Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W powietrze frunęły grudki śnie-gu i ziemi.W ciągu paru sekund powstała pokazna jama.Nana podniosła telefoni wrzuciła do środka.Potem go zagrzebała.* * *Dziecinny pokój spowijały cienie.Na kominku płonęły szczapy zamieniającsię w czerwone węgielki rzucające purpurową poświatę.Jack spoglądał przezotwarte okno, opierając łokcie na poręczy balkonu i bawiąc się przyciskami swo-jego walkmana.Znieg przestał padać, a powietrze było ostre i rześkie.Jack miałna sobie koszulę nocną z baseballowym nadrukiem i wyglądał na znudzonego. Wszystkie dzieci, prócz jednego, dorastają.Głos Wendy był cichy i zniewalający.Siedziała na podłodze razem z Mag-gie pod prześcieradłem służącym jako namiot i czytała przy latarce podniszczonyegzemplarz Piotrusia Pana.Nawet jeśli pamiętała, że jest w wieczorowej sukni,nie zwracała na to uwagi.Maggie słuchała z przejęciem, zawiązując pracowiciewstążki na brzegu prześcieradła. Czy wiesz, skąd się biorą wróżki, Margaret?  gdy Wendy zaczęła czytać,przyłączył się do niej głos Maggie. Kiedy pierwsze dziecko roześmiało siępierwszy raz, jego śmiech rozprysnął się na tysiąc kawałeczków, które potoczyłysię we wszystkie strony  stąd się wzięły wróżki.Wendy skierowała światło latarki na obrazek, na którym była mała Wendyw nocnej koszuli przy oknie dziecinnego pokoju. To ja  szepnęła  bardzo dawno temu.Maggie spojrzała na rysunek, a potem na Wendy. Ale Jack mówi, że ty nie jesteś prawdziwą Wendy.Wendy prychnęła i odchyliła brzeg prześcieradła.Spojrzały ukradkiem na Jac-ka, który udawał, że ich nie widzi.W oczach Wendy zamigotały iskierki.32  Widzisz, gdzie stoi Jack? To jest to samo okno  powiedziała, po czymwymieniły ze sobą znaczące spojrzenia.Nie dostrzegły, że w drzwiach pojawił się Piotr; ubrany w wytworny smokingprzeglądał nerwowo notatki do swojego przemówienia. A to jest właśnie ten pokój, w którym opowiadaliśmy historie o PiotrusiuPanie, Nibylandii i strasznym, starym kapitanie Haku.Nasz sąsiad, pan Barrie, sirJames, zachwycił się nimi i spisał je, mój Boże, ponad osiemdziesiąt lat temu.Zapanowała cisza i wtedy dopiero usłyszały szelest notatek Piotra.Maggie zo-baczyła swojego tatę i natychmiast wyskoczyła do niego.Zciągnęła prześcieradłoz Wendy i wręczyła je Piotrowi. Tatusiu!  wykrzyknęła. Zrobiłam coś dla ciebie.To jest spa.spa-dochro.daj buzi! Jak będziesz leciał następnym razem, nie musisz się niczegobać!Piotr pogładził Maggie po głowie, wziął spadochron i zawiesił go na jej łóżku.Potem podszedł do Wendy i pomógł jej wstać.Wendy się uśmiechnęła.PrzytuliłaMaggie, przesłała pocałunek Jackowi i podeszła zapalić nocne lampki.Wychodząc powiedziała łagodnym głosem: Kochane lampki, co chronicie moje śpiące dzieci, palcie się jasno i równodziś wieczorem i zawsze.Na chwilę zatrzymała się jeszcze przy drzwiach i obejrzała się za siebie, poczym zniknęła na korytarzu.Piotr dopiero teraz dostrzegł Jacka stojącego na balkonie.Podszedł do niego,wciągnął go trwożnie do środka i zamknął okno.W tym pośpiechu zostawił swojenotatki na szafce przy oknie. Co ty tu robisz, Jack?  zapytał. Odsuń się stąd.Nie bawimy się przyotwartych oknach.Czy my w domu mamy otwarte okna?Jack się odwrócił. Nie  nasze okna są okratowane.Powlókł się w stronę dziecinnego łóżeczka i rzucił się na nie, wyraznie nieza-dowolony.Sięgnął pod poduszkę i wyciągnął stamtąd swoją rękawicę do basebal-la.Nałożył ją na rękę, stuknął w nią, a potem znów schował pod poduszkę.Naglewzdrygnął się i zajrzał pod poduszkę. Hej, gdzie jest moja piłka? Była tutaj!Maggie zrobiła poważną minę i spojrzała na okno.Jej wzrok znieruchomiałi powiedziała zdecydowanym głosem: Ten straszny człowiek ją ukradł.Piotr usiadł koło niej. Tam nie ma żadnego strasznego człowieka.I życzę sobie, żeby to oknobyło zamknięte przez cały nasz pobyt.33 Maggie spojrzała na niego z powątpiewaniem, a potem pogrzebała w swoichrzeczach i wyciągnęła papierowy kwiatek.Dała go Piotrowi, który z kolei wpiąłgo w jej włosy. Dostałam go od Piszczałki  powiedziała. Aadnie pachnie.Piotr się uśmiechnął. On jest przecież z papieru, kochanie  jego twarz złagodniała i opanowałgo dziwny spokój. A teraz zawiń się w kołdrę i pomyśl sobie, że jesteś listemw kopercie wysłanym do krainy snów.Maggie naciągnęła na siebie kołdrę aż po brodę. Jeszcze pieczątka, panie poczmistrzu.Piotr pochylił się nad nią i pocałował ją dwa razy. Polecony.Potem wstał i podszedł do Jacka.Sięgnął do kieszeni i wyciągnął swój zegarekkieszonkowy. Będziesz mnie zastępował, dobrze? Wrócimy za dwie, najdalej trzy godzi-ny, obiecuję.Jack wziął zegarek bez słowa.W drzwiach pojawiła się Moira.Wymieniłaz Piotrem spojrzenia i zniknęła. Mamusiu  zawołała Maggie. Nie odchodz, proszę.Moira podeszła do łóżeczka, usiadła obok niej i pogładziła ją po włosach.Spojrzała na Piotra błagalnie. Czy tak nie może być zawsze?  zapytała, jak gdyby odpowiedz mogłarozwiązać wszystkie problemy.A potem zanuciła kołysankę.Jack i Maggie leżeli cicho powoli zamykającoczy. Przeszłość powracaLśniąca posadzka Royal Hall zalana była morzem białych obrusów.Zdawałosię, że w sali nie ma już ani odrobiny miejsca, bo zastawiono ją po brzegi stołami,przy których zasiedli różni ludzie znani z działalności dobroczynnej.Wielu z nichmiało osobiście sporo do zawdzięczenia wytrwałej pracy i nieustannym wysił-kom kobiety, której przybyli złożyć hołd.Stłoczeni ramię przy ramieniu siedzieliw swoich krzesłach zwróceni w stronę estrady, na której stał i przemawiał PiotrBanning [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript