[ Pobierz całość w formacie PDF ] . Skąd mogła pani wiedzieć. zaczęła Peabody. To moja praca.Powinnam wiedzieć.Shelby iMikki odeszły z naszego ośrodka, zanim to sięstało.Ale i tak poczuwam się do odpowiedzialności.Shelby nas oszukała, a nie powinno jej się to udać.Należało zachować wobec niej większączujność, ale by liśmy rozkojarzeni, tak przejęci szczęściem, które nas spotkało, że pozwoliliśmyjej odejść.Teraz musimy ży ć ze świadomością tego, co ją spotkało.Jeśli chodzi o Mikki, niewiem, co mogliby śmy zrobić, ale czuję, że powinniśmy coś zrobić.Teraz obie nie ży ją.Obie.Znów spojrzała na zdjęcia, a potem uniosła wzrok. Nie ma tu zdjęcia DeLonny.Te trzy by ły bardzo ze sobą zży te.Lecz nie poszła za nimi.Została z nami do ukończenia szesnastu lat. Ale nie wie pani, gdzie teraz przeby wa? Nie, a przy znaję, że miałam nadzieję, że pozostanie w kontakcie z nami.Niektórzy znaszy ch dawny ch podopieczny ch to robią, inni nie. Czy kiedy kolwiek o nie wy py ty wała? Prosiła o zgodę na spotkanie z nimi alboskontaktowanie się?Philadelphia potarła czoło. Nie pamiętam.Przejrzałam swoje notatki z tamtego okresu, próbując ustalić, jak.Pokręciła głową. Zauważy łam, że przez jakiś czas DeLonna by ła zamknięta w sobie, twierdziła,że zle się czuje.To dość naturalne, kiedy odeszły dwie jej najbliższe przy jaciółki. Czy by ła chora? spy tała Eve. By ła apaty czna, jak wy nika z moich notatek i z tego, co pamiętam.Płaczliwa, chociaż próbowała to ukry wać.Podczas sesji, kiedy udało mi się sprawić, żeby sięnieco otworzy ła, mówiła, że jest niedobrą dziewczy ną.Wszy scy ją zostawili, bo jest niedobra; nie miała prawdziwego domu i prawdziwej rodziny,bo by ła niedobra.Pracowaliśmy nad jej poczuciem własnej wartości.Miała taki śliczny głos,udało mi się trochę ją podbudować, wy korzy stując jej głos.Ale nigdy nie związała się już takmocno z żadną inną dziewczy ną.I, jak powiedziałam, zamknęła się w sobie, jakby je opłakiwała,co, jak sądzę, by ło czy mś naturalny m.Wolny czas spędzała w pokoju i by ła zby t posłuszna, jeślirozumie pani, co mam na my śli.Robiła wszy stko, co jej polecono, a potem znów chowała się wswojej skorupie.Minął prawie rok, nim się z ty m uporała. Czy nie zastanawiało pani, że żadna z przy jaciółek nie próbowała się z nią spotkać, niekontaktowała się z nią? Pani porucznik, dzieci potrafią by ć egocentry czne, ich świat często ogranicza się do tego, cotu i teraz.Więzi, jakie nawiązy wały w Azy lu czy w naszy m obecny m ośrodku, mogą by ć silne,na całe ży cie, albo wątłe, uwarunkowane sy tuacją, i znikają, kiedy sy tuacja się zmienia. A pani nie śledzi, co się pózniej z nimi dzieje?Uniosła ręce nie nosiła żadny ch bransoletek ani pierścionków, miała krótko obcięte, zadbane,ale niepomalowane paznokcie. Jesteśmy dla nich przejściowy m domem, na ogół przeby wają u nas stosunkowo krótko.Często dzieci i ich opiekunowie wolą o ty m zapomnieć, zacząć od nowa.Nie utrudniamy im tego. Czy li z chwilą, kiedy opuszczą wasz ośrodek, przestajecie się nimi interesować?Ze sposobu, w jaki Philadelphia wy prostowała ramiona, wy nikało, że ten drobny przy ty k jązabolał. Dajemy dzieciom, który mi się opiekujemy, wszy stko, co ty lko możliwe, w sensiematerialny m, duchowy m i emocjonalny m.Robimy wszy stko, co w naszej mocy, żeby poopuszczeniu ośrodka by ły w lepszej formie, przy gotowane, by wieść szczęśliwe ży cie.Bardzonamna nich zależy, pani porucznik, ale rozumiemy, że są z nami ty lko przez krótki czas i musimyim pozwolić odejść.Dla ich i naszego dobra. Lecz codziennie mają państwo z nimi kontakt, właściwie mieszkacie razem. Zgadza się. Kto ty m kieruje? Nie jestem pewna, czy rozumiem, o co pani chodzi.Mój brat i ja dzielimy sięobowiązkami, odpowiedzialnością.Wspólnie założy liśmy najpierw Azy l, a potem nasz obecnyośrodek. Czy li w pewny m sensie jesteście wspólnikami. Tak, pod każdy m względem. Ale to pani ukończy ła zarządzanie, ma pani dy plom. Zgadza się. Czy li pani zarządza finansami. W ty m ośrodku tak. Jak dopuściła pani do tego, że poprzedni ośrodek znalazł się na skraju bankructwa i musielipaństwo zrezy gnować z jego prowadzenia?Lekko się zaczerwieniła. Nie rozumiem, co to ma wspólnego z obecną sprawą. Wszy stko jest ważne. Przeinwestowaliśmy powiedziała krótko Philadelphia. Emocjonalnie i finansowo.Po prostu wierzy liśmy w to, co robiliśmy, i chcieliśmy tak dużoosiągnąć, że zaniedbaliśmy stronę prakty czną.Prawdę mówiąc, podczas ostatniego rokudziałalności Azy lu odby łam szkolenie W zakresie zarządzania, bo uświadomiliśmy sobie, żemamy z ty m kłopoty. Czy li wcześniej działaliście po omacku.I czekaliście na cud?Jej spojrzenie i głos stały się bardzo zimne. Rozumiem, że nie wszy scy wierzą w siłę modlitwy.My tak, nawet jeśli odpowiedz namodlitwę nie jest jasna albo zdaje się trudna do przy jęcia.Ale ostatecznie doczekaliśmy się cudu.Mogliśmy pomóc znacznie większej liczbie dzieci,zapewnić im znacznie lepszą opiekę ty lko dlatego, że początkowo zawiedliśmy w sprawach dniacodziennego, w sferze zarządzania. Kto zajmował się finansami w Azy lu, zanim zdoby ła pani kwalifikacje w ty m zakresie?Philadelphia znów pry chnęła zniecierpliwiona. Naprawdę nie rozumiem, po co te py tania.Na ogół zajmował się ty m Nash.Wy chowy waliśmy się w bardzo trady cy jnej rodzinie.Ojciec zarabiał na utrzy manie, zajmowałsię finansami, płacił rachunki.Matka prowadziła dom.Więc początkowo tak samo podzieliliśmysię obowiązkami w Azy lu.Ty lko taki model rodziny znaliśmy.Ale wkrótce stało się dla nas obojga oczy wiste, że Nashnie ma smy kałki do interesów.W przeciwieństwie do mnie.Wierzy my również w to, że należywy korzy sty wać swoje talenty, dlatego zdoby łam odpowiednie kwalifikacje.By ło już za pózno nauratowanie Azy lu, ale pogodziliśmy się z ty m, uznając to za plan. Czy j plan? Siły wy ższej.Uczy liśmy się, przegraliśmy, dostaliśmy kolejną szansę i powiodło nam się. Dobrze się złoży ło.Czy li teraz pani zajmuje się finansami. Tak, razem z naszą księgową. I każde z was osobno zajmuje się swoimi osobisty mi finansami? Naturalnie.Pani porucznik. Chcę ty lko zy skać pełny obraz przerwała jej Eve. A wasz drugi brat? Monty ? Monty zginął. WAfry ce.Wzeszły m miesiącu minęło piętnaście lat.Chodzi mi o to, jak by ło przed jegośmiercią.Co robił? Co należało do jego obowiązków, za co ponosił odpowiedzialność? Jaki by ł jegowkład? On.Pomagał we wszy stkim.Lubił pomagać przy przy rządzaniu posiłków, wy kony wałdrobne naprawy.Od czasu do czasu pomagał Brodiemu. Mówi pani o odrabianiu pańszczy zny.Philadelphia ściągnęła brwi, na jej czole pojawiła się głęboka zmarszczka. Nie rozumiem, co to znaczy. %7łe nie miał prawdziwy ch obowiązków, nie zajmował się niczy m konkretny m.Po prostuwy kony wał proste prace pomocnicze. Monty nie miał kwalifikacji. Dlaczego nie? Dlaczego się nie uczy ł, żeby zostać pełnoprawny m partnerem pani istarszego brata? Nie rozumiem, jakie to ma znaczenie.Nasze ży cie osobiste. To teraz moja sprawa warknęła Eve, aż Philadelphia podskoczy ła na krześle. Nie ży jedwanaście dziewcząt.Nie ma znaczenia, że nie rozumie pani py tań.Proszę na nie odpowiedzieć. Daj spokój, Dallas wtrąciła się Peabody, grając dobrego policjanta. Musimy wiedzieć zwróciła się do Philadelphii jak najwięcej, żeby śmy mogły wszy stko razem złoży ć w całość
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|