi tak samo twardo jak pan Smuga, to niedługo pożyjemy w Australii – osądził w końcu Tomek – bo na przykład zaśniemy gdzieś na stepie, a zbudzimy się w żołądkach dzikich dingo.Będę musiał czuwać nad nimi.”Tomek urozmaicał sobie czas podobnymi rozmyślaniami, nie przypuszczając, ze to właśnie wartki potok jego pytań spowodował senność opiekuna.Tak było w rzeczywistości.Łowcę, który bez wysiłku potrafił przez całe tygodnie tropić dzikie zwierzęta, zmógł nawał pytań czternastoletniego, ciekawego chłopca i w końcu zasnął ze zmęczenia.Mijała godzina za godziną.Smuga spał bez przerwy.Tymczasem pociąg zbliżał się do Triestu.Pasażerowie zaczęli już przygotowywać się do wysiadania.Tomka ogarnął wielki niepokój.Widok twardo śpiącego Smugi nasunął mu straszliwe podejrzenie.Od najmłodszych lat interesował się przeżyciami sławnych podróżników.Wiele też wiedział już o niebezpieczeństwach czyhających na obcych lądach.Smuga dużo podróżował i wspominał mu, iż przebywał przez dłuższy czas w Afryce.Kto wie, czy przypadkiem nie ukąsiła go jakaś złośliwa mucha tse-tse* [*Ukąszenie muchy tse-tse zakażonej zarazkiem śpiączki powoduje u ludzi chorobę, przeważnie kończącą się śmiercią.]? Może też zachorował na śpiączkę? Zaczął więc wiercić się i głośno chrząkać, lecz nie odnosiło to jakiegokolwiek skutku.Smuga spał w najlepsze.Teraz Tomek uzmysłowił sobie grozę własnego położenia.Jeżeli to śpiączka, to nie rozpozna ojca na dworcu.Nie zna go nawet z fotografii.Po chwili wszakże twarz mu się rozpogodziła.“Zawołam dwóch numerowych i każę obnosić śpiącego pana Smugę po peronie – postanowił.– Wtedy ojciec pozna nas na pewno!”Tak uspokojony oczekiwał na dalsze wydarzenia.Na szczęście wszelkie obawy okazały się zbyteczne.Zaledwie pociąg zaczął zwalniać bieg, Smuga otworzył oczy i natychmiast spojrzał na zegarek.– Zaraz wysiadamy – powiedział.– Zdrzemnąłem się trochę.Nie nudziłeś się, Tomku?Tomek spoglądał poważnie na Smugę i dopiero po dłuższej chwili zapytał:– Czy pan jest pewny, że w czasie pobytu w Afryce nie ukąsiła pana mucha tse-tse?Smuga potraktował zapytanie jako dalszą część przerwanej snem rozmowy i odparł:– Mnie nie ukąsiła tse-tse, ale widziałem Murzynów chorujących na śpiączkę.– A czy śpiączka jest zaraźliwa? – indagował Tomek.– Nie, przecież powoduje ją jedynie ukąszenie tse-tse.– Czy jest pan tego zupełnie pewny?– Dlaczego o to pytasz? – zdziwił się Smuga.– A może jednak poszedłby pan w Trieście do lekarza?Teraz dopiero podróżnik domyślił się, co chłopca niepokoiło.Wybuchnął śmiechem.– Nie obawiaj się – zawołał rozweselony – jestem zdrowy, a w stepie budzi mnie nawet szelest trawy.Tomek miał zamiar wspomnieć o możliwości ocknięcia się ze snu w żołądku dzikiego dingo, ale w tej chwili przez okna pociągu zobaczyli budynki dworca w Trieście.Pociąg wjechał na peron.Smuga zaraz otworzył okno; wychylony rozglądał się za ojcem Tomka.Wkrótce też machnął ręką na powitanie, a w kilka minut później Tomek znalazł się w mocnych objęciachwysokiego, barczystego mężczyzny.– Nareszcie jesteśmy razem, mój kochany synu – usłyszał głos i natychmiast zapomniał o przygotowywanej przez wiele miesięcy powitalnej mowie, którą zamierzał wygłosić w chwili spotkania.Zdołał tylko zawołać, tak jak to czynił przed laty:– Mój, mój kochany tatuś! – i rozpłakał się jak małe dziecko.Ojciec także wycierał załzawione oczy.Syn przypomniał mu przedwcześnie zmarłą żonę, którą musiał zostawić w kraju, oraz najcięższe w jego życiu chwile rozstania z nią.Tuląc chłopca w ramionach, ten silny, zahartowany przeciwnościami losu mężczyzna z trudem opanowywał wzruszenie.Dopiero po dłuższym milczeniu przemówił:– Głowa do góry, Tomku! Teraz, gdy jesteśmy razem, mamy już najgorsze za sobą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript