Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ci, których widywałem u Nielara, zaczynali robić się ner-wowi, a Nielar powiedział mi, że dobrym pomysłem byłoby nie chodzić samemu.Co prawda nie potrafiłem sobie wyobrazić, co też ktoś mógłby zyskać, zabijającmnie, ale zacząłem przesiadywać w domu.Nie przeszkadzało mi to  nie zara-białem aż tak wiele, by ciągnęły mnie dobre rozrywki, a Loiosh prawie dorósł,więc miałem dużo zabawy, ucząc go.Na przykład wykonywać proste poleceniajak przynoszenie piłki określonego koloru z innego pomieszczenia.Wtedy teżprzestał mówić do mnie  mama , za to zaczął  szefie.Pewnie dlatego, że tak sięzwracałem do Nielara.Ze dwa tygodnie pózniej Nielar zaprosił mnie do biura.Gdy się tam znala-złem, polecił: Zamknij drzwi.No to zamknąłem.Zostaliśmy sami i zrobiłem się nieco nerwowy. Usiądz, Vlad  polecił.Usiadłem. Co jest, szefie?Oblizał usta i zapytał: Byłbyś zainteresowany  robotą dla mnie?104 Po prawie roku opanowałem slang na tyle, by nie zadawać głupich pytań w sty-lu, że przecież już dla niego pracuję, więc o co chodzi.Doskonale wiedziałem, comiał na myśli, ale byłem zaskoczony: nigdy nie przyszło mi bowiem do głowy, żektoś zaproponuje mi zlecenie.Z drugiej strony nawet mi przez myśl nie przeszło,by odrzucić propozycję.Dlatego odpowiedziałem: Jasne.Nielar nieco się odprężył. Dobrze.To twój cel  i wręczył mi portret w ołówku. Znasz go?Potrząsnąłem przecząco głową. To dobrze.Nazywa się Kynn i jest silnorękim u.nieważne.Jest twar-dy i doświadczony, więc uważaj i nie ryzykuj.Mieszka na Potter Market Streetw pobliżu Unauntry.Przesiaduje w lokalu  U Gruffa.Znasz to miejsce? Znam. Pracuje w burdelu trzy domy od tego lokalu, a pod koniec tygodnia zbie-ra pieniądze od okolicznych lokali.Często robi za osobistą ochronę, ale nie mastałych zmian jako ochroniarz.Czy to ci wystarczy? Myślę że tak. Ostatnio nie chadza samotnie, więc możesz być zmuszony poczekać naokazję.Jeśli tak będzie, czekaj cierpliwie.Nie jest ważny pośpiech, ale to, byśskutecznie wykonał zlecenie i byś nie dał się zauważyć.Bądz ostrożny.Aha: niechcę, by dało się go ożywić.Myślisz, że dasz sobie radę? Dam. Dobrze. Mam pytanie: czy w mieszkaniu może mieć jakieś magiczne alarmy? Co?! Trzymaj się z dala od jego mieszkania! Dlaczego? Bo nie robi się tego w czyimś domu. Dlaczego?Przyglądał mi się przez chwilę, po czym spytał: Jest Jheregiem, tak? Tak. Ty także należysz do Domu Jherega, tak? Tak. Więc mówię ci, że tego się nie robi. Dobra. Nie robi się tego także na terenie świątyni, czy ołtarza lub w ich bezpośred-nim sąsiedztwie. Rozumiem. Jest żonaty.Nie próbuj niczego, jak długo będzie z żoną. Dobra.A mogę użyć obu rąk?105  To nie zabawa. Tylko nie wiem, czy zdawał sobie z tego sprawę ten, kto ustalił te głupiezasady.Loiosh, który lubił spacerować po moim ramieniu, teraz przystanął, przyjrzałsię portretowi i syknął groznie.Chyba rozumiał więcej, niż sądziłem.Nielar przyj-rzał mu się zaskoczony, ale nie komentował.Zamiast tego wręczył mi sakiewkę.Wziąłem ją i zważyłem w dłoni.Była ciężka. Premia?  spytałem. Zapłata za  robotę.Dwa i pół tysiąca imperiali.Kiedy odzyskałem głos, wykrztusiłem: Aha.* * *Spory kawałek od rzeki rozpaliliśmy ognisko i odgrzaliśmy ostatnie kawałkikethny.Zjedliśmy je powoli i w ciszy  każdy zatopiony we własnych myślach.Loiosh wymknął się spod peleryny, złapał prawie w locie parę gryzów i dał nuraz powrotem.Wzdychać nie przestał.Odpoczęliśmy trochę, po czym Morrolan zaproponował, żebyśmy odpoczęlidłużej. Niektórzy twierdzą, że spanie na Zcieżkach Umarłych przynosi pecha.Inni,że jest to niemożliwe, a inni w ogóle nic o tym nie mówią  wyjaśnił. Wolęnie ryzykować i rozpocząć najgorszą drogę, będąc tak wypoczęty, jak to tylkomożliwe.Przyznałem mu rację.I bezczynnie obserwowałem, jak robi sobie prowizoryczną uprząż, by nieśćlaskę na plecach i mieć obie ręce wolne.Szło mu całkiem sprawnie.Odwinąłem łańcuszek z lewego nadgarstka i obejrzałem go uważnie, wyma-chując na rozmaite sposoby.Zachowywał się niczym zwykły złoty łańcuszek.Al-bo z powodu tego, gdzie byliśmy, albo dlatego, że nie miał nic do roboty.Owiną-łem go wokół nadgarstka i zastanawiałem się, czy nie spróbować jakiegoś czaru,żeby sprawdzić, czy rzecz ma się podobnie jak z magią, gdy zauważyłem, że Mor-rolan mi się przygląda. Nadałeś mu już imię?  spytał. Aańcuszkowi? Nie.Jak niby mam go nazwać? A co on robi? W wieży tego maga Jak-mu-tam zachowywał się jak tarcza magiczna.Mo-że Aamacz Magii?.Nie, głupio brzmi.A może Spellbreaker?106 Morrolan wzruszył ramionami i nic nie powiedział. Mnie się podoba, szefie. O, miło, że możesz myśleć o czymś innym niż ta przerośnięta oblubienica.Twoje westchnienia podwiewają mi pelerynę. Są telepatyczne. Nie szkodzi.Ona się łatwo wzrusza. Ty nie wiesz, co to miłość od pierwszego wejrzenia. Za to wiem, jak wyglądają zaloty.Twoich po prostu nie ma.A co się ty-czy nazwy, to niech będzie, bo jakoś mam problem z poważnym podejściem donadawania imienia kawałkowi łańcucha.Morrolan zaproponował niespodziewanie: Może byśmy wyruszyli?No to wyruszyliśmy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript