[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Wściekła chęć zemsty skłoniła go do zaniechania tych prób, głowa jego roiła się od chaotycznych pomysłów odwetu; bełkocząc okropne pogróżki biegał wokoło pokoju, jakby nie mógł znaleźć ani broni, ani wyjścia…Gwałtowne kołatanie do drzwi gospody otrzeźwiło go nieco.Rzucił się do okna, otworzył okiennice i wyjrzał na dwór.W słabym brzasku świtającego dnia ujrzał na dole tłum ludzi.Ha! Pójdzie stanąć w walce z tymi mordercami, zebranymi tu bez wątpienia dla zgładzenia go.Po walce z nieznanym mordercą marzył o otwartej bitwie z uzbrojonym nieprzyjacielem.Lecz widocznie niezupełnie jeszcze odzyskał przytomność, gdyż zapominając o broni zbiegł po schodach z dzikim okrzykiem, odryglował drzwi, do których dobijano się jeszcze ciągle z zewnątrz, otworzył je na roścież i z gołymi rękami rzucił się do gardła pierwszego człowieka, jaki się przed nim znalazł.Przewrócili się obaj.Byrne miał mglisty zamiar przedarcia się przez napastników, aby uciec górską ścieżką i powrócić wkrótce z ludźmi Gonzalesa dla wywarcia przykładnej zemsty.Walczył zawzięcie, dopóki na głowę jego nie spadło coś na kształt drzewa, domu czy też skały, potem nic już nie pamiętał.Tu Byrne opowiada nam szczegółowo, jak odzyskał przytomność, z głową starannie obandażowaną, informuje, ile stracił krwi, i opisuje, jak wówczas pielęgnowano jego zdrowie.Nie żałuje też pochwał Gonzalesowi, on to bowiem, nie mogąc się doczekać wiadomości od Anglików, z połową swej bandy wstąpił do gospody po drodze nad wybrzeże morskie.„Wasza ekscelencja — tłumaczył się — wypadł z taką gwałtownością, a że nie znaliśmy go, więc…” itd.Gdy się go zapytano, co się stało z czarownicami, wskazał tylko, milcząc, palcem na ziemię i głosem spokojnym wypowiedział uwagę moralną: „Namiętność do złota jest w starości bezlitosna.Z pewnością już przedtem ułożyły do snu wiecznego w arcybiskupim łożu wielu samotnych podróżnych.”— W gospodzie była także młoda Cyganka — rzekł Byrne słabym głosem, leżąc na zaimprowizowanych noszach, niesionych do wybrzeża morskiego przez oddziałek guerillerosów.— Ona to właśnie manewrowała tą piekielną maszyną i dzisiejszej nocy ona ją też opuszczała — brzmiała odpowiedź.— Ale dlaczego? Dlaczego pragnęła mej śmierci?! — zawołał Byrne.— Zapewne dla zdobycia mosiężnych guzików z kurtki waszej ekscelencji — rzekł uprzejmie poważny Gonzales — znaleźliśmy przy niej guziki zamordowanego marynarza.Lecz wasza ekscelencja może być spokojny, uczyniliśmy z nią wszystko, co było konieczne w danych okolicznościach.Byrne nie pytał już więcej.Jeszcze jedną śmierć Gonzales uznał „za konieczną w danych okolicznościach”.Jednooki Bernardino postawiony pod ścianą swej winiarni dostał w same piersi sześć ładunków z escopettas.Gdy rozległy się te strzały, garść hiszpańskich patriotów, wyglądających na bandytów, niosła prostą trumnę ze zwłokami Toma przez dolinę ku wybrzeżu, gdzie dwie łodzie spuszczone ze statku oczekiwały na ziemskie szczątki najlepszego z marynarzy.Byrne, bardzo blady i słaby, wsiadł do łodzi, w której złożone były zwłoki zacnego przyjaciela, gdyż postanowiono pochować Toma Corbina daleko w Zatoce Biskajskiej.Oficer ujął ster i spojrzawszy po raz ostatni na wybrzeże, ujrzał na szarym, zboczu pagórka poruszającą się postać, w której rozpoznał siedzącego na mule małego człowieka w żółtym kapeluszu.Gdyby nie sprawa tego muła, los Toma Corbina pozostałby nieznany na wieki.Czerwiec 1913Z powodu dolarówIGdy wałęsaliśmy się nad wodą zwyczajem marynarzy przebywających na lądzie stałym (a działo się to na placu przed Urzędem Portowym w wielkim wschodnim porcie), zauważyliśmy człowieka, który podążał w naszą stronę od strony sklepów, idąc ukośnie ku schodkom portowym.Zwrócił moją uwagę, gdyż ubranie jego, składające się ze zwykłej marynarki i spodni z jasnopopielatej flaneli, odbijało od białych bawełnianych strojów tłumu krążącego po ulicy.Zdążyłem mu się przyjrzeć dokładnie.Był otyły, ale nie śmieszny
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|