[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Max sięgnął po wykładaną masą perłową lornetkę i podał Annie.Przyłożyła ją do oczu i skierowała na dom Elliota.Kuchenne okno dosłownie rzuciło się jej w oczy, wyraźne w każdym, najdrobniejszym nawet szczególe.- A teraz popatrz na to.Odwróciła się.Max trzymał w ręku aparat fotograficzny.Lornetka, aparat.Oboje przemówili jednocześnie:- Max, nie myślisz chyba.- Gotów jestem się założyć.Odwrócili się i popatrzyli w stronę domu Elliota.Annie wydawało się, że na masce porscha wymalowano wielki znak X, krzyczący jaskrawą czerwienią.Stanowczo nie była stworzona na przestępcę, nawet na takiego, który jedynie ukrywa dowody.Nerwowym ruchem coraz to dotykała torebki, kryjącej w swoim wnętrzu aparat Harriet.Jakkolwiek by na to popatrzeć, ten film stanowił dowód rzeczowy.- Słuchaj, Max, musimy to oddać Saulterowi.- A może chcesz, abym od razu zaniósł mu twoją głowę na srebrnej tacy, co? Aparat zostanie w samochodzie do czasu aż będziemy mogli pojechać na stały ląd i oddać film do wywołania.Gdy tylko skończymy przesłuchiwanie podejrzanych, złapiemy prom.Pod tym względem był nieugięty.W jednym punkcie byli zgodni.Harriet nie trzymała aparatu na tarasie bez powodu.Była nastawiona na robienie zdjęć.Prawdopodobnie widziała nadchodzącą Annie i sfotografowała ją.- Ale potem przyszedł morderca.- Tego nie wiemy - tłumaczył Max cierpliwie.- Harriet zostawiła aparat i na łeb na szyję zbiegła w dół.Spieszyła się tak bardzo, że rzuciła bluzę na łóżko.Aparat i lornetka zostały nu górze.Bardzo jej zależało, żeby cię przyłapać i rzucić na pożarcie Saulterowi.Czy sfotografowała również mordercę? Musimy się upewnić, zanim oddamy ten film policji.Wieczorny prom odpływał dopiero o szóstej, mieli więc dość czasu, by kontynuować przesłuchania.Annie znalazła Fritza Hemphilla na polu golfowym, przy dziesiątym dołku.Zaczekała w cieniu sosny tuż obok toru, dopóki pięknym, trzynastostopowym strzałem nie umieścił piłki w dołku.Grał sam.Pogoda była jakby wymarzona do gry, a Fritz prezentował się wyśmienicie na tle wypielęgnowanego toru.W jasnożółtych spodniach, białym, prążkowanym swetrze i białych butach do golfa, wyglądał w każdym calu jak bywalec klubu.Może tylko krótko przystrzyżone włosy psuły nieco ten idealny obraz.Gdy pochylił się do piłki, Annie zawołała:- Czy mogę przejść z tobą do następnego podwyższenia?Fritz schował piłkę do kieszeni i skinął w stronę elektrycznego wózka.- Spacerowanie po trawnikach jest zabronione, ale z przyjemnością podwiozę cię wózkiem.Mówił uprzejmym tonem, ale w jego spojrzeniu malowała się czujność.- Najlepiej będzie, gdy od razu przejdę do sedna.Wózek gładko sunął po ścieżce.- Elliot przysłał mi kopię wystąpienia, które miał zamiar wygłosić w niedzielę.- Tak?- Wiesz, co miał zamiar powiedzieć na twój temat?Fritz wyciągnął z kieszeni papierosa, zapalił i wydmuchał wielki kłąb dymu.- Nie.A co miał zamiar powiedzieć?Nagle poczuła się tak, jakby schodziła w ciemnościach po schodach i nie zauważyła jednego stopnia.Szybko przebiegła w myślach wszystkie znane jej fakty na temat Fritza.Nie było ich wiele.Po pierwsze Fritz służył kiedyś w policji.To przydawało wiarygodności jego książkom i stanowiło o ich sukcesie.Oto policjant, który przedstawia wszystko na podstawie swoich własnych doświadczeń.Bohaterem powieści Fritza był Dan Lundy, walczący z korupcją we władzach miejskich i nieodmiennie odnoszący zwycięstwo.Fritz cyzelował swoją prozę z realizmem godnym Josepha Wambaugha.- Że jeśli to, co zrobiłeś, wyjdzie na jaw, możesz skończyć w więzieniu.Wózek szarpnął i zatrzymał się.Ignorując Annie, Fritz odwrócił się do wyjścia i sięgnął po torbę.Zarzucając ją na ramię, popatrzył wprost na Annie.Z pewnym zdziwieniem uświadomiła sobie, że nigdy przedtem nie spoglądała mu prosto w oczy, czarne i płaskie jak oczy ośmiornicy.- Niczego mi nie udowodniono - powiedział, rozciągając w uśmiechu wąskie usta.- To zabawne, Annie, ale umarli nie powiedzą już ani słowa.- To na pewno on - upierała się Annie.Max obronnym gestem podniósł ręce do góry.- Na razie żadnych faworytów.Ciągle jeszcze nie rozmawialiśmy z Kelly i kapitanem Macem.Poza tym ja stawiam na Emmę Clyde.- Max, nawet nie wiesz, jakie to było niesamowite.Fritz cedził słowa kątem ust, zupełnie niczym Al Capone.- Zrobiła efektowną pauzę.- Poza tym on jako jedyny z przesłuchiwanych nie był zdenerwowany.Twierdził, że nie wie, jakie informacje zebrał Elliot na jego temat, i czekał, aż ja mu to powiem.A tylko morderca wie, że nie miałam okazji przeczytać dyskietki.- Racja.Ale z drugiej strony Hemphill mógł się nauczyć już dawno temu, że im mniej gadasz, tym lepiej dla ciebie.- Może - mruknęła Annie bez przekonania - ale musimy to sprawdzić.Musimy zobaczyć, czy uda nam się dopasować Fritza do jakiegoś nieboszczyka.Max uderzył pięścią w kierownicę.- Boże, a może to jest zupełnie proste? Przecież to były glina.Może gdzieś doszło do jakiejś strzelaniny i ktoś - na przykład inny policjant - jest zdania, że Fritz wcale nie musiał strzelać.Coś w tym stylu.- Właśnie.Bo inaczej dlaczego miałby rezygnować z pracy w policji? Fritz nie jest w wieku emerytalnym, tak jak kapitan Mac.Zastanawiam się, czy swoje pieniądze zarobił wyłącznie na ksiażkach.- Zanotuj to wszystko - zażądał Max.- Gdy skończymy już nasze rozmowy z podejrzanymi, musimy przyjrzeć się bliżej tym historiom.Na przykład, czy ktoś widział Emmę szykującą się do decydującego pchnięcia?- Zaczynamy do czegoś dochodzić, naprawdę.- Spojrzała na swoją torebkę.- Musimy koniecznie wywołać ten film.Może wynajmiemy łódź?- Saulter pomyślałby, że uciekasz, i natychmiast by cię zamknął
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|