Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tam nieznalazła listów, ale zobaczyła sztylet i trupa, a poza tym ściągnęła uwagę policjina dom Doddów, który w przeciwnym wypadku nigdy by nie dostał się do spra-wy.Pani Dodd wróciła do domu.Nie byłaby istotą żywą, gdyby nie zajrzała,chociażby odruchowo, natychmiast do szuflady w komodzie.Sztyletu oczywiścienie było, bo mąż nie wrócił jeszcze do domu od doktora Amstronga.Wówczaspani Angelica zrozumiała, że w jakiś sposób znalazł się on tam przed nią, zabiłVincy ego swoim sztyletem i zabrał listy.Kiedy sir Thomas wrócił o jedenastej,nie chciała go widzieć, nie chciała z nim mówić o zabójstwie.Zamknęła się u sie-bie mówiąc, że boli ją głowa.A gdy przybyła policja, postanowiła natychmiast,że odpokutuje tę zbrodnię za niego, bo przecież popełnił ją tylko z miłości dlaniej i dla Anny.Kiedy więc zapytałem o sztylet, podeszła spokojnie do miejsca,w którym zwykle leżał, i wyciągnąwszy rękę wskazała palcem.Ku jej bezgra-nicznemu zdumieniu sztylet był na miejscu!!! Pózniej, kiedy usłyszała, że od 9.20mąż jej był u doktora Amstronga aż ni eomal do 11, odetchnęła.Wiedziała, żewobec tego nie mógł zabić, bo przecież ona sama widziała Vincy ego żywego nascenie jeszcze o 9.50, a po 10.15 stwierdziła, że nie żyje! Mój Boże!. Parker nieomal jęknął  a cóż to za piekło! Co za niesa-mowity zbieg okoliczności! Absolutnie nie!  zaprotestował Alex  przecież w chwili gdy mordercazaczął szukać listów, musiał natrafić na ten sztylet, a gdy natrafił, to musiał gozabrać, inaczej byłby zupełnym idiotą.To była tylko prymitywna logika postępo-wania.Nic innego w tych okolicznościach nie mogło się zdarzyć.Urwał na chwilę i zapalił nowego papierosa. Pozostawał motyw zabójstwa.Sir Thomas miało wiele poważniejsze przy-czyny do wiekuistego uciszenia Vincy ego niż jego żona.Po pierwsze, znał gozbyt dobrze, aby nie wiedzieć, że w końcu wygada się i wówczas Anna Dodd do-106 wie się, że nie była jego córką.To musiało być dla niego najstraszniejsze.Kochałją naprawdę, wychował ją i oto teraz, kiedy stał na progu śmierci, miał odejść zeświadomością, że grób jego nie będzie dla niej grobem ojca.Poza tym nurzało tow błocie dwie jedyne istoty, które kochał: jego żonę i córkę, a w dodatku pozba-wiało je ogromnego majątku, dzięki któremu łatwiej byłoby mu pożegnać się zeświatem wiedząc, że dziecko jego, a wraz z nim i Angelica Dodd mają nie tylkozabezpieczony był do końca życia, ale będą opływać w dostatki.Poza tym niena-widził przecież Vincy ego, o co nie można mieć do niego pretensji.A zresztą i takniczym prawie nie ryzykował.Musiał wkrótce umrzeć, wiedział o tym.Rak byłnieubłaganym mordercą i kończył już swoje dzieło w jego wyczerpanym organi-zmie.Sir Thomas osądził, że lepiej będzie odejść zabierając z sobą najbardziejnikczemnego człowieka, jaki przewinął się przez jego życie.Zważywszy fakt, żeto zabójstwo dawało w pośredni sposób tyle szczęścia jego bliskim, a chroniło ichod tak wielkich nieszczęść, motyw tego zabójstwa był dla niego bardzo silny.Aleczy poważny archeolog może na zawołanie przeistoczyć się w starzejącego się po-słańca z kwiaciarni? Na to pytanie dał nam odpowiedz sam sir Thomas mówiąc,że on i Vincy byli podporami szkolnego kółka dramatycznego.Miał wielki talentaktorski, który nie wyzwolił się, gdyż ojciec jego zadecydował inaczej.Ale talentnie ginie tak łatwo.Zresztą prawie niema rola posłańca wymagała właściwie tyl-ko kostiumu: niezbyt zamożnego ubrania i czapki z jakimś emblematem.Nikt niezwraca przecież na to uwagi.Kwiaciarz niosący wielki kosz róż jest tylko kwia-ciarzem.Prędzej spojrzy się na te róże niż na niego.Zresztą, sądząc po wysokościtego kosza, sir Thomas mógł nawet zręcznie ukrywać za nim twarz, rozmawiającz portierem i Vincym.A zresztą nie widzieli się przecież dwadzieścia lat.Tobył właśnie morderca  B.Kiedy okazało się, że nie zabił morderca  A i niktz zespołu teatru, wówczas pozostał on sam na placu.A mógł być nim tylko sirThomas, bo 1) tylko on mógł zamienić sztylety; 2) jemu zależało na tym, abyuprzedzić przyjście żony.Myślał przecież oczywiście, że sprawa wykryje się jużw przerwie, kiedy Vincy nie wróci na scenę, a wówczas żona dowie się o tym sie-dząc na widowni i nie będzie musiała odnosić Vincy emu tych klejnotów, którychprzekazanie jeszcze bardziej oddawałoby ich oboje i Annę w ręce szantażysty; 3)nie miał on alibi.A właściwie miał alibi, które go obciążało, bo zdrowy rozsądekwskazywał, żeby nie jechać własnym autem do lekarza, ale wziąć taksówkę, byw razie zasłabnięcia nie znajdować się przy kierownicy.Własne auto mógł wziąćtylko po to, żeby nikt nie mógł zeznać, że przywiózł go w pobliże Chamber The-atre; 4) miał powód zabójstwa o wiele większy niż ktokolwiek inny; 5) wiedział,że jest skazany na śmierć; 6) zachowanie jego żony wskazywało na to, że wieona o tym, kto zabił Vincy ego.Chciała wziąć na siebie winę.Pózniej zaskoczyłją sztylet w szufladzie.Ale mnie przecież w końcu nie zaskoczył; 7) a zresztąsir Thomas pozostał sam na placu boju.Wszyscy inni zostali wyeliminowani.Alex uśmiechnął się. Chociaż.oczywiście mógł zbrodni dokonać ktoś cał-107 kiem nie znany! To byłby zupełnie nieprawdopodobny zbieg okoliczności, wielefaktów pozostałoby bez odpowiedzi.Ale kto wie?. Uśmiechnął się lekko.Parker zerwał się. Przecież wiem, że zadzwoniłeś do niego i powiedziałeś mu, że policja nad-jeżdża.Dlatego się otruł! Nie wiem, czy nie poradziłeś mu, aby zostawił kartkę,w której pisze, że zabija się, bo boi się cierpień, które koniec choroby może muprzynieść.Jestem nawet przekonany, że to zrobiłeś! Gdybym zadzwonił do niego. szepnął Alex  to bez wątpienia po-radziłbym mu coś takiego.W ten sposób sprawa zabójstwa Stefana Vincy nigdynie zostanie wyjaśniona, bo nic nigdy nie udowodnisz umarłemu.Anna Doddotrzyma swoje miliony i swego męża, Angelica Dodd nie będzie obnoszona najęzykach przez wszystkie kumoszki, które nazywają się paniami z towarzystwalondyńskiego, a dusza sir Thomasa Dodd spotka się w zaświatach z duszą StefanaVincy i wówczas niechaj rozstrzyga się spór, który z nich bardziej zgrzeszył.Aleto nie są już sprawy ani dla policji, ani dla autorów powieści kryminalnych. Właśnie!  Parker trzasnął w palce. Zadzwoniłeś! Tego nie powiedziałem.I nigdy nie powiem.Nic podobnego ode mnienie usłyszysz. Alex ziewnął. No, czas już na nas.Po nocy krwawejjutrzenki blask ozłoci ziemię., jak powiada poeta.Jestem potwornie zmęczo-ny.Mam nadzieję, że odwieziesz mnie do domu? Odwiozę cię, Joe. Parker kiwnął głową. Ale co ja zrobię z tymśledztwem? Jutro nad tym pomyślimy, a właściwie dzisiaj.O czwartej po południuspotkamy się u  Dufresna na kawie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript