Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dingo nie odstępował Sally.Kładł się przy jej stopach i tęsknym wzrokiem spoglądał za ptakami bujającymi w powietrzu.Brzegi rzeki wyglądały na zupełnie nie zamieszkane.Było to jednak tylko złudzenie.Pułkownik Rondon, podczas spotkania w Iquitos, zalecał Tomkowi jak największą ostrożność.W dorzeczu Ukajali żyło wiele plemion indiańskich, które dotąd nie ugięły się przed białymi.Nad górną Aguatią zamieszkiwali wojowniczy kanibale, Kaszybowie[114], którzy cieszyli się złą sławą.Stale napadali na Czamów[115].Zabitym wrogom obcinali głowy, ręce i nogi, a potem z zębów robili naszyjniki natomiast z kości piszczałki i groty.Do strzał przywiązywali kępkę kobiecych włosów, co miało przynosić łucznikowi szczęście.Czamowie zajmowali okolice dolnej Aguati w pobliżu Ukajali.Tworzyli trzy szczepy: Kunibo, Ssipibo i Ssetebo, które zawsze się jednoczyły do walki.Używali długich mieczów wyciosanych z najtwardszego drzewa.Dzieciom zniekształcali w niemowlęctwie czaszki, cofając czoła do tyłu, aby odróżnić je od małp.Plemię Amahuaca zamieszkiwało nad górnym biegiem prawobrzeżnych dopływów Ukajali i raczej unikało spotkań z białymi.Kampowie stanowili potężne plemię nad Ukajali.Ci dumni Indianie nie chcieli poddać się białym.Podczas wojny okazywali wiele okrucieństwa.Nad dolną Tambo przebywały liczne plemiona Pirów, które sprzyjały Panchowi Vargasowi.Niebezpieczeństwo mogło grozić wyprawie nie tylko ze strony Indian.Lasy Montanii obfitowały w drzewa hevea.Wśród poszukiwaczy kauczuku grasowali różni awanturnicy, dla których życie ludzkie nie przedstawiało zbyt wielkiej wartości.Właśnie jednym z nich był Pancho Vargas; do jego hacjendy obecnie płynęła wyprawa.Czy nie będzie usiłował czynić przeszkód? Posiadał na swych usługach setki zaufanych Pirów.Uczestnicy wyprawy wciąż snuli domysły, układali plany, a statek tymczasem płynął w górę rzeki.Siódmego dnia na wschodnim horyzoncie zarysowało się pasmo gór Cerros de Contamana.Były to jedyne góry leżące na prawym brzegu Ukajali.Niebawem na lewym brzegu ukazała się zaniedbana osada Contamana, stolica prowincji Ukajali.Tutaj już kończyły się wszelkie, nikłe w tych okolicach, wpływy władz peruwiańskich.Jakby dla potwierdzenia tego, sama natura usiłowała zniszczyć ślady obecności białego człowieka.Wartki nurt rzeki systematycznie podmywał brzeg i zmuszał osadę do cofania się w głąb lądu.Cała Contamana składała się z kilku murowanych rządowych budynków, kościoła oraz nędznych chat krajowców.Tomek wraz z przyjaciółmi udali się aleją wysadzoną drzewami mangowymi do osady, aby zgodnie z radą prefektury w Iquitos porozumieć się z komendantem posterunku policji.Nędzna osada posiadała dobrze wyposażone sklepy.Tutaj zaopatrywali się w rozmaite produkty poszukiwacze kauczuku, a także krajowcy znosili z głębi dżungli to, co mieli na sprzedaż.Tomek z kapitanem Nowickim udali się na posterunek policji, podczas gdy ich przyjaciele mieli zrobić niezbędne zakupy.Po przeczytaniu oficjalnego pisma prefektury komendant stał się bardzo uprzejmy, a gdy Tomek wyjawił mu cel wyprawy bezradnie rozłożył ręce i rzekłŕ- Vargas nie udzieli żadnych wyjaśnień, nawet gdyby panowie potrafili zmusić go do mówienia.- Jeśli zajdzie konieczność, porozmawiam z nim po marynarsku - zagroził kapitan Nowicki.Komendant pełnym uznania wzrokiem zmierzył olbrzymiego, barczystego Polaka, po czym odparłŕ- Myślę, że pan rozwiązałby mu język, lecz niestety Vargasa nie ma w La Huairze.- Dokąd wyjechał, jeśli można zapytać? - zagadnął Tomek.- Dwa miesiące temu władze w Limie nadesłały nakaz aresztowania Vargasa.Oskarżono go o morderstwo i uprawianie handlu niewolnikami - wyjaśnił komendant.- Osobiście próbowałem go ująć, ale widocznie został ostrzeżony, gdyż uciekł w dżunglę do Pirów, którzy uważają go za swego przyjaciela.- I co będzie dalej? - zapytał Nowicki.- A cóż ma być? - zdumiał się komendant.- Lima daleko, a mściwi Pirowie bardzo blisko.Oprócz mnie na tym posterunku znajduje się jeszcze tylko dwóch policjantów.Poza tym każdy hacjendero posiada indiańskich niewolników.Gdy uzbrojone bandy poszukiwaczy kauczuku przybywają do Contamany, zamykam się z moimi ludźmi na posterunku i cierpliwie czekamy, dopóki nie odjadą.- Faktycznie dość jasno naświetlił pan sytuację - z humorem rzekł Nowicki.- Wobec tego sami jakoś damy sobie radę.- Radzę zachowywać dużą ostrożność, zwłaszcza w Grań Pajonalu.Z Kampanii nie ma żartów.- Wiemy o tym, proszę powiadomić prefekturę w Iquitos, że byliśmy u pana na posterunku.Dzisiaj jeszcze odpływamy z Contamany.Wyszli na ulicę.Razem z przyjaciółmi powrócili na statek.Właśnie kończono uzupełnianie zapasu drewna opałowego.Wkrótce wypłynęli z Contamany.Wieczorem odbyli długą naradę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript