Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Prześledził drogę dzielącąją od obecnej pozycji jego wojska, daleko na południe, i zmarszczył brwi.Trudno byłouwierzyć, żeby przysłany przez Unię kartograf choćby zbliżył się do tych okolic; ekspresyjnezarysy wzgórz i rzek nosiły oczywiste piętno domniemania.- Jak pan myśli, panie marszałku, długo będziemy szli? - zainteresował się Pike.- Nie sposób określić. Nawet gdyby wyruszyli bezzwłocznie, co było mało prawdopodobne.Nawet gdybyPoulder zrobił, co mu kazano, co było jeszcze bardziej wątpliwe.Nawet gdyby mapa byładokładna, a West wiedział, że nie jest.Pokręcił ponuro głową.- Nie sposób. DZIEC PIERWSZYOgień z wolna ogarniał niebo na wschodzie.Długie pasma różowych i czarnychchmur rozpościerały się na bladym błękicie ponad mgliście szarymi sylwetkami gór, zębatymii powrębianymi jak rzezniczy nóż.Zachodnie niebo wciąż stanowiło jednolitą masę ciemnegożelaza, smętną i zimną.- Piękny dzień na walkę - mruknął Crummock.- Piękny - zgodził się z nim Logen, chociaż jego zdaniem coś takiego nie istniało.- Wiesz, nawet jeśli Bethod się nie zjawi i nikogo nie zabijemy, to przynajmniej dziękiwam mój mur wygląda jak nowy.To było wręcz niewiarygodne, jak szybko i starannie człowiek potrafi załatać mur,który może mu w przyszłości ocalić skórę.W ciągu kilku krótkich dni nadbudowali całąkonstrukcję, uzupełnili braki w zaprawie i przetrzebili bluszcz.Od środka, gdzie teren wznosił się wyżej, kamienna ściana nie wyglądała przesadnieimponująco, ale od zewnątrz sięgała na wysokość trzykrotnie przekraczającą wzrostdorosłego mężczyzny.Wybudowali też praktycznie na nowo podest osłonięty szczytowączęścią muru, którą upodobnili do blanków, wybiwszy w niej mnóstwo dogodnierozlokowanych otworów strzelniczych.Na koniec wykopali porządną fosę i nabili jej dnozaostrzonymi palami.Pogłębianie fosy zresztą jeszcze trwało - z lewej strony, gdzie murprzylegał do urwiska i było to najłatwiejsze miejsce do sforsowania.Dow kierował pracamina tym odcinku.Logen wyraznie słyszał jego pokrzykiwania, wznoszące się ponad zgrzytem ichrobotaniem łopat:- Kopać! Kopać, wy leniwe skurwysyny! Nie zamierzam dać się zabić tylko dlatego,że któremuś nie chciało się przyłożyć do roboty! %7łwawo, skurczybyki!I tak przez cały dzień.Cóż, pomyślał Logen, to też jest jakiś sposób, żeby zmusićludzi do pracy.Fosa była najgłębsza na wprost bramy (w ten sympatyczny sposób przypominanowszystkim obecnym, że droga powrotna jest zamknięta), ale i tak nie można było miećwątpliwości, że jest to najsłabszy punkt umocnień.I tam właśnie miał się znalezć Logen,gdyby Bethod faktycznie przyszedł.W samym środku odcinka dowodzonego przez Dreszcza.W tej chwili Dreszcz stał nad bramą, nieopodal Logena i Crummocka.Wiatr rozwiewał mudługie włosy, gdy wskazywał robotnikom szpary między kamieniami wymagające załatania zaprawą.- Mur wygląda solidnie! - zawołał do niego Logen.Dreszcz rozejrzał się, poruszył żuchwami i splunął przez ramię.Mruknął coś potakująco i odwrócił się tyłem.Crummock nachylił się do Logena.- W walce będziesz musiał mieć na niego oko, Krwawy-dziewięć.- Też tak myślę.Bitewny zamęt to doskonała okazja do wyrównania rachunków z kimś spośródswoich.Po walce nikt nie sprawdza, czy trup dostał w brzuch, czy w plecy; wszyscy są zajęciopłakiwaniem własnych ran, kopaniem grobów albo uciekaniem.Logen popatrzył przeciągle na olbrzymiego górala.- Zresztą nie tylko na niego - dodał.- My dwaj też nie jesteśmy takimi znowu dobrymiprzyjaciółmi, żebym mógł sobie ciebie odpuścić.- I nawzajem.- Uśmiech przeciął brodatą twarz Crummocka od jednego skraju dodrugiego.- Obaj słyniemy z tego, że jak już zaczniemy zabijać, to nie przejmujemy sięspecjalnie tym, kto zginie.Ale nie ma w tym nic złego, od nadmiaru zaufania człowiekdziadzieje.- Nadmiar zaufania? Hmm.- Logen już dawno nie miał w nadmiarze czegokolwiekoprócz wrogów.Wskazał kciukiem wieżę.- Pójdę na górę, dowiem się, czy coś wypatrzyli.- Oby! - Crummock zatarł grube dłonie.- Mam nadzieję, że dzisiaj wreszcie łajdak siętu zjawi!Logen zeskoczył z muru i przeszedł przez fort (jeśli można tak było nazwać tębudowlę) wśród carlów i górali, którzy siedzieli w grupach zajęci jedzeniem, rozmowamialbo czyszczeniem broni.Nieliczni, którzy w nocy stali na warcie, spali teraz, zakutani wkoce [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript