Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kapitan transportowca miał jednak z nimi stały kontakt radiowy.“Mazer Star", statek dostawczy kolonii Ryxich, zdołał nawią­zać kontakt z osobami, które przeżyły bunt i czekały uśpione w hibematorach.Ich zeznania potwierdziły wiadomości z nadaj­nika alarmowego i uzupełniły je dodatkowymi szczegółami.Mieszana wyprawa badawcza została skierowana na planeta w celu zbadania jej zasobów geologicznych i biologicznych.W jej skład wchodziły również dzieci ze statku badawczego “ARCT-10", co było dość niezwykłe.Członkowie wyprawy pochodzący z ciężkich planet zaczęli jeść mięso, wszczęli bunt, torturowali i mordowali dorosłych i dzieci, próbowali zlikwido­wać wszystkich lekkoswiatowców, kierując na ich obóz stado dzikich zwierząt.“Lekkim" udało się uciec w łodzi ratunkowej i ukryć w jaskini na wybrzeżu.Postanowili poddać się hibernacji i czekać na powrót “ARCT-1O".Sass przejrzała plik przekazany przez kapitana Godheira.wyjaśniający wszystkie wydarzenia od pierwszego nieporozu­mienia, kiedy to Ryxi stwierdzili, że ludzka załoga została zabrana przez “ARCT-10", aż do zaangażowania się statku “Mazer Star" i wmieszania się w sprawę Theków.Thekowie?! Sass potrząsnęła głową.Sytuacja już wcześniej była trudna, gdyż Thekowie dostatecznie ją komplikowali.Historia przekazana przez Godheira, w odróżnieniu od sprawozdania ciężkoświatowca kapitana Crussa, tworzyła jakąś całość.W pokładowej bazie danych Godheir był notowany jako nie karany, zaś “Mazer Star" wymieniano jako jeden z trzech statków dostawczych na kontra­kcie z Ryximi w tym układzie planetarnym.Zmarszczyła brwi, czytając dostarczoną przez Godheira listę członków wyprawy, którzy uciekli po buncie.Lunzie? To niemożliwe! Imię nie było zbyt częste, nigdy nie spotkała żadnej innej Lunzie.Lekarka, lat trzydzieści sześć.Co to znaczy? Spojrzała na datę urodzenia i serce zabiło jej szybciej.Sądząc po roku urodzenia, ta kobieta była nieprawdopodobnie stara, wręcz starożytna! Sass wprowa­dziła dane identyfikacyjne do komputera i kazała oficerowi łącznościowemu przygotować połączenie z Kwaterą Główną Se­ktora.Najwyższa pora, by o wszystkim poinformować admirała.- Pani kapitan?Borander z szalupy chciał złożyć meldunek na temat stanu ofiar z sań powietrznych,- Słucham.- Kobieta odzyskała przytomność, lekarze przygotowali ją do transportu.Mężczyzna nadal jest nieprzytomny, chcą go przewieźć jako pierwszego.- Nawiązaliście kontakt z ich bazą?- Nie, pani kapitan.- Pamiętaj, że mogą być zdezorientowani, i to nie tylko z powodu uderzenia w głowę.Postaraj się, żeby zachowali spo­kój, dopóki nie skontaktujemy się z ich bazą albo dopóki nie dotrze do nich nasza ekipa medyczna.Według informacji przekazanych przez Godheira, oboje obwa­rowali się przy swoim “Adepcie".Jak sądził kapitan, byli człon­kami załogi krążownika Floty.Zdziwią się, kiedy znajdą się na zupełnie innym krążowniku, zwłaszcza jeżeli starannie ustawili zapory.Kobieta miała sprawować cywilną władzę na całej planecie.Pani gubernator? Ciekawe, jaka będzie w obejściu.Na wszelki wypadek Sass postanowiła przygotować się na sztywną, oficjalną rozmowę.Niektórzy z tych naukowców nie mieli zbył dobrego zdania na temat Floty.Poszła do swego biura i włączyła wszyst­kie ekrany.Na jednym z nich ujrzała lądowanie szalupy ratun­kowej.Nałożyła słuchawki i odebrała meldunek Borandera, któ­ry przekazał jej, że do kobiety właśnie nadano komunikat z bazy.Sass potwierdziła zgodę na wpuszczenie obojga na pokład.Domyśliła się, że nieprzytomny mężczyzna znajduje się w tylnym przedziale w towarzystwie lekarza.Kiedy kobieta o imieniu Varian wyszła z szalupy, Sass pomy­ślała, że jest to osoba aż nadto energiczna i rzeczowa.Najwyraź­niej była przyzwyczajona do tego, że bez dyskusji wypełniano jej polecenia, gdyż rozejrzała się naokoło i zaczęła sprzeczkę z Boranderem.Sass pożałowała, że nie kazała włączyć kanału łączności, ale nie spodziewała się, że cokolwiek się wydarzy.Patrzyła teraz na rozwijającą się kłótnię, podkreślaną machaniem rękami, potrząsaniem pięściami i - sądząc po minach - podnie­sionym głosem.Wcisnęła guzik, łącząc się z mostkiem kapitań­skim, i poleciła:- Komunikacyjny, daj mi fonię z kanału trzeciego.-.nic wspólnego z Aygarem ani z nikim z jego pokolenia czy pokolenia jego rodziców!Sass przysłuchiwała się sprzeczce z ogromnym zainteresowa­niem.Borander zaskoczony był porywczością tej kobiety, jej pretensjami, że ona jest tu najważniejsza jako gubernator planety.Sass z rozczarowaniem pokręciła głową.Myślała, że Borander okaże więcej zdecydowania.Kobieta miała oczywiście rację; potomkowie buntowników nie byli niczemu winni, Borander powinien był sam to zauważyć.Powinien byt również przewi­dzieć, że będzie miała pretensje do rządzenia, i unikać bezpo­średniej konfrontacji na ten temat.Przede wszystkim zaś ofice­rowie Floty nie powinni w sposób aż tak widoczny troszczyć się o to, co powiedzą o nich dowódcy- Podobne zachowanie było dobre w barze, jako wymówka, by trzymać się z dala od bójki, ale tutaj wyglądało na tchórzostwo.Tak więc Varian chce przyprowadzić tych dwóch ciężkoswiatowców do jej biura i tu się o nich wykłócać? Bez wątpienia była przygotowana na dyskusję z głupawym baranem z Floty.Sass uśmiechnęła się w duchu.Varian może sobie być gubernatorem planety, ale nie ma pojęcia o taktyce.Patrzyła, jak Varian i dwaj ciężkoświatowcy maszerują przez pochylnię i cały okręt.Gdy pojawili się przed jej biurem, czekała już, by ich powitać.Podając młodszej od siebie kobiecie rękę, ujrzała, jak jej oczy rozszerzają się ze zdziwienia.Inaczej wyob­rażała sobie kapitana krążownika.“To nie ten głupi baran, którego się spodziewałaś, prawda?" - pomyślała Sass [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript