[ Pobierz całość w formacie PDF ] .W koncentrycznych kręgach ustawiono na nim niewielkie podłużne kamyki, a latarnia z zapaloną świecą stała na obrotowym ramieniu, tak by dało się ją przesuwać wokół dysku.Był to podróżny komputer druidów, rodzaj przenośnego kamiennego kręgu, coś, co nazywali kneetopem.Kwestor posłał kiedyś po taki sprzęt.Na pudle było napisane „Dla Kapłana w Pośpiechu”.Nigdy nie udało się go porządnie uruchomić i teraz był wykorzystywany jako podpórka pod drzwi.Ridcully nie rozumiał, jaki to w ogóle ma związek z magią.W końcu taki krąg to niewiele więcej niż kalendarz, a bardzo porządny kalendarz można dostać już za osiem pensów.Bardziej tajemniczo wygadała plątanina szklanych rur za dyskiem.Nad nią właśnie pracował Skazz, przy jego krześle leżały odłamki pogiętych rurek i naczyń oraz strzępy kartonu.Rury wydawały się żywe.Ridcully pochylił się.W rurach były mrówki.Tysiącami krzątały się za szkłem, biegając przez skomplikowane układy małych spiral.W panującej ciszy ich pancerzyki wydawały ledwie słyszalny, nieustający szelest.Na poziomie oczu nadrektor zauważył szczelinę.Na kawałku papieru ktoś wypisał słowo WEJŚCIE i przykleił do szkła.Na blacie leżał podłużny kartonik, akurat pasujący kształtem do szczeliny.Miał wycięte dziurki.Były tam dwie okrągłe dziurki, potem cały układ okrągłych dziurek i znowu dwie okrągłe dziurki.Na kartce ktoś nabazgrał ołówkiem „2 + 2”.Ridcully należał do ludzi, którzy pociągną za każdą dźwignię tylko po to, by się przekonać, do czego służy.Wsunął kartkonik do narzucającej się szczeliny.Natychmiast szelest uległ zmianie.Mrówki pomaszerowały przez rurki, niektóre niosły chyba jajeczka.Zabrzmiał cichy, głuchy dźwięk i po drugiej stronie szklanego labiryntu wypadł kartonik.Miał wybite cztery okrągłe dziurki.Ridcully wciąż mu się przyglądał, kiedy, przecierając oczy, zbliżył się Myślak.- To nasz mrówczy licznik - wyjaśnił.- Dwa dodać dwa równa się cztery - powiedział nadrektor.- No, no.w życiu bym się nie domyślił.- Potrafi też liczyć inne sumy.- Chcesz mi wmówić, młody człowieku, że mrówki umieją liczyć?- Ależ skąd! Nie pojedyncze mrówki.Trochę trudno to wytłumaczyć.Ta karta z dziurkami, widzi pan, blokuje niektóre rurki, ale przepuszcza mrówki przez inne i.- Myślak westchnął.- Sądzimy, że uda się na tym robić także inne rzeczy.- Na przykład jakie?- E.tego właśnie próbujemy się dowiedzieć.- Próbujecie się dowiedzieć? Kto to zbudował?- Skazz.- I dopiero teraz sprawdzacie, co to robi?- No.uważamy, że potrafi dokonywać całkiem złożonych obliczeń.Jeżeli tylko wepchniemy do środka dostatecznie wiele owadów.Mrówki wciąż się krzątały po wielkiej szklanej konstrukcji.- Kiedy byłem dzieckiem, miałem szczura - powiedział Ridcully, ustępując wobec niepojętego.- Cały czas spędzał w kołowrotku.Biegł i biegł, bez przerwy.To jest trochę podobne, tak?- W bardzo szerokim sensie - zgodził się ostrożnie Myślak.- Miałem też mrówczą farmę.- wspominał Ridcully.- Te małe demony nigdy nie potrafiły wykopać prostego korytarza.- Opanował się.- A teraz proszę zawołać swoich kolegów.- Po co?- Na szkolenie.- Nie będziemy badać muzyki?- W odpowiednim czasie - odparł Ridcully.- Ale najpierw musimy z kimś porozmawiać.- Z kim?- Nie jestem pewien.Dowiemy się, jak już zobaczymy, że przyszedł.Albo przyszła.***Buog rozejrzał się po pokoju.Właściciele hotelu przed chwilą wyszli, po odegraniu kanonicznej sceny „to je okno, się naprawdę otwira, to je pompa, leci z niej woda, jak się pomacha tom wajchom, a to jestem ja i czekam na jakieś piniondze”.- No, to kończy sprawę - rzekł.- To zakłada na sprawę żelazny hełm, ot co.Przez całą noc gramy wykrokową muzykę, a dostajemy pokój, który tak wygląda?- Przytulny jest - zauważył Klif.- Wiesz, trolle nie mają wiele do czynienia z tymi.rozkoszami życia.Buog rzucił okiem w kierunku swoich stóp.- Leży na podłodze i jest miękki - powiedział.-Jak mogłem głupio pomyśleć, że to dywan? Niech ktoś przyniesie mi miotłę
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|