[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Widząc, iż unika jego dotknięcia, Tristandrży z upokorzenia i złości, cofa się aż pod ścianę, blisko drzwi, i ciągle zmienionym głosem mówi: Wierę, zbyt długo żyłem, skoro ujrzałem dzień, w którym Izolda mnie odtrąca, nie raczy mnie kochać, czujewstręt do mnie! Ha, Izoldo, kto dobrze miłuje, nierychło zapomina! Izoldo, piękna to i kosztowna rzecz zródłoobfite, które rozlewa się i biegnie szeroką i jasną falą: w dzień, w którym wyschnie, nie jest już warte nic; tak imiłość, która wysycha.Izold odparła: Bracie, patrzę na ciebie, waham się, drżę, nie wiem, nie poznaję Tristana.KrólowoIzoldo, jam jest Tristan, ten, który cię tyle miłował.Nie pamiętaszże karła, który nasypał mąki między naszełoża? I jakom skoczył do ciebie, i krwi, która pociekła mi z rany? I podarku, który ci przysłałem, i pieskaMilusia z czarodziejskim dzwoneczkiem? Nie pamiętaszże misternie struganych wiórów, które rzucałem dopotoku?Izolda patrzy nań, wzdycha, nie wie, co powiedzieć i co mniemać, widzi dobrze, że przybysz wie wszystko, aleszaleństwem byłoby wierzyć, że to Tristana Tristan zaś mówi: Pani królowo, widzę jasno, że odstrychnęłaś się ode mnie, i obwiniam cię o zdradę.Znałem wszelako, piękna,dni, w których miłowałaś mnie miłością.Było to w głębokim lesie, pod sklepieniem z liści.Pamiętasz jeszczedzień, w którym ci dałem dobrego psa, Aapaja? Ha, ten zawsze mnie kochał, dla mnie opuściłby IzoldęJasnowłosą! Gdzie on? Coś z nim uczyniła? On przynajmniej, on by mnie poznał! Poznałby cię? Szaleństwo prawisz; od czasu jak Tristan odjechał, leży zagrzebany w budzie i rzuca się nakażdego, kto się doń zbliży.Brangien, przyprowadz go!Brangien przyprowadza psa. Pójdz tu, Aapaj rzekł Tristan byłeś mój, zabieram cię z powrotem.50Skoro Aapaj usłyszał głos, wydziera smycz z rąk Brangien, pędzi do pana, zwija się u jego nóg, liże ręce,szczeka z radości. Aapaj! woła szaleniec. Aapaj, błogosławiony niech będzie trud, który zadałem sobie, aby cię wychować!Zgotowałeś mi lepsze przyjęcie niż ta, którą tyle kochałem.Nie chce mnie nawet poznać; czy pozna bodaj tenpierścień, który mi dała niegdyś wśród płaczów i pocałunków, w dzień rozłączenia? Ten pierścień z jaspisunigdy mnie nie opuścił; często szukałem w nim rady w cierpieniach, często wilżyłem ten zielony jaspis gorącymiłzami.Izolda ujrzała pierścień.Otwiera ramiona na oścież. Otom jest! Bierz mnie, Tristanie!Wówczas Tristan przestał odmieniać głos. Miła, jak mogłaś nie poznać mnie tak długo, dłużej niż ten pies? Co znaczy pierścień? Nie czujesz, iż słodziejbyłoby mi być poznanym na samo przypomnienie dawnego miłowania? Cóż znaczy dzwięk głosu? Dzwięk sercawinnaś była usłyszeć! Miły rzekła Izolda może usłyszałam wcześniej, niż myślisz; ale jesteśmy otoczeni zdradą: mogłamż byłajak ten pies iść za swym pragnieniem narażając, by cię ujęto i zabito w mych oczach? Strzegłam siebie istrzegłam ciebie.Ani przypomnienie przeszłego życia, ani dzwięk głosu, ani ten pierścień nawet nie dowodzą miniczego; mogą to bowiem być zdradne igraszki czarownika.Poddaję się wszelako na widok pierścienia żali nieprzysięgłam, iż natychmiast, skoro go tylko ujrzę, choćbym się miała zgubić, zrobię zawsze, co mi każesz,będzieli to rozsądek czy szaleństwo.Rozsądek li to czy szaleństwo, oto jestem bierz mnie, Tristanie!Padła zemdlona na pierś przyjaciela.Kiedy przyszła do siebie, Tristan trzymał ją w objęciu, całował oczy i lica.Wchodzi z nią pod zasłonę.W ramionach swych dzierży królowę.Aby zabawić się szalonym, sługi pomieścili go pod schodami, niby psa w budzie.Cierpiał łagodnie drwiny ich irazy; za to niekiedy, przybierając prawdziwą postać i urodę, przemykał się ze swego barłogu do komnatkrólowej.Ale po upływie kilku dni pokojowe przewąchały zdradę, ostrzegły Andreta, który postawił pod komnataminiewiast trzech bardzo dobrze uzbrojonych szpiegów.Kiedy Tristan chciał przekroczyć próg: Precz, szaleńcze krzyknęli wracaj ligać na wiązce słomy! Jakże to, zacni panowie rzekł szalony żali nie godzi mi się dziś wieczór uściskać królowej? Nie wiecież to,że mnie miłuje i czeka na mnie?Tristan zawinął maczugą; ulękli się i dali mu wejść.Wziął Izoldę w ramiona. Miła, trzeba już uciekać, niedługo bowiem odkryją mnie.Trzeba mi uciekać i nigdy pewno nie wrócę.Zmierćmoja blisko; z dala od ciebie umrę z mego pragnienia. Miły, zamknij ramiona i obłap mnie tak ciasno, iżby w tym uścisku serca nasze rozpękły się i dusze uleciały!Zabierz mnie w kraj szczęśliwy, o którym niegdyś mówiłeś, w kraj, skąd nikt nie wraca, gdzie najwyborniejsiśpiewacy śpiewają pieśni bez końca.Zabierz mnie! Tak, zabiorę cię w szczęśliwy kraj %7ływych.Czas zbliża się; czy nie wypiliśmy już całej nędzy i całej radości?Czas zbliża się; skoro dopełni się ze wszystkim, jeśli cię zawołam, Izoldo, czy przyjdziesz? Miły, zawołaj mnie! Ty wiesz, że przyjdę! Miła, niech Bóg cię nagrodzi!Skoro przekroczył próg, szpiedzy rzucili się ku niemu
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|